Zero FXE to znana piosenka w nowym wykonaniu. Sprawdzi się w mieście
Zero Motorcycles to amerykański producent elektrycznych jednośladów, który właśnie pokazał nowy FXE. Choć słowo "nowy" jest nieco na wyrost, gdyż różni się on głównie wyglądem. Pod spodem znalazła się dobrze znana technologia.
Zero FXE to kolejny model, którego wygląd inspirowany jest maszynami crossowymi. Przede wszystkim jest to bliźniaczy motocykl do modelu FX, choć prezentuje się inaczej. Ma on prostsze linie, mniej przetłoczeń i przedni błotnik w stylu motocykli typu adventure. Jest to dzieło firmy projektowej Huge Design z San Francisco. I, jak podkreśla Zero, położono szczególny nacisk na ergonomię.
Jest to nie tylko wersja dla zwolenników bardziej minimalistycznej stylistyki, ale też model, który ma być bardziej nowoczesny dzięki LED-owym światłom i nowemu 5-calowemu wyświetlaczowi.
Zero FXE napędzany jest mocniejszym z dwóch silników oferowanych w modelu FX, który czerpie energię z większych akumulatorów. Elektryczna jednostka napędowa nazwana ZF7.2 generuje moc 46 KM i spory moment obrotowy równy 106 Nm. Wraz z niewielką masą równą 135 kg przekłada się to na niezłe przyspieszenie i prędkość maksymalną 137 km/h.
Nazwa układu napędowego stosowanego w Zero FXE wiąże się z pojemnością akumulatora, która wynosi 7,2 kWh (6,3 kWh netto). Naładowanie od 0 do 100 proc. ze zwykłego gniazdka zajmuje 9,7h, ale przy zastosowaniu najszybszej opcjonalnej ładowarki jest to już 1,8 h (a do 95 proc. tylko 1,3 h). Na jednym ładowaniu w mieście można pokonać 161 km, a przy stałej prędkości 113 km/h zasięg spada do 64 km. Jest to zatem typowo miejski jednoślad.
W USA Zero FXE kosztuje 11 795 dol., czyli równowartość niecałych 46 tys. zł.