Mają ratować życie, a zabijają. Bariery przy drogach to poważny problem
Przydrożne bariery ochronne zostały stworzone po to, by kierowcom i pasażerom aut ratować życie, ale dla motocyklistów są śmiertelnym zagrożeniem. Jaki typ jest najgorszy? Czy w Polsce robi się coś, żeby poprawić sytuację? Odpowiedzi na te pytania nie napawają optymizmem.
Motocykliści w razie wypadku są dużo bardziej narażeni na obrażenia czy śmierć niż podróżujący samochodami. To oczywiste. Jednak do niemal absurdalnej sytuacji dochodzi, gdy mamy do czynienia z barierami ochronnymi przy drogach. Jak sama ich nazwa mówi – mają one poprawiać bezpieczeństwo i nie raz uratowały ludziom życie. Niestety te pozytywne działania w przypadku samochodów osobowych czy większych pojazdów okupione są pogorszeniem bezpieczeństwa motocyklistów.
– Bariery ochronne są niezbędnym elementem wyposażenia dróg, zabezpieczającym pojazdy przed uderzeniem w twardą przeszkodę (drzewo, słup), wywróceniu (przy wysokiej i stromej skarpie) lub spadnięciu z obiektu mostowego – tłumaczy dr inż. Marcin Budzyński z Wydziału Inżynierii Lądowej i Środowiska Politechniki Gdańskiej. – Bariery są jednak też przeszkodą i uderzenie w nie może być przyczyną ciężkich wypadków. Dotyczy to szczególnie motocyklistów, którzy nie mają żadnej ochrony i często uderzają w barierę ciałem – dodaje.
Uwagę na problem zwrócił Parlament Europejski, który nazwał przydrożne bariery "śmiertelnymi pułapkami" na motocyklistów. W połączeniu ze stale rosnącą liczbą jednośladów na Starym Kontynencie staje jest to poważnym problemem, który przez lata był marginalizowany.
Czy istnieją bariery bezpieczne dla motocyklistów?
W przypadku barier i motocyklistów warto rozróżnić dwa rodzaje wypadków. Pierwsze to uderzenia, gdy kierowca siedzi na jednośladzie. W takiej sytuacji może albo wpaść na barierę, albo zostać wyrzucony poza nią. Drugi przypadek wiąże się z przewróceniem się, co kończy się bardzo niebezpiecznym uderzeniem w słupki podtrzymujące konstrukcję (bariery stalowe lub linowe) lub w samą barierę (betonową).
Statystyki, które przedstawiła niemiecka DEKRA, pokazały, że oba rodzaje wypadków są niemal tak samo prawdopodobne. W 51 proc. przypadków motocyklista siedział pionowo na motocyklu, a w 45 proc. sunął po nawierzchni po wcześniejszym wywróceniu się. Czy któreś rozwiązanie jest zatem lepsze? Jaki jest najbezpieczniejszy rodzaj barier?
– W przypadku barier stalowych i linowych niebezpieczeństwo jest związane z uderzeniem w słupki oraz w prowadnicę – wyjaśnia dr inż. Marcin Budzyński. – W przypadku bariery betonowej nie ma wprawdzie słupków, ale wpadnięcie na nią jest zbliżone do uderzenia w betonową ścianę, co również może być tragiczne w skutkach. Przy wypadku motocyklisty wszystkie bariery są bardzo niebezpieczne – ocenia.
Potwierdzają to statystyki wypadków z innych krajów. Warto przyjrzeć się wynikom, które przedstawił dr H. Clay Gabler z uniwersytetu Virginia Tech. W USA szeroko stosuje się zarówno bariery metalowe, jak i betonowe, co daje możliwość porównania tych dwóch rozwiązań. Mimo że motocykle to tylko 3 proc. pojazdów na drogach, to w przypadku barier metalowych motocykliści stanowili 39 proc. ofiar śmiertelnych, a przy barierach betonowych 24 proc.
Oznacza to, że w obu przypadkach ryzyko śmierci dla motocyklisty jest kilkadziesiąt razy większe (nawet 80 razy) niż dla osób jadących samochodem. Europejskie badania są nieco bardziej optymistyczne i mówią, że motocykliści mają "tylko" 15 razy większe prawdopodobieństwo śmierci przy uderzeniu w barierę.
Warto przy tym zwrócić uwagę na testy zderzeniowe wykonane przez australijskie Stowarzyszenie Inżynierów Motoryzacyjnych, które pokazały, że dla samochodów betonowe bariery też mogą być bardzo niebezpieczne, gdy pojazd uderzy w taką konstrukcję pod znacznym kątem. Dużo lepszym rozwiązaniem dla samochodów osobowych okazały się bariery linowe. Wielu ekspertów wskazuje jednak, że te są szczególnie groźne dla motocyklistów. Statystyki z Wielkiej Brytanii pokazały, że uderzenie w nie motocykla dla kierującego w większości przypadków kończy się śmiercią.
– Analizując statystyki wypadków w latach 2014-2018, te z udziałem motocyklistów to ok. 3 proc. wszystkich zdarzeń, a ofiary śmiertelne takich wypadków to ok. 5 proc. – podsumowuje Budzyński. – Zdarzeń z uderzeniem motocyklisty w barierę w 2018 r. było 45, a ofiar śmiertelnych w takich wypadkach – 16. Jest to ok. 4 proc. wszystkich wypadków z udziałem motocyklistów, ale już 12 proc. ofiar śmiertelnych. Świadczy to o fakcie, że wypadki tego typu są wyjątkowo niebezpieczne – dodaje.
– Nie są to duże liczby i w Polsce jest znacznie więcej poważniejszych problemów związanych z bezpieczeństwem ruchu drogowego, ale kierując się Wizją Zero (zero ofiar śmiertelnych w wypadkach drogowych), która jest również wizją polskich programów bezpieczeństwa ruchu drogowego, należy dążyć do eliminacji również tego typu wypadków i wynikających z nich konsekwencji – podkreśla Budzyński.
Sytuacja w Polsce nie wygląda optymistycznie
W przypadku barier ochronnych praktycznie na całym świecie widać, że motocykliści mogą czuć się zaniedbywani. Faktycznie stanowią oni mniejszą grupę zmotoryzowanych niż kierowcy samochodów, ale często brakuje rozwiązań, które uczyniłyby bariery bezpieczniejszymi dla jeżdżących jednośladami.
– Nie ma bezpiecznych barier dla motocyklistów. Można jednak montować różne elementy zabezpieczające, które chronią w przypadku uderzenia ciałem w barierę (punktowe zabezpieczenie poszczególnych słupków lub liniowe w postaci listwowej ich osłony) – mówi dr inż. Marcin Budzyński. – W Polsce są bardzo rzadko stosowane. Z jednej strony ze względu na niewielką liczbę ofiar śmiertelnych w tego typu wypadkach, z drugiej strony brak wytycznych stosowania tego typu urządzeń – tłumaczy.
Tego typu rozwiązania, z dodatkowymi elementami osłaniającymi słupki podtrzymujące bariery, stosowane są w szczególnie niebezpiecznych miejscach np. w Niemczech czy w Wielkiej Brytanii. Taka odkształcająca się osłona w pewnym stopniu amortyzuje uderzenie, dzięki czemu sprawdza się lepiej niż betonowa bariera. Warto też wspomnieć niedawne rozwiązanie nazwane grzebieniem Nelsona, czyli dodatkowy plastikowy element nakładany na barierę linową, który ma na celu ochronę motocyklistów.
– Zasadne jest ich stosowanie przede wszystkim przy drogach ruchu szybkiego (autostrady i drogi ekspresowe), w wybranych lokalizacjach – stwierdza Budzyński, wymieniając wśród niebezpiecznych miejsc łuki dróg o mniejszych promieniach, gdzie stawia się też ograniczenia prędkości.
Niestety, jak łatwo się domyślić, problemem są pieniądze. Jak pokazuje opracowanie Europejskiego Programu Oceny Ryzyka na Drogach (EuroRAP), zamontowanie dodatkowych osłon chroniących motocyklistów podwaja koszt metalowych barier. Przy porównaniu z ceną za barierę linową, taka konstrukcja wypada jeszcze gorzej. We Francji na montaż dodatkowych osłon stworzonych z myślą o motocyklistach wydaje się rocznie kilka mln euro, ale jest to kropla w morzu potrzeb. Francuskie ministerstwo transportu szacuje, że dostosowanie wszystkich barier w kraju pochłonęłoby 600 mln euro, a inne szacunki mówią nawet o 1 mld euro. W Polsce, gdzie motocyklistów jest mniej, tym bardziej taka infrastruktura raczej pozostanie w sferze marzeń.
Co zatem można zrobić? Najważniejsze jest, aby motocykliści sami zadbali o swoje bezpieczeństwo i byli świadomi zagrożenia, jakie niosą przydrożne bariery. W przypadku samochodów mają one chronić w razie błędu kierowcy, a (jakkolwiek brutalnie to nie zabrzmi) motocykliści po prostu muszą nie popełniać błędów. Jak zauważył dr inż. Marcin Budzyński – 92 proc. wszystkich wypadków związanych z uderzeniem motocyklisty w barierę drogową w latach 2014-2018 było związanych z niedostosowaniem prędkości do warunków ruchu.