Coraz więcej producentów wprowadza do swojej oferty samochody z napędem spalinowo-elektrycznym, a pierwszym, który zaoferował aż trzy modele z takim właśnie rozwiązaniem jest Lexus. To luksusowa marka Toyoty, która w swojej ofercie też ma hybrydę – Priusa. Lexus oferuje nam w wersji hybrydowej sedana GS 450h, klasycznego SUV’a – model RX 400h i swoją flagową limuzynę – model LS 600h. Mieliśmy okazję testować najbardziej luksusową, przedłużaną wersję L.
* GALERIA ZDJĘĆ *
Jak działa hybryda Lexusa?
Gdy wolno toczymy się po mieście, parkujemy, lub stoimy na światłach – silnik benzynowy nie pracuje, bo jazda z małymi prędkościami i manewry na parkingu to zadanie silnika elektrycznego. Kiedy trzeba większej mocy do dynamicznych przyspieszeń, wyprzedzania i jazdy na trasie – pracują oba silniki. Jednostka spalinowa, wspomagana przez silnik elektryczny zużywa wtedy mniej paliwa.
Gdy kierowca hamuje lub tylko zdejmie nogę z gazu, do akcji wkracza prądnica, uzupełniając energię, gromadzoną w znajdującym się między przedziałem pasażerskim a bagażnikiem niklowo-wodorkowym akumulatorze, zasilającym silnik elektryczny. Nad dynamicznie zmieniającym się rozdziałem mocy czuwa komputer. Przekazywaniem mocy do kół steruje hybrydowa przekładnia, mieszcząca w sobie silnik elektryczny, planetarną przekładnię rozdziału mocy i przekładnię redukcyjną.
Topowy model Lexusa jest pierwszym na świecie samochodem wyposażonym w pełni hybrydową jednostkę z dwustanową, elektronicznie sterowaną przekładnią planetarną oraz stałym napędem na cztery koła.
Zastosowano tu aż trzy mechanizmy różnicowe, a wał napędowy połączono bezpośrednio z przekładnią hybrydową. Mechanizm różnicowy Torsena o podwyższonym tarciu rozdziela 40 proc. siły napędowej na przednią oś i 60 proc. na koła tylne. Może jednak płynnie zmieniać te proporcje w zależności od warunków drogowych i obciążenia. Wszystko to przy średnim zużyciu paliwa 9,3 l/100 km.
LS 600h L ze zwiększonym o 120 mm rozstawem osi ma czterostrefową klimatyzację, wykorzystującą czujniki mierzące temperaturę ludzkiego ciała. Tylna część kabiny wersji przedłużanej to minisalon z fotelem, wyposażonym w funkcje podgrzewania, klimatyzacji i masażu oraz wysuwany podnóżek. Fotel można rozłożyć do pozycji półleżącej. Komfort podnosi również adaptacyjne zawieszenie z automatyczną regulacją twardości i wysokości.
We wnętrzu delikatna skóra, drewno i wysokiej jakości tworzywa. Dotykowy ekran w centralnej konsoli pozwala zarządzać prawie wszystkimi funkcjami pojazdu i na bieżąco informuje kierowcę o stanie serwisowym silnika. Jak przystało na komfortową limuzynę, pokrywa bagażnika jest sterowana elektrycznie, a system rozrywki Mark Levinson umożliwia oglądanie telewizji i filmów DVD na dwóch monitorach, przy akompaniamencie przestrzennego dźwięku.
* GALERIA ZDJĘĆ *
Gdy na drodze pojawi się przeszkoda, wykryją ją czujniki radarowe i podczerwieni, które ostrzegą kierowcę. W ekstremalnej sytuacji system samoczynnie uruchomi hamulce. Kamera z diodami podczerwieni monitoruje twarz kierowcy. Jeśli ten nie patrzy na drogę, pojawi się ostrzeżenie, a następnie rozpocznie się hamowanie.
Wersja long ma słuszne rozmiary: długość 5150, szerokość 1870 i wysokość 1475 mm. Skromnie wypada przy nich pojemność bagażnika. Tylko 330 litrów, bo większość przestrzeni zabrały akumulatory. Do tego Lexus LS 600 h L waży aż 2430 kg. Konieczne było ograniczenie ładowności auta do 300 kg. W przeciwnym razie kierowca musiałby mieć uprawnienia do prowadzenia ciężarówki.
Trzeba przyznać, że silnik napędzający tą wielką limuzynę z powodzeniem sprawdziłby się w ciężarówce. Potężne, 5-litrowe V8 o mocy 394 KM i maksymalnym momencie 520 Nm jest w sam raz, a wspomaga go jeszcze 224-konny silnik elektryczny. Jak wyliczyli japońscy inżynierowie, działając wspólnie oba silniki wytwarzają moc 445 KM. Wystarczy, by w 6,3 sekundy rozpędzić LS-a do setki. A wszystko to za około pół miliona złotych.
Marek Wieliński
_ Dziękujemy hotelowi „Dwór Oliwski” w Gdańsku za udostępnienie plenerów do zdjęć. _