Ile razy w ciągu dnia uruchamiamy i wyłączamy swój samochód - najczęściej cztery, góra sześć. Czemu tak jest, każdy wie, bowiem podczas uruchamiania, silnik zużywa relatywnie bardzo dużo paliwa. Mimo to producenci opracowali system Star&Stop, który gasi i uruchamia silnik samochodu przy każdej okazji, a do tego oszczędza paliwo. Citroen, jako jeden z pierwszych na rynku wprowadził do swoich aut, to proekologiczne rozwiązanie.
Jak to działa?
Samochód w ruchu miejskim ma sporo okazji by pokazać na co stać sytem Start&Stop. Jeśli tylko silnik się rozgrzeje do właściwej temperatury, a my postanowimy zatrzymać nasz miejski wehikuł, automat bez chwili zastanowienia wyłącza motor. Silnik gaśnie już przed całkowitym zatrzymaniem się pojazdu, przy prędkości niższej niż 6km/h. Wtedy, na zestawie wskaźników zapala się zielona kontrolka "eco". Silnik pozostaje w trybie czuwania dopóki utrzymywany jest nacisk, nawet lekki, na pedał hamulca. Po zwolnieniu hamulca silnik od razu się włącza.
Jednak Start&Stop nie zawsze działa. Prócz rozgrzanego silnika musi być jeszcze spełnione kilka warunków. O środowisko nie zadbamy zimą, kiedy temperatura spanie poniżej -10 st. C. Również silnik nie zgaśnie latem, jeżeli na zewnątrz mamy powyżej 30 st. C, a my chłodzimy się klimatyzacją. Również, system wyłączy się, jeśli zaparują nam szyby, a my uruchomimy funkcję usuwania zaparowania przedniej szyby.
Pięknie i tanio?
Ekologia wszystkim kojarzy się z dużymi inwestycjami. Przekonujemy się do tego właściwie na każdym kroku, począwszy od sklepu - płatne torby na zakupy, a kończąc na motoryzacji - piekielnie drogie hybrydy i niewiele tańsze, mało palące diesle. Tymczasem okazuje się, że wyposażenie samochodu w urządzenie, które pozwoli zaoszczędzić około 10 proc., nie musi dużo kosztować. Citroen za system Star&Stop każe sobie płacić 2 tys. złotych.
* WIĘCEJ ZDJĘĆ W GALERII * Niestety kłopot polega na tym, że wersja wyposażenia, w jakiej Citroen oferuje system jest na tyle bogata, że za niewielkie auto miejskie musimy wyłożyć ponad 48 tys. zł. Fakt, na liści opcji producent zamieszcza klimatyzację automatyczną, przyzwoity zestaw audio z możliwością odtwarzania plików MP3 z płyt CD, przednie fotele regulowane na wysokość, lampy przeciwmgielne, a nawet intrygującą skrzynię biegów MAP. Jak skrzynia może być intrygująca, ktoś może zapytać. Otóż zamiast zwykłej, manualnej przekładni, lub chociaż klasycznego automatu, Francuzi zdecydowali się na użycie manualnego mechanizmu z automatycznym sprzęgłem i elektronicznym sterowaniem.
Bez skrzyni ani rusz
Trochę to pokrętne w opisie, jednak dość proste w użyciu. Skrzynia różni się od ręcznej tym, że jest wyposażona w automatyczne sprzęgło i jeśli tylko chcemy sama zmienia biegi. Jeśli nie, to mamy tryb manualny i łopatki przy kierownicy. Pierwszy kontakt z tym urządzeniem jest frustrujący. Chodzi o to, że traktowanie jej, jak automatu, okupione jest szarpaniem i większym zużyciem paliwa. Jeśli jednak, podczas zmiany biegu odejmiemy nogę z gazu, okazuje się, że jego zmiana następuje gładko i przyjemnie.
Podczas jazdy za miastem, przekładnia zaczyna inny, jeszcze bardziej zagadkowy i pokrętny żywot. Działając zgodnie z logiką automatu i wciskając "gaz do dechy" oczekujemy redukcji i przyspieszenia. Tymczasem po wciśnięciu pedału w podłogę... nic się nie dzieje. Okazuje się, że "gaz" w aucie ze skrzynią MAP ma drugie dno. Dopiero po solidnym dociśnięciu pedału do podłogi, po sekundzie albo dwóch, skrzynia redukuje przełożenie. Co ciekawe nie o jeden, lecz najczęściej o dwa biegi. Z wyjącym silnikiem kierowca musi czekać na kolejną zmianę, tym razem w górę. Dopiero wtedy, 90-konny motor, o pojemności 1.4l ospale rozpędza C3. Na szczęście, a może i nie, auto ma również manetki do zmiany przełożeń. Nie działają one może błyskawicznie ale dają złudzenie kontroli nad mocą i momentem małego Citroena.
* WIĘCEJ ZDJĘĆ W GALERII * A co z tego wynika?
Z C3 Start&Stop jest kłopot, budzi bowiem mocno mieszane uczucia. Jako samochód, niczym się nie wyróżnia, ani z zewnątrz ani wewnątrz. Kolejną sprawą jest skrzynia, która czasami sprawia wrażenie, jakby żyła własnym życiem. Do tego dochodzi jeszcze ekologia. Producent podaje, że auto potrzebuje, średnio 6,8 litra paliwa na 100 km. Niestety, jak to w życiu bywa, komputer pokazuje zupełnie co innego. Na wyświetlaczu, który doszedł do bariery 9999 km, średnia wartość była aż o litr większa od deklarowanej (łączny przebieg testowanego auta ok. 13 tys. km). Podczas naszego testu udało nam się zejść do 7,5 litra, co cały czas odbiega od obiecanek producenta. Na koniec pozostaje sam mechanizm Start&Stop. W nowym aucie działa bez kłopotu. Niektórzy pytają zapewne, co jeśli po 6 latach przestanie działać? Na szczęście producent dał możliwość wyłączenia systemu przy pomocy guzika "ECO off".
Wypuszczenie na rynek przez Citroena stosunkowo taniego, ekologicznego samochodu pokazuje, że firma trzyma rękę na technologicznym pulsie. Pomysł na "ekologiczne" przedłużanie życia C3, wydaje się bardziej ciekawy, niż kolejna wymiana lusterek, lamp i zderzaków.
tekst, foto Jakub Wielicki