Przez prawie dwa lata - jak ustaliła policja - dwaj pracownicy stacji diagnostycznej samochodów w Raciborzu (Śląskie) za kilkudziesięciozłotowe łapówki potwierdzali w dowodach rejestracyjnych dobry stan techniczny aut. Jeden z zatrzymanych diagnostów jest radnym Rady Miasta w Raciborzu.
Jak poinformował w piątek PAP kom. Janusz Jończyk z zespołu prasowego śląskiej policji, mężczyznom przedstawiono dziewięć zarzutów łapownictwa, niewykluczone jednak, że lista zarzutów będzie większa. Prowadzący śledztwo przypuszczają, że zatrzymani mają na swoim koncie więcej podobnych przestępstw.
W udokumentowanych już przez policję przypadkach, załatwienie pomyślnych badań technicznych samochodu kosztowało zwykle 20-40 zł. Diagności potwierdzali dobry stan auta nawet go nie oglądając. Dzięki takiemu poświadczeniu można było przedłużyć ważności rejestracji nawet zupełnie niesprawnego samochodu. Proceder trwał od 2005 roku do chwili zatrzymania obu mężczyzn.
Podejrzani diagności zostali objęci policyjnym dozorem. Oprócz odpowiedzialności karnej, poniosą też konsekwencje służbowe.
Jednak Jerzy P. z Towarzystwa Miłośników Ziemi Raciborskiej, nawet gdy straci pracę jako diagnosta, pozostanie na razie miejskim radnym - zgodnie z prawem, radny traci mandat dopiero po skazaniu prawomocnym wyrokiem, orzeczonym za przestępstwo umyślne. Urząd Miasta dotychczas nie ma oficjalnej informacji i zatrzymaniu radnego.
Śledztwo w tej sprawie prowadzą policjanci z Raciborza we współpracy z oficerami wydziału do walki z korupcją Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. (PAP)