Youngtimer - samochód, na którym zyskasz
Jeśli odpowiednio zatroszczymy się o używany samochód, to po kilku latach możemy na nim dobrze zarobić
Te auta są nie tylko piękne
Nie od dziś wiadomo, że wśród zmotoryzowanych znajdują się prawdziwi pasjonaci i koneserzy czterech kółek. I nie chodzi tu wcale o amatorów leciwych VW Golfów, Opli Calibra tudzież innych zdewastowanych pojazdów, których prezencja jedynie odstrasza. W gronie pasjonatów czterech kółek spotkamy także ludzi ceniących sobie historyczną wartość samochodu, interesujących się z pozoru niczym nie wyróżniającym się 20- lub 30-latkiem określanym mianem youngtimera. W wolnym tłumaczeniu jest to pojazd nie będący jeszcze pełnoprawnym zabytkiem, jednak z uwagi na swój niemały już wiek i prezentowany stan techniczny zasługuje na zachowanie dla kolejnych pokoleń.
Niestety, motoryzacyjne hobby do tanich nie należy, bowiem kupno prawdziwej perełki, będącej w czasach swojej świetności obiektem pożądania wielu osób, oznacza ogromne wydatki. Jest jednak sposób na dołączenie do grona entuzjastów samochodów z minionej epoki. Co więcej, jeśli odpowiednio zatroszczymy się o nowy nabytek możemy na nim zarobić po kilku latach. Sprawdźmy zatem, jakie propozycje ustrzelimy za kilkanaście tysięcy złotych.
BMW serii 6 (E24)
Jeśli nie straszne nam ogromne wydatki na serwis i ewentualną rekonstrukcję pożądanego youngtimera, warto zainteresować się luksusowym coupe autorstwa BMW. Seria 6 typoszeregu E24 powstawała w latach 1975-1989, wyznaczając aktualne trendy dla zamożnej klienteli z Europy i USA. Charakterystyczna sylwetka z długą maską, łagodnie opadającą linią dachu i nieodzownymi nerkami epatuje elegancją nawet dziś - oczywiście jeśli trafimy na względnie zadbany egzemplarz.
Wysoka cena zakupu w pełni tłumaczy bogate jak na owe czasy wyposażenie pokładowe z klimatyzacją i elektrycznymi szybami włącznie. Dzięki niemu podróż czterem osobom minie w dogodnych warunkach. Za dobór odpowiednich przełożeń odpowiedzialna jest manualna czterobiegowa skrzynia lub trzybiegowy automat. Napędzany przez sześciocylindrowe silniki - 2,8 l, 3,0 l, 3,2 l i 3,5 l samochód dysponował mocą od 184 do 286 KM, przekładającą się na należyte osiągi. Sprint do setki zajmował 6,7-8,8 s.
Mini
Bez wątpienia najlepszą inwestycją, jaką możemy podjąć w obrębie 10-15 tysięcy złotych, są modele już uważane za kultowe, wielce zasłużone dla rozwoju motoryzacji. Jednym z nich jest eksportowy hit brytyjskiej myśli technicznej - Mini. Ówczesne problemy na paliwowym rynku skłoniły producenta do stworzenia małolitrażowego samochodu dla czterech dorosłych osób. Co ciekawe, za projekt odpowiadał Grek Alec Issigonis. Dzięki wdrożeniu w życie niecodziennych rozwiązań, takich jak zawiasy umieszczone na zewnątrz nadwozia, widoczne spawy paneli karoserii i poprzecznie ustawiony silnik, udało się w tak małym pojeździe przewieźć wspomnianą liczbę pasażerów wespół ze skromnym bagażem.
Znakiem rozpoznawczym Mini były także właściwości jezdne. Lekka konstrukcja i koła ustawione niemal na planie kwadratu umieszczone zostały na nowatorskim zawieszeniu opartym nie na amortyzatorach, lecz na gumowych stożkach. Przeszło 41 lat produkcji (1959-2000) pozwoliło na wypuszczenie na rynek ogromu odmian nadwoziowych począwszy od standardowej po pickupa, kombi czy model przygotowany do jazdy w terenie. Skromne silniki 0,8-1,3 l oddawały do dyspozycji od 34 do 50 KM.
Skoda Favorit
Jeszcze do niedawna samochody rodem z PRL-owskich czasów były jedynie obiektem drwin i docinek ze strony postronnych obserwatorów, nieszczęśliwi właściciele po prostu się ich wstydzili. Jednym z takich pojazdów była Skoda Favorit, produkowana w latach 1988-1995. Co ciekawe, poza macierzystą fabryką w Mlada Boleslav montowana była także w Poznaniu. O przyszłej wartości zadbanych egzemplarzy może decydować także autor stylistyki czeskiego hatchbacka (kombi sprzedawano pod nazwą Forman), czyli włoskie studio Bertone. Kanciasta sylwetka, typowa dla minionych lat, w niczym nie ustępowała zachodnioeuropejskim konkurentom.
Wnętrze również odznaczało się wysoką funkcjonalnością - w sam raz na weekendowe wypady za miasto lub na zlot. Jak przystało na szczytowe osiągnięcie komunistycznej myśli technicznej, inżynierowie postawili na nowoczesne rozwiązania z przednim napędem na czele. Pięciobiegową przekładnię manualną sprzęgnięto z 1,3-litrowym, czterocylindrowym silnikiem wytwarzającym 54-68 KM, zasilanym gaźnikiem (wraz z modernizacją gaźnik otrzymał elektroniczne sterowanie). W zależności od wariantu mocy, "sprint" do setki zajmował 13-17 sekund, co w dzisiejszych realiach nie zachwyca.
Peugeot 205
Lata 80. to bujny rozkwit francuskiej motoryzacji. Peugeot po przejęciu kontroli nad Citroenem, Simcą i Talbotem, wprowadził do oferty, jak się okazało, przełomowy miejski model 205. Z pozoru niczym się nie wyróżniający samochód przez lata produkcji zdobył serca 5,3 miliona klientów. Początkowo małolitrażowe, słabowite jednostki napędowe musiały wystarczyć, jednak niebywała zmiana nastąpiła w chwili wejścia ekipy Peugeota do rajdowej rywalizacji.
Rozmaite przepisy, wymagające budowy cywilnych sportowych wersji, jak i chęć rywalizacji z rosnącą w siłę konkurencją, zmusiły Francuzów do rozwoju modelu 205. Dziś niemal nieosiągalnym szczytem marzeń jest wersja T16 z turbodoładowanym centralnie umieszczonym silnikiem o mocy 200 KM i napędem na cztery koła. W zadanym budżecie zmieścimy jednak nieco popularniejsze usportowione odmiany, będące nadal w pełni funkcjonalne. Wariant GTI w zależności od wersji dysponował silnikiem o pojemności 1,6 lub 1,9 l (moc odpowiednio 105-115 i 130 KM), co zapewniało osiągniecie pierwszej setki po 7,8-8,7 s.
Citroen 2CV
Kolejną propozycją rodem z Francji, która już od lat cieszy się niebywałą popularnością jest Citroen 2CV. Odpowiednik włoskiego Fiata 500 zmotoryzował powojenną Francję z niezwykłą skutecznością, produkowany był od 1948 do 1990 roku - łącznie fabryczne mury opuściło przeszło 3,8 miliona egzemplarzy. Idea przyświecająca powstaniu 2CV była niezwykle prosta - miał pomieścić cztery osoby z 50-kilogramowym bagażem, zapewniać komfort jazdy do 50 km/h oraz być maksymalnie tani w produkcji i utrzymaniu.
Nazywany najbrzydszym samochodem świata 2CV (czyli "Kaczka") dotarł praktycznie na każdy kontynent. Kabina pasażerska nie zapewniała żadnych wygód ani dodatków wyposażeniowych. Pod maską małego Citroena zadomowił się dwucylindrowy, chłodzony cieczą bokser o pojemności 400-600 cm3. Symboliczna moc 16-29 KM, ku zaskoczeniu użytkowników, okazywała się wystarczająca do codziennej eksploatacji.
Trabant
Powróćmy raz jeszcze do ikon motoryzacji Bloku Wschodniego. W czasach, gdy brakowało wszystkiego, a zwłaszcza stali do budowy samochodów, NRD-owscy inżynierowie pokusili się o jej częściowe zastąpienie. Najsłynniejszym "plastikowym" dziełem jest Trabant sprzedawany od 1957 do 1991 roku. Nadwozie wykonane z duroplastu nie zna problemu korozji, jedynie pękanie może być kłopotliwe. Wąska paleta kolorów w oczywisty sposób przyczyniała się do usprawnienia produkcji czteroosobowego sedana lub kombi.
Archaiczny design z charakterystycznymi płetwami na tylnej klapie i przednie reflektory w wydatnych tubach czynią zeń obiekt westchnień miłośników motoryzacji. Początkowo przednie koła napędzały dwusuwowe silniki o dwóch cylindrach - 500 cm3 (18-20 KM) i 600 cm3 23 KM. Pod sam koniec produkcji, będąca już pod władaniem Volkswagena IFA, istotnie zmodernizowała Trabanta na potrzeby nowego silnika. Zapożyczony z Polo czterocylindrowiec 1,1 l osiągał 39 KM.
Mercedes W116
Na drugim końcu skali dostępnych youndtimerów plasują się samochody, których nominalna wartość przewyższała niejedną nieruchomość. Wśród mieszczących się w kilkunastu tysiącach złotych luksusowych limuzynach znajdziemy BMW serii 7 E23 oraz jej bezpośredniego konkurenta czyli Mercedesa W116 klasy S. Majestatyczna kanciasta sylwetka typowa dla ówczesnej stylistyki marki ze Stuttgartu do dziś robi wrażenie. Od 1972 do 1980 roku wyprodukowano ponad 470 tysięcy egzemplarzy, niemniej znalezienie dobrego egzemplarza zajmie nam sporo czasu. Oczywiście najlepszym źródłem są nasi zachodni sąsiedzi.
Nim przystąpimy do oględzin, powinniśmy uświadomić sobie wyposażeniowe standardy panujące za czasów W116. Wówczas nawet w luksusowych limuzynach spotykane były korbki, oczywiście możemy natrafić także na elektrycznie sterowane szyby, a nawet klimatyzację. W przewidzianym budżecie nie zmieścimy co prawda topowej jednostki V8 6,9 litra, jednak nawet słabsze sześcio- (R6) i ośmiocylindrowe (V8) silniki sprawiają sporo radości. Najmniejszy osiąga 122-185 KM z 2,7 litra. Dopiero V8 3,5 lub 4,5 l (odpowiednio 200-225 KM) wytwarza odpowiednie dźwięki i zapewnia dobre osiągi.
Mercedes W124
Poszukując niemal pewnej inwestycji nie możemy pominąć kolejnego legendarnego Mercedesa. Model W124 pieszczotliwie zwany "Baleronem" w najpopularniejszych wersjach, sedan i kombi, już dziś z roku na rok drożeje. Tym bardziej warto skupić się na znacznie rzadszej odmianie coupe oferowanej w latach 1986-1996. Masywny grill zwieńczony gwiazdą, długa maska i nisko poprowadzona linia dachu czynią zeń niebywale estetyczną konstrukcję. Dodatkowo pikanterii dodają drzwi pozbawione ramek i brak słupka B.
Wnętrze, względem popularnych odmian, różni się jedynie składanymi fotelami pozwalającymi zająć miejsce na tylnej kanapie. Jak przystało na Mercedesa, wybór jednostek napędowych powala na kolana. Możemy wybierać spośród cherlawych czterocylindrowców 2,0, 2,2 i 2,3 l (moce odpowiednio 118-136, 150 i 132 KM) i adekwatnych do rangi auta sześciocylindrowców - 3,0 i 3,2 l wytwarzających 180-220 KM, przyspieszenie do setki zajmuje 7,9-8,3 s.
Polonez
Polska motoryzacja praktycznie już nie istnieje, z małymi wyjątkami żyjącymi dzięki entuzjastom. Dlatego też z patriotycznego punktu widzenia ciekawą propozycją są youngtimery rodzimej produkcji. Czasy, gdy w cenie złomu kupowało się Warszawę już dawno minęły, za jakiś czas analogiczny los spotka Polonezy i Duże Fiaty, oczywiście te, które przetrwają. Nic więc dziwnego, że coraz więcej pasjonatów decyduje się na Poloneza "Borewicza" uchodzącego za towar luksusowy dawnych lat. Chodzi tu przede wszystkim o włoski projekt karoserii. Zespół napędowy był zaś w chwili debiutu (produkcja w latach 1978-2002) nie do końca nowoczesny. Brak funduszy zmusił FSO do montowania zabytkowej mechaniki.
Południowoeuropejski design Poloneza do niedawna również był synonimem kiczu, wstydu i Policji, która z upodobaniem jeszcze kilka lat temu eksploatowała flotę FSO. Przestronna kabina, zdolna zabrać na pokład cztery dorosłe osoby w komfortowych warunkach, odznacza się równie siermiężną prezencją wzbogaconą odrobiną ergonomii. Wzdłużnie ustawiony czterocylindrowy silnik napędzał tylną oś za pośrednictwem cztero- lub pięciobiegowej manualnej przekładni. Z silników 1,3 i 1,5 l generowano odpowiednio 65 i 75-82 KM.
Opel Vectra
Z niewiadomych przyczyn Volkswagen Passat B3 wciąż cieszy się ogromnym powodzeniem pośród pasjonatów, zaś konkurencyjny produkt z tamtych lat - Opel Vectra A - już nie. W standardowych odmianach oba sedany są równie nudne, jednak wystarczy spojrzeć na szczyt tabeli by zainteresować się oplowską propozycją. W latach 1993-1994 z taśm montażowych zjeżdżała wyjątkowa wersja Vectry, z łatwością pokonująca nie tylko usportowione rodzinne auta. Pod statecznie narysowaną karoserią znalazło się miejsce dla czterech osób, co ciekawe, kierowca mógł korzystać nawet z komputera pokładowego.
Na samej górze silnikowej palety Opla znalazł się widlasty sześciocylindrowiec o pojemności 2,5 l, jednak to nie on jest wart zainteresowania. Prawdziwą perełką jest wersja 2000 Turbo 4x4, wykorzystująca te same mechanizmy co analogiczna Calibra. Dwulitrowy turbodoładowany silnik sprzęgnięty z manualną sześciobiegową skrzynią, dzięki napędowi na cztery koła zapewnia świetną trakcję w każdych warunkach. 204 KM i 280 Nm przyczyniają się do 6,8-sekundowego sprintu do setki i prędkości maksymalnej na poziomie 240 km/h.
Piotr Mokwiński
sj/tb/sj, moto.wp.pl