Nowy Ducati Monster sięga do korzeni. Wystarczy się przejechać, żeby zrozumieć
Ducati Monster straciło swoją kratownicową ramę. To bardzo dobra wiadomość. Dzięki temu spełnia założenia, jakie Miguel Angel Galluzzi postawił przed sobą, projektując pierwszą wersję tego kultowego dziś motocykla. Po pierwszych jazdach jestem pewien, że nowa odsłona będzie kontynuowała ten sukces.
Stwierdzeniem ze wstępu świadomie wbijam kij w mrowisko. W końcu kratownicowa rama to był znak rozpoznawczy, wyznacznik stylu Ducati Monstera. Każdy chiński producent, który chciał podpiąć się pod sukces włoskiego nakeda, kopiował ten element. Jednak zostawienie go może zadowoliłoby fanów tradycji, ale byłoby niezgodne z ideą tego motocykla.
Gdy powstawało pierwsze Ducati Monster, był to projekt w znacznym stopniu sprzeczny z tym, co marka sobą reprezentowała. Nie spełniał też założeń szefostwa. Zamiast typowego dla Ducati sportowego motocykla powstał zwinny i stworzony do zabawy naked. Ale na szczęście trafił do produkcji, a reszta jest historią.
Gdzie to rusztowanie?
Jakie jest nowe Ducati Monster? Zacznijmy od tego, co najbardziej się rzuca w oczy, a raczej - czego brak rzuca się w oczy. Powód rezygnacji z kratownicowej ramy jest oczywisty. Dodawała ona motocyklowi dwóch rzeczy – charakteru i masy. Na to ostatnie nie było już miejsca.
Zastosowanie aluminiowej konstrukcji znacząco przyczyniło się do tego, że nowy włoski naked na sucho waży 166 kg (188 kg z płynami), czyli tyle samo, co KTM 890 Duke R. Co więcej, rama ta jest niewielkim elementem z przodu motocykla, a wahacz i rama pomocnicza przymocowane są do silnika.
Dzięki otrzymanej lekkości, ale też charakterystyce tej konstrukcji, aluminiowa rama wpłynęła na pewność i łatwość prowadzenia. Monster bardzo chętnie wchodzi w zakręty i słucha kierowcy. Jest to lekki motocykl stworzony do zabawy. I choć nie brakuje osób, które stwierdzają, że teraz Ducati Monster nie różni się wyglądem od japońskich maszyn, to wystarczy się nim przejechać, aby zrozumieć, że była to potrzebna zmiana.
Silnik jest "wystarczający"
Rolls-Royce kiedyś w danych technicznych informując o mocy, pisał jedynie, że jest "wystarczająca". Miało to pokazać, że arystokrata nie bawi się w wojny na liczby, a liczą się wrażenia i efektywność. Choć Ducati Monster to raczej uliczny huligan, a nie stateczny brytyjski lord, to w przypadku jego silnika można powiedzieć do samo.
Dwucylindrowy widlasty silnik o pojemności 937 cm3 generuje 111 KM przy 9250 obr./min. i 93 Nm przy 6500 obr./min. To właśnie ta druga wartość jest to kluczowa, a raczej fakt, że niemal cały ten moment obrotowy dostępny jest już od niecałych 4000 obr./min. do samego końca. Dzięki temu niezależnie od obrotów monster bardzo chętnie przyspiesza, a z drugiej strony moc rośnie liniowo, dzięki czemu całość przebiega płynnie, bez nagłego uderzenia koni mechanicznych.
Mały ale wariat
Ducati Monster jest lekki i sprawia subiektywne wrażenie nawet mniejszego niż jest w rzeczywistości. W moim przypadku wrażenie to potęgował fakt, że przed zajęciem miejsca na monsterze przejechałem się kawałek multistradą. Jednak pozycja za kierownicą (na siedzisku znajdującym się na wysokości 820 mm) daje poczucie zasiadania ma niewielkiej maszynie, które potęgowane jest przez niewielką masę i to, z jaką chęcią włoski naked zmienia kierunki jazdy.
No właśnie, nie przypadkiem podczas prezentacji Ducati przygotowało sporo prób slalomowych czy jazdę po ciasnym torze. W takich warunkach monster pokazał, na co go stać i do czego został stworzony. Zabawa to jego drugie imię. Wystarczy mocniej odkręcić manetkę, a przednie koło chętnie unosi się nad asfalt. Całość uzupełnia zapewniające kontrolę nad maszyną zwieszenie z opcją regulacji napięcia wstępnego z tyłu.
Ducati pełną gębą
Wiem, że fani Ducati Monstera jeszcze nie raz będą płakać za kultową ramą, ale to musiało się stać. Dzięki temu włoski "potwór" zyskał lekkości i jest wywołującą uśmiech na twarzy zabawką na dwóch kołach. Na otarcie łez styliści dodali monsterowe przednie światło czy kierunkowskazy przy baku.
Jak przystało na motocykl Ducati, nie ma on też braków w wyposażeniu. Wyświetlacz w miejscu zegarów, zestaw systemów elektronicznych (jak cornering ABS), LED-owe światła, USB czy wreszcie quickshifter działający w górę i w dół dają poczucie, że nie jest to model budżetowy. Tym bardziej że idzie za tym cena. Standardowe Ducati Monster kosztuje 53 900 zł, a wersja "plus" (z osłoną na miejsce pasażera i minimalną owiewką przy wyświetlaczu) to wydatek dodatkowych 2000 zł.