Uczciwy znalazca proszony o zwrot... ręcznego radaru do mierzenia prędkości! To dramatyczny apel szefa policji drogowej w Koninie. W sobie tylko znany sposób, jeden z jego patroli zgubił "suszarkę" wartą kilka tysięcy złotych.
Do tej pory podobne wyczyny policjantów można było podziwiać w amerykańskich komediach, w których gapowaci gliniarze biją rekordy śmieszności. Mieszkańcy Konina nie muszą oglądać takich filmów, by pośmiać się z policji. Informacja o zagubieniu ręcznego radaru obiegła okolice z prędkością błyskawicy.
Do komicznej sytuacji doszło na ul. Poznańskiej, na której miejscowa policja "suszy" najczęściej. - Policjantowi wydało się, że zobaczył za kierownicą jednego z samochodów podejrzanego, na którego nałożono sądowy zakaz kierowania pojazdami mechanicznymi. Ruszył w pościg, który jednak okazał się opłakany w skutkach - mówi podkom. Grzegorz Gradowski, naczelnik konińskiej drogówki.
Czujność u policjanta to rzecz nie do przecenienia, ale jego podkomendny tak się przejął dokonanym spostrzeżeniem, że natychmiast wskoczył do radiowozu. Zostawił suszarkę na dachu, a ta spadła na drogę.
Gdy policjant gonił przestępcę, ktoś leżące na ziemi urządzenie gwizdnął. Na tym pech gliniarza jednak się nie zakończył. Po doścignięciu samochodu okazało się, że za kierownicą siedzi uczciwy obywatel.
- Urządzenie do pomiaru prędkości spadło z dachu radiowozu w chwili gdy policjanci ruszyli w pościg za podejrzanym autem. Niestety gdy funkcjonariusze wrócili na miejsce, urządzenia już nie było. Znalazcę prosimy o oddanie własności policji w Koninie - mówi mł. asp. Jacek Kudliński, zastępca naczelnika drogówki w Koninie.
Policyjne przepisy każą płacić gliniarzom za zgubienie czy zniszczenie mienia państwowego. W tym jednak przypadku, odszkodowanie w wysokości kilku tysięcy złotych wypłaci firma ubezpieczeniowa, w której policjant ma wykupioną polisę.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Zgubiła dziecko na zakupach!