Ministerstwo "nie wyklucza" nowych tablic. Czekają na nie kierowcy i przedsiębiorcy
Import samochodu na kołach z tablicami rejestracyjnymi załatwionymi w polskim urzędzie jeszcze przed wyjazdem za granicę. To pomysł jednego z posłów, a ministerstwo nie mówi "nie".
Ułatwianie importu
Większość Polaków może sobie pozwolić jedynie na kupno używanego samochodu. Wielu naszych rodaków po auto jedzie za granicę, gdzie spodziewają się znaleźć egzemplarz lepiej wyposażony i bardziej zadbany. Jeśli auto importowane jest na kołach, granicę może przekroczyć jedynie ze specjalnymi tablicami rejestracyjnymi, które należy uzyskać w zagranicznym urzędzie. Właśnie z tym postanowił powalczyć Piotr Liroy-Marzec. Poseł skierował interpelację do ministra infrastruktury i zapytał w niej, czy resort zamierza wprowadzić polskie tablice wwozowe.
Dzięki takiemu rozwiązaniu każdy, kto chce importować auto, mógłby załatwić tablice i dokumenty w polskim urzędzie, a potem wykorzystać je za granicą. Poseł proponuje, by tablice miały sześciodniową ważność. Jak argumentuje, tyle czasu zwykle wystarcza do tego, by załatwić wszystkie sprawy związane z przywozem samochodu. Oczywiście takie rozwiązanie musiałoby również zakładać, że petent odbiera w urzędzie tymczasowe dokumenty in blanco i sam po kupnie auta wpisuje w nie wszystkie parametry - markę, model czy numer VIN. W końcu osoba jadąca za granicę po samochód nie może być pewna, że kupi właśnie ten egzemplarz, który wybrała w ogłoszeniu internetowym.
Na interpelację odpowiedział Marek Chodkiewicz, podsekretarz stanu Ministerstwa Infrastruktury. Jak stwierdził urzędnik, resort "nie wyklucza" wprowadzenia takich tablic. W pierwszej kolejności wprowadzone jednak zostaną tak zwane tablice dilerskie. Profesjonalna rejestracja samochodów ruszy 11 lipca 2019 r. Z czasem resort oceni zmiany w przepisach i zastanowi się nad rozszerzeniem katalogu typów tablic rejestracyjnych dostępnych w polskich urzędach.
Pieniądze zostawić w Polsce
Rejestracje tymczasowe byłyby ułatwieniem dla tych, którzy zamierzają sprowadzić pojazd z zagranicy. Pomysł Liroya-Marca to również sposób na to, by mniej pieniędzy opuszczało kraj. W ciągu trzech pierwszych kwartałów 2018 r. do Polski importowano 701,6 tys. samochodów. Jeśli ta dynamika się utrzyma, na koniec roku będzie to już ok. 930 tys. aut. Nawet jeśli tylko co dziesiąty z nich wjeżdża na kołach, to i tak jest to ok. 100 tys. potencjalnych petentów rocznie. Ci, zamiast wydawać pieniądze w urzędzie w Niemczech, Francji, Belgii czy Holandii, zapłacą w Polsce. To zysk dla budżetu. Wygrani byliby jednak też polscy przedsiębiorcy.
Tuż przed wyborami ministrowie infrastruktury i cyfryzacji ogłosili tak zwany pakiet deregulacyjny dla kierowców. W ramach zaplanowanych przez resorty działań wprowadzona ma zostać możliwość pozostawienia dotychczasowych krajowych tablic rejestracyjnych przez nabywcę używanego auta. I to niezależnie od miejsca zarejestrowania auta i zameldowania nabywcy. Dla zmotoryzowanych będzie to oznaczało duże udogodnienie i o 80 zł mniejszy wydatek podczas przerejestrowania pojazdu.
W trudnej sytuacji będą jednak producenci tablic rejestracyjnych. Ci szacują się, że wprowadzenie dożywotnich tablic rejestracyjnych oznaczałoby pięciokrotny spadek zamówień. Sytuację przedsiębiorców mogłyby podreperować tablice tymczasowe.
Czas pokaże, jaki los czeka pomysł wwozowych tablic rejestracyjnych. Choć wydaje się on rozsądny, być może będzie musiał poczekać do kolejnych wyborów, by stać się kartą przetargową, mającą zachęcić zmotoryzowanych do głosowania.