Auto z silnikiem Diesla: na co kupujący musi zwrócić uwagę?
Turbosprężarka, dwumasowe koło zamachowe, DPF, EGR i common-rail. Te elementy przysparzają najwięcej problemów właścicielom diesli po kilku latach eksploatacji i potrafią wygenerować ogromne koszty.
Łatwo wejść na minę
Turbosprężarka, dwumasowe koło zamachowe, DPF, EGR i common-rail. Te elementy przysparzają najwięcej problemów właścicielom diesli po kilku latach eksploatacji i potrafią wygenerować ogromne koszty. Warto więc wnikliwe obejrzeć dany egzemplarz, aby wkrótce nie okazało się, że zaoszczędzone na paliwie pieniądze przeznaczycie na lawetę w najmniej oczekiwanym momencie.
Czasy pancernych silników minęły bezpowrotnie. Zmotoryzowani doskonale pamiętają niezniszczalne diesle Mercedesa, Volkswagena czy koncernu PSA, którym wystarczyły regularne wymiany filtrów, oleju i rozrządu, aby pokonywać z łatwością pół miliona kilometrów bez drobnej nawet usterki. Ten okres jednak dawno przeszedł do historii. Obecnie produkowane silniki nie mają wiele wspólnego z jednostkami jeszcze sprzed dwóch dekad. Wygórowane wymagania zarówno samych użytkowników, jak i ustawodawców, zmuszają producentów do nieustannego podnoszenia wydajności, wysilenia i skomplikowania wysokoprężnej konstrukcji. Mimo ryzyka, jakie niesie ze sobą kupno używanego "klekota", są one wciąż bardzo popularne. Na kolejnych slajdach wyjaśniamy, na co zwracać uwagę, by nie ponieść nieplanowanych wydatków.
Duże przebiegi
Przed rozpoczęciem poszukiwań odpowiedniego diesla, musimy najpierw zdać sobie sprawę ze sposobu użytkowania tego typu pojazdu. Nikt o zdrowych zmysłach nie wydaje dodatkowych kilkunastu tysięcy złotych przy zakupie nowego pojazdu - względem porównywalnej wersji benzynowej - tylko po to, aby mieć "ropniaka". Kupno wysokoprężnej, droższej wersji musi się po prostu opłacać. Chociażby z tego powodu przebiegi przekraczające 50 tysięcy kilometrów w skali roku to nic nadzwyczajnego - nawet w rękach prywatnego użytkownika codziennie docierającego kilkadziesiąt kilometrów do pracy. Wsadźmy więc między bajki deklaracje sprzedających o udokumentowanych przebiegach poniżej 200 tysięcy kilometrów w samochodach ośmio czy piętnastoletnich. Co ciekawe, w tym względzie polski rynek wtórny jest fenomenem. Średni przebieg w autach z końca lat 90. wynosi około 190 tys. To jak widać granica psychologiczna klienta. Handlarz po prostu wychodzi naprzeciw jego oczekiwaniom. Żeby dobitnie się o tym przekonać, warto wejść na
niemieckie, francuskie, belgijskie czy holenderskie serwisy aukcyjne. Passat, który w polskim ogłoszeniu ma 10 lat i 160 tysięcy na liczniku, w Niemczech ma ponad 300 tysięcy. Czy jest to związane tylko z rozbudowaną siecią autostrad? Niekoniecznie. Kupując używanego diesla nie obsadzajmy więc wskazania licznika w roli języczka u wagi.
Zacznijmy od dokumentacji
Oględziny używanego auta zacznijmy od rutynowej kontroli dokumentacji. Wiele powie nam książka serwisowa. Pamiętajmy jednak, że za kilkadziesiąt złotych w internecie kupimy gotową i skrzętnie wypełnioną książkę potwierdzającą nowy przebieg. Podejrzenia może wzbudzać ten sam charakter pisma pod każdym przeglądem i identyczny kolor atramentu. Dodatkowym argumentem będą bez wątpienia faktury za poszczególne naprawy i usługi serwisowe. Jeśli dokumentacja auta nie budzi zastrzeżeń, to z powodzeniem możemy przejść do weryfikacji kondycji nadwozia i wypadkowej przeszłości.
Wielu kierowców zapomina, że naprawy blacharskie generują dużo wyższe koszty niż ingerencje w mechanikę. Nie bójmy się aut z niewielkimi przygodami, muszą one jednak być naprawiane zgodnie z technologią producenta. W takim przypadku dany pojazd ma niemal taką samą wytrzymałość i trwałość, jak sztuka, która nie została uszkodzona.
Nie ignoruj wycieków
Sprawdzenie stanu oleju silnikowego w przypadku diesla nie ma większego sensu. Olej bardzo szybko robi się czarny, co wcale nie świadczy o jego zużyciu. Silnik wysokoprężny po latach intensywnego użytkowania może zdradzać pewne oznaki zużycia. Poszukujmy wycieków i wszelkich nieszczelności - usunięcie poważnych wycieków to zazwyczaj dopiero początek napraw. Zupełnie inaczej warto podchodzić do jedynie zapoconych elementów. Taki stan rzeczy zdaniem mechaników może z powodzeniem utrzymywać się przez dziesiątki tysięcy kilometrów, nie zagrażając silnikowi. Duże znaczenie ma też kondycja gumowych przewodów układu chłodzenia, dolotowego i doładowania - ich kompleksowa wymiana po latach także pochłonie dodatkowe kilkaset złotych.
Uwaga na układ wtryskowy
Niemal wszystkie silniki wysokoprężne ostatnich lat wyposażone są w turbodoładowanie, wtrysk typu common-rail, dwumasowe koła zamachowe i filtry cząstek stałych. Kondycję turbiny, wtryskiwaczy i dwumasy sprawdzimy w czasie jazdy w różnych warunkach. Wyraźny brak mocy, chwilowe jej spadki czy mocne dymienie podczas przyspieszania zwiastują kres wytrzymałości turbosprężarki bądź wtryskiwaczy. Regeneracja turbo kosztuje około 900-1500 złotych, natomiast najtańsza odnowa wtryskiwaczy to wydatek 600 złotych za sztukę. W niektórych, na szczęście nielicznych przypadkach, za ten element trzeba zapłacić znacznie więcej, nawet 2500 zł za sztukę.
Kosztowny "dwumas" i sprzęgło
Objawami zużycia "dwumasy" jest szarpanie w czasie zmiany biegów, mocne wibracje auta na biegu jałowym i wyczuwalne wstrząsy przy uruchamianiu i gaszeniu silnika - tłumik drgań skrętnych już nie spełnia swojej roli. W takim wypadku regeneracja nie ma sensu. Wymiana wyeksploatowanego elementu kosztować będzie około 1300-2500 złotych w zależności od modelu. Skomplikowanie konstrukcji często wymaga wyjęcia skrzyni biegów. Warto przy okazji wymienić kompletne sprzęgło i docisk - od 1500 zł. Z filtrem cząstek stałych sprawa jest dużo trudniejsza, bowiem jego kondycja zależy od sposobu i warunków eksploatacji. W autach użytkowanych w mieście poddaje się już po 100-150 tys. km. Ewentualne czyszczenie kosztować może blisko 600 złotych, natomiast wymiana to inwestycja przekraczająca 3000 złotych, a w skrajnych sytuacjach nawet 10 tysięcy.
Płatająca figle elektronika
Kolejny ważny aspekt finansowy stanowi elektronika. Jest jej coraz więcej i zawiaduje funkcjonowaniem większości mechanizmów. Wyspecjalizowana stacja diagnostyczna wykona kontrolę za 100-200 złotych. W ten sposób uzyskamy sporo informacji na temat kondycji samego silnika i poszczególnych podzespołów. Fachowiec zweryfikuje też poprawność działania układu wtryskowego i historię błędów, co może bezpośrednio wpłynąć na decyzję klienta.
Naszym zdaniem
Kupno auta z silnikiem diesla z rynku wtórnego wiąże się z dużym ryzykiem. Nawet jeśli uda nam się znaleźć zadbany egzemplarz z udokumentowanym przebiegiem, to prędzej czy później zmuszeni będziemy wymienić niektóre z wymienionych elementów wytrzymujących około 180-250 tysięcy kilometrów. Oglądajcie samochód zawsze z kimś, kto ma pojęcie o mechanice i spojrzy na dany egzemplarz chłodnym okiem. Niemniej, wysokoprężny motor odwdzięczy się niskim zużyciem paliwa i dużą wytrzymałością przy eksploatacji w długich trasach. Do miasta zdecydowanie polecamy mniej skomplikowane i tym samym mniej problematyczne wersje benzynowe, także z turbodoładowaniem.
Piotr Mokwiński, Wirtualna Polska
tb/