Nowy podatek drogowy: będzie czy nie?
Nie cichnie dyskusja dotycząca nowego podatku drogowego, który ma być zawarty w cenie paliwa. Opozycja zarzuca partii rządzącej łamanie obietnic przedwyborczych, a kierowcy z ogromną niechęcią myślą o perspektywie droższego tankowania. Cieszą się jedynie firmy budowlane.
Zapłacimy za każdy kilometr
O nowej opłacie paliwowej mówi projekt ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych, który złożyła w Sejmie grupa posłów PiS. Ma to być nowy podatek - do ceny każdego litra paliwa doliczone zostanie 20 groszy. Kwota ta będzie w przyszłości korygowana o wartość inflacji, a pieniądze mają pójść na utrzymanie dróg.
Dzisiejsza cena paliwa to ok 4,5 zł za litr, więc dodatkowe 20 gr to wzrost o 5 proc. Kierowcy indywidualni nie kryją oburzenia, ale na łamach „Pulsu Biznesu” do ich reakcji z dystansem podchodzi m.in. Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista mBanku. - Kiedy ropa się waha, widać czasem większe zmiany w krótszym czasie. Wpływ opłaty paliwowej na inflację uważam za śladowy, nie spodziewam się też istotnego wpływu na konkurencyjność poszczególnych branż - uważa Ernest Pytlarczyk.
Jak podwyżka cen paliw przełoży się na budżet kierowców w praktyce? Sprawdźmy to na podstawie jednego z najpopularniejszych modeli na naszych drogach - Volkswagena Golfa. Rzeczywiste spalanie tego modelu - wyznaczone w ramach projektu Equa Index – w przypadku auta z silnikiem 1,6 TDI o mocy 105 KM wynosi 6,0 l/100 km, a w przypadku Golfa 1,4 TSI o mocy 150 KM - 7,2 l/100 km.
Jeśli założymy, że przeciętny kierowca w ciągu roku pokonuje 15 tys. km, to właściciel diesla spali w tym czasie 900 l paliwa, a posiadacz auta benzynowego 1080 l paliwa. Po wprowadzeniu nowego podatku pierwszy z nich - w skali roku - zapłaci na stacji o 180 zł, a drugi o 216 zł więcej.
Opozycja nie odpuszcza
Jeśli rządząca partia wprowadzi nowy podatek, będzie musiała się zmierzyć z rozwścieczonymi kierowcami i opozycją, a ta nie przepuści okazji do wypunktowania oponenta. Lider Nowoczesnej Ryszard Petru stwierdził, że nieprawdą okazały się zapowiedzi PiS obiecujące zrealizowanie przedwyborczych zobowiązań bez podwyższania podatków.
Petru pytany we wtorek w TVN24, czy PiS może wycofać się z pomysłu podwyżki opłat za paliwo, odpowiedział, że byłby zdziwiony "szczególnie kiedy przyśpieszyli rozpatrywanie tej podwyżki". Zdaniem lidera Nowoczesnej to rząd powinien zgłosić tego typu projekt. "A tutaj mamy grupę posłów, która szybką ścieżką, bez konsultacji może taką ustawę wprowadzić" - dodał.
- Na pewno nie służy PiS-owi debata na ten temat, bo ewidentnie pokazuje, że kłamią. Kłamali, kiedy półtora tygodnia temu Morawiecki mówił, że zrealizują wszystkie te swoje obietnice wyborcze nie podwyższając podatków. Nieprawda. Podwyższyli ZUS dla przedsiębiorców w tym roku (...), teraz będzie podwyżka akcyzy - mówił Petru podkreślając, że podwyżka cen paliw będzie oznaczało również podwyżkę cen wszystkiego, co kupujemy na co dzień.
Budowlańcy się cieszą
Jak podaje „Puls Biznesu”, na nowym podatku zyska branża budowlana. Piotr Zybała, analityk mBanku szacuje, że nowa opłata pozwoli zwiększyć wydatki na budowę dróg ponad obowiązujący obecnie poziom 107 mld do 2022 r. Wśród potencjalnych beneficjentów wymienia Budimex, Trakcję Polską, Unibeop, Mirbud i Mostostal Warszawa.
W projekcie ustawy czytamy, że nowa opłata ma przynieść 4-5 mld zł wpływów. Połowa tej kwoty zasili Fundusz Dróg Samorządowych, a reszta - Krajowy Fundusz Drogowy - informuje "Puls Biznesu".
Projektem nowego podatku wliczonego w cenę paliwa Sejm ma się zająć w tym tygodniu.