Rolnik spod Radomska był tego ranka po paru głębszych. I tak zapamiętał się w jesiennej orce, że pługiem przypiętym do traktora wgryzł się w gminną drogę. Przeorał niczym masło kawał dopiero co położonego asfaltu.
Feralnego dnia Bogdan W. (50 l.) wstał bardzo wcześnie. Na dworze było zimno, więc by się lepiej poczuć, wychylił kilka kieliszków za dużo. Od razu nabrał chęci do życia i pracy. Krew zaczęła w nim żywiej krążyć. Postanowił zaorać pole przed zimą. Założył kapotę, wsiadł na traktor, przypiął trzyskibowy pług i pyrkocząc dziarsko z komina, ruszył w pole.
Musiał się solidnie chybotać w fotelu traktorzysty, ale próbował trzymać fason. Choć jechał slalomem, oranie szło mu świetnie, silnik stukał miarowo, a w głowie szumiała wódka. W pewnym momencie traktorzysta zamiast zatrzymać się przed drogą, wjechał na nią. Rwał naprzód, nie zważając na asfalt. Traktor zatrzymał się dopiero, kiedy pług wbił się w podbudowę drogi. Było już jednak za późno. Nowy asfalt szlag trafił! Wójt gminy Masłowice Bogusław Gontkowski aż za głowę się złapał, kiedy usłyszał o wyczynach traktorzysty. Drogę położono ledwie dwa tygodnie wcześniej! Wójt natychmiast pojechał ocenić szkody. Naprawa drogi może kosztować nawet kilka tysięcy złotych. Wezwał rolnika do siebie i zażądał pokrycia kosztów.
- _ Jeśli tego nie zrobi, naprawimy drogę na koszt gminy i wystąpimy o zwrot pieniędzy _ - mówi Faktowi wściekły wójt. Dla Bogdana W. koszt naprawy drogi to tylko część wydatków związanych z feralną orką. - _ W chwili zatrzymania miał 2,3 promila alkoholu, stanie więc przed sądem za jazdę traktorem po pijanemu i za spowodowanie kolizji. A dodatkowo zapłaci mandat za brak dokumentów i ubezpieczenia _- wylicza Aneta Komorowska z radomszczańskiej policji.