Umieszczone na skrzyżowaniach kamery, automatycznie rejestrujące wykroczenia drogowe, poprawiły bezpieczeństwo ruchu w Waszyngtonie i innych miastach - dowodzą ogłoszone we wtorek statystyki. Zwiększyły także dochody amerykańskich miast.
Z ustaleń przedstawionych w raporcie Insurance Institute for Highway Safety wynika, że w ostatnich pięciu latach liczba wypadków śmiertelnych na skrzyżowaniach w stolicy USA, gdzie zamontowano kamery, spadła o 26 procent. W innych miastach też zanotowano zmniejszenie liczby wypadków.
Zwolennicy kamer mają nadzieję, że dane te położą kres ich krytyce. Zdaniem krytyków kamery umieszczono głównie po to, aby masowo ściągać pieniądze w formie mandatów za przekraczanie szybkości lub przejechanie na czerwonym świetle.
Od czerwca 2009 roku władze miejskie w Waszyngtonie wręczyły kierowcom 85 678 mandatów za wykroczenia drogowe uchwycone przez kamery. Ściągnięto w ten sposób od nich prawie 7,2 miliona dolarów.
Dane te dotyczą tylko Dystryktu Kolumbii, a więc centrum wielkiego Waszyngtonu. Wysokość mandatów zależy tam od tego jak znacznie kierowca przekroczy szybkość - zwykle jest to minimum 100-120 dolarów. Kara jest surowsza, jeśli do wykroczenia doszło w pobliżu szkoły.
Kamery zamontowano także na licznych skrzyżowaniach na przedmieściach stolicy USA, gdzie mieszka obecnie większość jej ludności. Mandaty są tam niższe, zwykle w stałej wysokości 40 dolarów.
Policja chwali sobie kamery, gdyż pozwalają one zatrudnić mniej funkcjonariuszy w wydziale ruchu drogowego.