Przez 17 godzin czekał na pomoc przy autostradzie. Mężczyznę uratowali policjanci
Pan Zbyszek jechał z Warszawy do Łodzi, kiedy w jego volkswagenie skończyło się paliwo. Zatrzymał się na MOP-ie i szukał pomocy wśród znajomych oraz przejezdnych. Dopiero funkcjonariusze z patrolu policji pożyczyli mu olej napędowy.
O sprawie poinformował portal TVN24.pl. Pan Zbyszek ma 40 lat i pojechał do Warszawy, by tam rozpocząć pracę na budowie. Do dostawczego volkswagena zapakował cały swój dobytek – miał zostać w stolicy na dłużej. Gdy dojechał na miejsce, dowiedział się, że nie ma dla niego wakatu, więc zawrócił do Łodzi.
W okolicach Bolimowa zaczęło kończyć się paliwo, lecz na oparach udało mu się dojechać na MOP. Tam zaparkował i zaczął szukać pomocy. Wysłał SMS-y do rodziny, do znajomych. Jako, że była 2 lub 3 w nocy, przykrył się kołdrą i poszedł spać. Odpowiedzi nie było.
Następnego dnia bezskutecznie szukał ratunku u innych kierowców. Nie znalazł się nikt, kto zechciałby spuścić mu kilku litrów oleju napędowego. Pan Zbyszek nie miał pieniędzy na profesjonalną pomoc. Nie wezwał też służb – uważał, że nie zajmą się taką błahostką, poza tym bał się potencjalnego mandatu.
Wieczorem się poddał. Brat zaoferował, że przyjedzie po niego następnego dnia. Mężczyzna wrócił do samochodu i zasnął. Obudziło go dopiero pukanie w szybę. Byli to policjanci, których ktoś powiadomił o rzekomej próbie samobójczej. Pan Zbyszek wyjaśnił im, że nie chciał odbierać sobie życia i opowiedział całą historię.
Choć początkowo niedowierzali, funkcjonariusze kupili 10 litrów oleju napędowego na pobliskiej stacji benzynowej. Dzięki nim mężczyzna mógł wrócić do domu.