Seat Leon FR 1,4 TSI: powrót do gry
Seat od wielu lat pogrążony jest w kryzysie, ale nie poddaje się bez walki. Miliony euro zainwestowane w nowe modele przynoszą wreszcie rezultaty. Trzecie wcielenie Leona oparte na płycie modułowej MQB już odnosi pierwsze sukcesy.
W rodzimej Hiszpanii wspięło się na szczyt popularności w klasie kompaktów. W pozostałej części Europy też nie narzeka na brak zainteresowania. Coraz więcej egzemplarzy znajduje nabywców w Polsce. Nic dziwnego, bowiem technologicznie zbliżony do Golfa pojazd, ma szereg zalet, stawiających go niemal na równi ze swoim bliźniakiem z Niemiec. W odmianie 5-drzwiowej jest ponadto praktyczny.
O tym, że można sprzedać Golfa na kilka sposobów, nie trzeba się rozwodzić. Co piąty kompakt sprzedawany w Europie to właśnie siódma generacja pioniera tego segmentu, ale trzeba też doliczyć konkurentów stworzonych na jego bazie. Audi A3, Seat Leon i Skoda Octavia wykorzystują tę samą platformę. Najnowsza wersja hiszpańskiego przeboju mocno odcina się od reszty rodziny, ale nie szokuje tak, jak pierwsza i druga odmiana. 5-drzwiowy hatchback ma 437 centymetrów długości, 182 szerokości i 146 wysokości. Na tle rywali, wpisuje się w średnią klasy C, ale oferuje coś, czego nie spotkamy w żadnym innym kompakcie, przynajmniej nie w podobnej formie. Leon w standardzie został wyposażony w pełne LED-owe światła o kształcie nawiązującym do tego stosowanego w Audi. Co prawda, ich wydajność nie dorównuje biksenonom, jednak wyglądają bardzo efektywnie zarówno w dzień jak i w nocy.
Wewnątrz Leona odnajdziemy sporo miejsca w dwóch rzędach, co nie było takie oczywiste w przypadku dwóch wcześniejszych generacji. Duża w tym zasługa 264-centymetrowego rozstawu osi. Dla podróżujących przygotowano również 380-litrowy bagażnik, którego pojemność zwiększymy do 1210 litrów po złożeniu asymetrycznego oparcia kanapy. Rozczarowują w Seacie natomiast materiały wykończeniowe. Jest znacznie lepiej niż w poprzedniku, ale Skoda i Volkswagen wypadają w tej kwestii nieco lepiej. Nie dostaniemy też tylu udogodnień elektronicznych, ale i tak poziom wyposażenia jest akceptowalny.
Dwustrefowa klimatyzacja automatyczna, tempomat, czy multimedialny zestaw współpracujący z zewnętrznymi nośnikami pamięci wystarczą do wygodnej eksploatacji. Dziwi brak na liście opcji większego wyświetlacza dotykowego, znanego z wcześniej wspomnianych samochodów i lepszego systemu audio. Opcjonalna nawigacja na małym ekranie zadowoli jedynie nielicznych. Projekt deski rozdzielczej prezentuje się dość ciekawie, a z ergonomicznego punktu widzenia trudno cokolwiek mu zarzucić. Tylko te plastiki... Cieszą natomiast ciekawie zaprojektowane zegary ze wskazówkami startującymi z godziny szóstej i białe podświetlenie cyferblatu. Skórzana kierownica dobrze leży w dłoniach, podobnie jak lewarek manualnej skrzyni biegów. Kierowca szybko się zaaklimatyzuje wewnątrz.
To co najlepsze, odnajdziemy pod maską Seata. W tej kwestii hiszpańska marka korzysta pełnymi garściami z dobrodziejstw niemieckiej technologii. Bazowy 1,2 TSI o mocy 86 koni mechanicznych deklasuje konkurentów ceną, ale i zadziwia dynamiką. Do miasta i spokojnie pokonywanych tras, w zupełności wystarczy. W przypadku widocznym na zdjęciach, mieliśmy do czynienia ze znacznie mocniejszą konstrukcją benzynową rozwijającą aż 150 KM i 250 Nm dostępnych w zakresie 1500-3500 obr./min. Przy masie własnej 1241 kilogramów, auto chętnie przyspiesza zarówno w mieście jak i na autostradzie. Występuje z automatem lub manualną przekładnia. Przyspiesza do setki w 8 sekund i osiąga 215 km/h.
Do tego nawet przy większym obciążeniu, nie poddaje się w walce z prędkością. Skrzynia działa precyzyjnie, podobnie jak układ kierowniczy, ale w „nacechowanym emocjami” Seacie przydałby się większy pazur. Niby wszystko w porządku, ale oznaczenie Formula Racing zobowiązuje do mocniejszych wrażeń. Na 18-calowych obręczach auto nie dość, że prezentuje się atrakcyjnie, to jeszcze skutecznie radzi sobie z nierównościami. Jedynie na poprzecznych uskokach ma problemy ze stabilnością.
Przy ogromnej konkurencji rynkowej i chęci podbicia segmentu C Leon wcale nie należy do propozycji budżetowych. Wręcz przeciwnie. Sprawdzona w wielu innych modelach technologia i nowoczesne jednostki napędowe wyceniono korzystnie tylko w przypadku podstawowej odmiany 1,2 TSI (86 KM i 160 Nm) – 55 tysięcy złotych. Bardziej wymagający klienci będą musieli nieco wyraźniej nadszarpnąć domowe finanse. Optymalny wariant w postaci 1,4 TSI o mocy 150 KM wraz z pakietem FR to wydatek 83 600 złotych.
Na szczęście, importer przewidział ciekawe promocje w postaci zestawu dedykowanego do odmiany FR, zawierającego 18-calowe koła, okno dachowe i bardziej zaawansowaną stację multimedialną za 0 złotych. W takiej konfiguracji, rozsądek przemawiający za Leonem nabiera sensu.
Piotr Mokwiński, moto.wp.pl
ll/sj
" Seat Leon FR 1,4 TSI" - DANE TECHNICZNE
Typ silnika | "R4, benzynowy, turbo" |
Pojemność silnika cm3 | "1 395" |
Moc KM / przy obr./min | "150 / 5 000 – 6 000" |
Maksymalny moment obrotowy Nm / przy obr./min. | "250 / 1 500 – 3 500" |
Skrzynia biegów | "manualna, 6-stopniowa" |
Prędkość maksymalna km/h | "215" |
Przyspieszenie (0-100 km/h) s | "8" |
Zużycie paliwa: | |
Dane producenta (miasto/trasa/średnie) | "5,8 / 4,2 / 4,7" |
Dane z testu (miasto/trasa/średnie) | "7,3 / 5,8 / 6,4" |
Pojemność bagażnika min./max. / l | "380 / 1 210" |
Wymiary (dł./szer./wys.) mm | "4 370 / 1 816 / 1 459" |
Cena wersji podstawowej w zł | "55 300" |
Cena testowanego modelu w zł | "85 200" |
Plusy | null |
Minusy | null |