Kompakt: nowy czy używany?
Chcesz luksusu? Pogódź się z ryzykiem
Kupić auto w podstawowej wersji wprost z salonu, czy 1-3 letnie z mocniejszą jednostką i niemal pełną listą dodatków?
Samochody segmentu C w przeważającej większości pełnią zaszczytną funkcję głównego środka lokomocji typowej rodziny, zabierając na pokład czteroosobową załogę i niezbędny bagaż, równie często zasilając też floty. Każdego roku wielu kierowców staje przed poważnym dylematem, czy kupić auto w podstawowej wersji silnikowej i wyposażeniowej wprost z salonu, czy zdecydować się na 1-3 letni kompakt z mocniejszą jednostką i niemal pełną listą dodatków.
Kupując nowy samochód zyskujemy niemal stuprocentową pewność, że nasz nabytek nie ma historii wypadkowej i co równie istotne, jest wolny od jakichkolwiek ukrytych wad - co potwierdza minimum dwuletnia gwarancja. Wydając natomiast zgromadzony budżet na używany egzemplarz, możemy liczyć na pełne wyposażenie i mocniejszy silnik. Niestety musimy pogodzić się z ryzykiem, jakie niesie ze sobą taka decyzja. Sprawdźmy zatem, jakie są alternatywy dla nowych kompaktów.
VW Golf VII
Wśród kompaktów od dawien dawna pierwsze skrzypce gra Volkswagen Golf. Ostatnimi czasy w szeregach koncernu VAG nastąpiła niezwykle ważna zmiana warty, do salonów wjechała siódma generacja króla kompaktów. Weźmy pod lupę bazowy wariant niemieckiego przedstawiciela w praktycznej pięciodrzwiowej wersji. Volkswagen, prekursor downsizingu, w Golfie VII jako podstawowe źródło napędu proponuje znaną od paru lat jednostkę 1.2 TSI. Czterocylindrowy benzyniak wspomagany skromną turbosprężarką generuje w słabszej odmianie 85 KM i sprzęgnięty został z pięciostopniową przekładnią manualną. Wedle zapewnień producenta taki zestaw do setki dociera w 11,9 sekundy i zużywa 4,9 l paliwa na 100 km. Równie mizerne wrażenie robi wyposażenie standardowe. Na pokładzie poza oczywistą elektryką znajdziemy komputer pokładowy, progresywne wspomaganie układu kierowniczego oraz termiczne, zielone szyby. A to wszystko za niewiele ponad 61 tysięcy złotych.