Alrendo TS Bravo trafiło do sprzedaży. Jest tak tani, jak obiecywano
Alrendo to nowa chińska marka motocykli elektrycznych, która została stworzona w dużym stopniu z myślą o europejskim rynku. Ich pierwszy model - TS Bravo - ma niezłe osiągi i spory zasięg, a wszystko to przy zaskakująco niskiej cenie.
Gdy "grupa entuzjastów" (jak sami siebie nazywają) z chińskiego Wuxi zapowiedziała, że zrobi stosunkowo tani elektryczny motocykl dla Europy o sporym zasięgu i dobrych osiągach, wydawało się to obietnicą nie do spełnienia. Teraz rusza sprzedaż maszyny o nazwie Alrendo TS Bravo i wygląda, że wszystko zgadza się z zapowiedziami, łącznie z ceną.
Alrendo TS Bravo to miejski motocykl, który swoim wyglądem nawiązuje do mocnych nakedów. Trzeba przyznać, że ten elektryczny streetfighter (a przynajmniej tak wyglądający motocykl) prezentuje się naprawdę świetnie. Wygląda nowocześnie, agresywnie i bez wątpienia nie ma się czego wstydzić. Wymiarami z siedziskiem na wysokości 800 mm też wpasuje się klasę miejskich nakedów. No dobrze, ale stylistyka to tylko jeden aspekt.
Alrendo TS Bravo ma mieć naprawdę niezłe osiągi, z jednym małym "ale", którego nie ukrywano podczas zapowiedzi. Moc chwilowa elektrycznego motocykla sięga imponujących 79 KM (58 kW) i 117,6 Nm. W przypadku napędu na prąd wystarcza jest to naprawdę sporo.
Nominalna moc silnika to już jednak tylko 11 kW, czyli 15 KM. Przekłada się to na prędkość maksymalną równą 135 km/h. Drugim efektem takiej sytuacji jest to, że Alrendo TS Bravo "łapie się" w Europie na kategorię A1, a więc w Polsce można nim jeździć, posiadając kategorię B od przynajmniej 3 lat (jak spalinowymi "125").
Jeszcze bardziej imponuje wielkość akumulatorów – jest to 16,6 kW brutto i 14,3 netto. To ma przekładać się na naprawdę spory zasięg. W mieście ma on wynosić 419 km, a przy prędkości 120 km/h będzie to 150 km. Oczywiście ciągnie to za sobą też sporą masę, gdyż Alrendo TS Bravo waży 249 kg.
Bez wątpienia wrażenie robi też cena. Właśnie ruszyła sprzedaż Alrendo TS Bravo w Holandii, gdzie motocykl ten kosztuje (zgodnie z obietnicą) 9995 euro, czyli ok. 45 tys. zł. Choć może brakuje mu prędkości maksymalnej i ma trochę mniejszą moc, to kosztuje połowę, a nawet jedną trzecią tego, co motocykle elektryczne o podobnym zasięgu.