Patryk Bartyś wracał do domu wraz z innymi uczniami Szkoły Podstawowej w Janowicach Wielkich. Ponieważ w gimbusie nie było wolnych miejsc, kucnął i oparł się plecakiem o drzwi auta. Wypadł wprost na jezdnię - informuje "Słowo Polskie Gazeta Wrocławska"
- Syn bardzo się wystraszył. Na szczęście nie skończyło się to tragicznie - mówi Marian Bartyś, ojciec chłopca. Jedenastolatek ma rękę w gipsie i dochodzi do siebie w domu. O tym co się stało opowiada wciąż z emocjami. W środę po lekcjach wsiadł do szkolnego busa, mimo że nie było już miejsc siedzących.
- Od razu wezwaliśmy pogotowie. Partyk został przebadany w szpitalu - mówi Mariola Smektała, wicedyrektorka Szkoły Podstawowej w Janowicach Wielkich, koło Jeleniej Góry. Tłumaczy, że dowóz dzieci organizuje gmina. Nie chce wypowiadać się o okolicznościach wypadku.
W jeleniogórskiej delegaturze kuratorium oświaty zapewniają, że w gimbusie oprócz kierowcy powinien być także opiekun.- Takie są przepisy. Urzędnicy kuratorium wyjaśniają, dlaczego opiekun nie jechał razem z dziećmi. - mówi wizytator Joanna Warchoł. FOT. Mariusz Junik- Nie mogę ruszać ręką, bo mnie bardzo boli - mówi Patryk Bartyś.(PAP)