Diesel nie umiera. Dzięki aferze zyskał drugie życie
Zmniejszenie udziału diesla w europejskiej sprzedaży Nissana nie powinno dziwić. Podobne kroki podjęła Toyota czy Porsche. Pogłoski o śmierci silnika wysokoprężnego są jednak mocno przesadzone.
Przedstawiciele Nissana potwierdzają, że sprzedaż samochodów wykorzystujących olej napędowy zostanie zmniejszona, ale nie zlikwidowana całkowicie. Gwałtowne kroki byłyby wyjątkowo nierozsądne. W zeszłym roku na drogi wyjechało 128 456 pojazdów Nissana, które miały pod maską silnik Diesla. To 16 proc. całej sprzedaży Japończyków w regionie. Toyota promująca hybrydy również zrezygnowała z tego układu napędowego. Oczywiście tylko w samochodach osobowych. Pick-upy i małe dostawczaki nie doczekają się rewolucji.
To oczywiste - zamieszanie wokół diesla doprowadziło do spadku sprzedaży. Nadal jednak w zeszłym roku 43,8 proc nowych aut spalało olej napędowy. Japończycy wykorzystywali opracowane w Europie jednostki napędowe – Toyota współpracowała z BMW, Nissan miał silniki wprost od Renault. Nic dziwnego, że w końcu, po tylu latach, mają opracowaną technologię elektryczną, którą mogą wykorzystać w miastach.
Europa nie zamierza rezygnować z diesla. Widać to po największym rynku motoryzacyjnym Starego Kontynentu. Choć końcem lutego niemiecki sąd wydał wyrok zezwalający na zablokowanie wjazdu do miast aut z silnikiem wysokoprężnym, na razie nie widać, by którekolwiek władze samorządowe były gotowe na wyjście przed szereg. Hamburg przygotowuje się do wyłączenia z ruchu wysokoprężnego zaledwie jednej ulicy. Nie wjadą na nią tylko starsze diesle. To na razie eksperyment czy też oswajanie społeczności z pomysłem. Nie można przecież wyrzucić śmieciarek, samochodów dostawczych, kurierów czy autobusów.
Z kolei w Stuttgartcie, jednego z orędowników wyrzucenia diesli z centrum, zanieczyszczenie powietrza spadło w ciągu ostatnich 30 lat o 70 proc. Gdy zwróciliśmy uwagę na aferę dieselgate, okazało się, że przed silnikami wysokoprężnymi jeszcze długa droga. Zwłaszcza, że inwestycje poczynione w tym kierunku są kolosalne. Wprowadzony niedawno wtrysk moczniku obniżył emisję tlenków azotu o co najmniej 80 proc. Teraz Bosch chce obniżyć temperaturę spalin, zmniejszając przy okazji emisję i zwiększając wydajność. Bo ta dalej wynosi zaledwie 40 proc. Daimler wprowadza hybrydy oparte na jednostce Diesla. Paradoksalnie, afera Volkswagena może dać temu silnikowi nowe życie.
Wystarczył rok spadku zainteresowania dieslami przez europejskich klientów, by emisja dwutlenku węgla – który wytwarzany jest w większych ilościach przez jednostki benzynowe – wzrosła na Starym Kontynencie po raz pierwszy od 8 lat. Tymczasem do Polski, według badań Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR, w marcu udział importowanych diesli wyniósł 42,6 proc. i był najwyższy od kilkunastu miesięcy. Rosnący jest też trend 12-miesięczny. Tak właśnie "umiera" diesel.