Były szef Nortona ma zapłacić 14 mln funtów klientom funduszy emerytalnych
Norton pod nowymi rządami wydaje się wychodzić na prostą, ale trudno to samo powiedzieć o byłym szefie brytyjskiej marki. Stuart Garner musi teraz oddać pieniądze, które wziął z funduszy emerytalnych na rozwijanie Nortona.
Co tu dużo mówić – czasy Nortona pod rządami Stuarta Garnera nie należały do najlepszych. Teraz brytyjską markę przejęła indyjska firma TVS Motor Company, co daje nadzieje na duże inwestycje. Jednak cały czas trwa sprzątanie po poprzednich władzach. Nowy właściciel chce wykorzystać wszystko, co już zaczęto tworzyć, ale nie ukończono, natomiast drugi wątek tej historii dotyczy samego Garnera.
Biznesmen ten, będąc szefem Nortona, zarządzał też związanymi z firmą trzema funduszami emerytalnymi. Pieniądze z nich zainwestował w swoją firmę, a jak to się skończyło, wszyscy wiemy. Brytyjski Pensions Ombudsman, czyli państwowa instytucja chroniąca praw emerytalnych, w czerwcu 2020 r. zarządziła, że Stuart Garner ma z własnej kieszeni oddać funduszom 14 mln funtów.
Były szef Nortona odwoływał się od tej decyzji, twierdząc, że nowe władze firmy spłacą to zadłużenie. Jednak nic takiego się nie stało, a sąd odrzucił apelację Garnera. Jedyna dobra wiadomość dla biznesmena jest taka, że odroczono mu zwrot pieniędzy dla funduszy. Tłumaczono to wysokością kwoty i faktem, że teraz mogłaby doprowadzić Garnera do bankructwa, a co za tym idzie – nie byłby po prostu w stanie oddać funduszom całej kwoty.
Jak widać historia związana z poprzednimi problemami Nortona jeszcze się nie skończyła. Sposób, w jaki Stuart Garner między innymi finansował firmę, dotknął nie tylko jego, ale też osoby, których pieniądze znajdowały się we wspomnianych funduszach emerytalnych.