Syrena Sport

Odbudowa samochodu, który nigdy nie trafił do produkcji, nie jest prostym zadaniem. Stawka jest jednak wysoka - wskrzeszenie legendy polskiej motoryzacji

Obraz
Źródło zdjęć: © Michał Grygier

/ 28Marzenie do spełnienia

Obraz
© Michał Grygier

Marzyliście kiedyś o samochodzie, którego nie było? Ja również, dlatego zaczynam odkładać na swoją nową Syrenę. Ale nie taką „zwyczajną” - Syrenę Sport. To najbardziej tajemnicze, najbardziej fascynujące i najbardziej nieosiągalne dzieło polskiej myśli technicznej z mrocznego i siermiężnego okresu polskiej historii. Auto, które powstało jedynie w jednym egzemplarzu. Było prototypem, a w zasadzie przedprototypem, auta sportowego.

Syrena Sport miała 2-drzwiowe nadwozie z tworzyw sztucznych, oparte na samonośnej płycie podłogowej. Napęd przenoszony był na koła przednie. Skrzynia biegów pochodziła z Syreny 100, podobnie jak zawieszenie przednie oraz wiele innych elementów. Tylne zawieszenie było niezależne, oparte na wahaczach wleczonych. W modelu tym było wiele rozwiązań po raz pierwszy stosowanych w FSO. W tym między innymi system zmiany biegów w podłodze, czy hydrauliczny napęd sprzęgła. Początkowo miała być kabrioletem, jednak z uwagi na niską sztywność konstrukcji, zdecydowano się na dopasowanie dachu.

W komorze silnika zamontowano czterosuwowy, dwucylindrowy, chłodzony powietrzem silnik typu bokser z aluminiowym korpusem. Cylindry i tłoki pochodziły z silnika S-03 stosowanego w Junaku. Natomiast osprzęt, gaźniki, zapłon, czy pompa paliwa była zapożyczeniem z francuskiego samochodu Panhard Dyna Z. Choć wygląd sugerował ponadprzeciętne możliwości drogowe, w istocie Syrena Sport była potwornie powolna. Z pojemności 698 cm rozwijała około 35 KM osiągane przy 5000 obr./min. Żałosne, powiecie. I faktycznie, prowadzenie auta też nie było z górnej półki. Warto dodać, że konstruktorzy auta tworzyli je po godzinach, niemal bez wiedzy kierownictwa (wtajemniczonych było ponoć niewiele osób) i oczywiście za darmo. Wiele elementów zatem pochodziło z tego, co udało się znaleźć w FSO i akurat było pod ręką.

Oryginalną Syrenkę zaprezentowano podczas Święta Pracy 1 maja 1960 roku. Efekt był dość przewrotny. Sport okazała się sensacją, była opisywana w prasie i zapewne pobudzała społeczeństwo do jej pożądania. Tego Partia nie lubiła. Postanowiono zatem jedyny egzemplarz zniszczyć. Teraz odtwórcy Syreny mają twardy orzech do zgryzienia.

/ 28Marzenie do spełnienia

Obraz
© Michał Grygier

Marzyliście kiedyś o samochodzie, którego nie było? Ja również, dlatego zaczynam odkładać na swoją nową Syrenę. Ale nie taką „zwyczajną” - Syrenę Sport. To najbardziej tajemnicze, najbardziej fascynujące i najbardziej nieosiągalne dzieło polskiej myśli technicznej z mrocznego i siermiężnego okresu polskiej historii. Auto, które powstało jedynie w jednym egzemplarzu. Było prototypem, a w zasadzie przedprototypem, auta sportowego.

Syrena Sport miała 2-drzwiowe nadwozie z tworzyw sztucznych, oparte na samonośnej płycie podłogowej. Napęd przenoszony był na koła przednie. Skrzynia biegów pochodziła z Syreny 100, podobnie jak zawieszenie przednie oraz wiele innych elementów. Tylne zawieszenie było niezależne, oparte na wahaczach wleczonych. W modelu tym było wiele rozwiązań po raz pierwszy stosowanych w FSO. W tym między innymi system zmiany biegów w podłodze, czy hydrauliczny napęd sprzęgła. Początkowo miała być kabrioletem, jednak z uwagi na niską sztywność konstrukcji, zdecydowano się na dopasowanie dachu.

W komorze silnika zamontowano czterosuwowy, dwucylindrowy, chłodzony powietrzem silnik typu bokser z aluminiowym korpusem. Cylindry i tłoki pochodziły z silnika S-03 stosowanego w Junaku. Natomiast osprzęt, gaźniki, zapłon, czy pompa paliwa była zapożyczeniem z francuskiego samochodu Panhard Dyna Z. Choć wygląd sugerował ponadprzeciętne możliwości drogowe, w istocie Syrena Sport była potwornie powolna. Z pojemności 698 cm rozwijała około 35 KM osiągane przy 5000 obr./min. Żałosne, powiecie. I faktycznie, prowadzenie auta też nie było z górnej półki. Warto dodać, że konstruktorzy auta tworzyli je po godzinach, niemal bez wiedzy kierownictwa (wtajemniczonych było ponoć niewiele osób) i oczywiście za darmo. Wiele elementów zatem pochodziło z tego, co udało się znaleźć w FSO i akurat było pod ręką.

Oryginalną Syrenkę zaprezentowano podczas Święta Pracy 1 maja 1960 roku. Efekt był dość przewrotny. Sport okazała się sensacją, była opisywana w prasie i zapewne pobudzała społeczeństwo do jej pożądania. Tego Partia nie lubiła. Postanowiono zatem jedyny egzemplarz zniszczyć. Teraz odtwórcy Syreny mają twardy orzech do zgryzienia.

/ 28Marzenie do spełnienia

Obraz
© Michał Grygier

Marzyliście kiedyś o samochodzie, którego nie było? Ja również, dlatego zaczynam odkładać na swoją nową Syrenę. Ale nie taką „zwyczajną” - Syrenę Sport. To najbardziej tajemnicze, najbardziej fascynujące i najbardziej nieosiągalne dzieło polskiej myśli technicznej z mrocznego i siermiężnego okresu polskiej historii. Auto, które powstało jedynie w jednym egzemplarzu. Było prototypem, a w zasadzie przedprototypem, auta sportowego.

Syrena Sport miała 2-drzwiowe nadwozie z tworzyw sztucznych, oparte na samonośnej płycie podłogowej. Napęd przenoszony był na koła przednie. Skrzynia biegów pochodziła z Syreny 100, podobnie jak zawieszenie przednie oraz wiele innych elementów. Tylne zawieszenie było niezależne, oparte na wahaczach wleczonych. W modelu tym było wiele rozwiązań po raz pierwszy stosowanych w FSO. W tym między innymi system zmiany biegów w podłodze, czy hydrauliczny napęd sprzęgła. Początkowo miała być kabrioletem, jednak z uwagi na niską sztywność konstrukcji, zdecydowano się na dopasowanie dachu.

W komorze silnika zamontowano czterosuwowy, dwucylindrowy, chłodzony powietrzem silnik typu bokser z aluminiowym korpusem. Cylindry i tłoki pochodziły z silnika S-03 stosowanego w Junaku. Natomiast osprzęt, gaźniki, zapłon, czy pompa paliwa była zapożyczeniem z francuskiego samochodu Panhard Dyna Z. Choć wygląd sugerował ponadprzeciętne możliwości drogowe, w istocie Syrena Sport była potwornie powolna. Z pojemności 698 cm rozwijała około 35 KM osiągane przy 5000 obr./min. Żałosne, powiecie. I faktycznie, prowadzenie auta też nie było z górnej półki. Warto dodać, że konstruktorzy auta tworzyli je po godzinach, niemal bez wiedzy kierownictwa (wtajemniczonych było ponoć niewiele osób) i oczywiście za darmo. Wiele elementów zatem pochodziło z tego, co udało się znaleźć w FSO i akurat było pod ręką.

Oryginalną Syrenkę zaprezentowano podczas Święta Pracy 1 maja 1960 roku. Efekt był dość przewrotny. Sport okazała się sensacją, była opisywana w prasie i zapewne pobudzała społeczeństwo do jej pożądania. Tego Partia nie lubiła. Postanowiono zatem jedyny egzemplarz zniszczyć. Teraz odtwórcy Syreny mają twardy orzech do zgryzienia.

/ 28Marzenie do spełnienia

Obraz
© Michał Grygier

Marzyliście kiedyś o samochodzie, którego nie było? Ja również, dlatego zaczynam odkładać na swoją nową Syrenę. Ale nie taką „zwyczajną” - Syrenę Sport. To najbardziej tajemnicze, najbardziej fascynujące i najbardziej nieosiągalne dzieło polskiej myśli technicznej z mrocznego i siermiężnego okresu polskiej historii. Auto, które powstało jedynie w jednym egzemplarzu. Było prototypem, a w zasadzie przedprototypem, auta sportowego.

Syrena Sport miała 2-drzwiowe nadwozie z tworzyw sztucznych, oparte na samonośnej płycie podłogowej. Napęd przenoszony był na koła przednie. Skrzynia biegów pochodziła z Syreny 100, podobnie jak zawieszenie przednie oraz wiele innych elementów. Tylne zawieszenie było niezależne, oparte na wahaczach wleczonych. W modelu tym było wiele rozwiązań po raz pierwszy stosowanych w FSO. W tym między innymi system zmiany biegów w podłodze, czy hydrauliczny napęd sprzęgła. Początkowo miała być kabrioletem, jednak z uwagi na niską sztywność konstrukcji, zdecydowano się na dopasowanie dachu.

W komorze silnika zamontowano czterosuwowy, dwucylindrowy, chłodzony powietrzem silnik typu bokser z aluminiowym korpusem. Cylindry i tłoki pochodziły z silnika S-03 stosowanego w Junaku. Natomiast osprzęt, gaźniki, zapłon, czy pompa paliwa była zapożyczeniem z francuskiego samochodu Panhard Dyna Z. Choć wygląd sugerował ponadprzeciętne możliwości drogowe, w istocie Syrena Sport była potwornie powolna. Z pojemności 698 cm rozwijała około 35 KM osiągane przy 5000 obr./min. Żałosne, powiecie. I faktycznie, prowadzenie auta też nie było z górnej półki. Warto dodać, że konstruktorzy auta tworzyli je po godzinach, niemal bez wiedzy kierownictwa (wtajemniczonych było ponoć niewiele osób) i oczywiście za darmo. Wiele elementów zatem pochodziło z tego, co udało się znaleźć w FSO i akurat było pod ręką.

Oryginalną Syrenkę zaprezentowano podczas Święta Pracy 1 maja 1960 roku. Efekt był dość przewrotny. Sport okazała się sensacją, była opisywana w prasie i zapewne pobudzała społeczeństwo do jej pożądania. Tego Partia nie lubiła. Postanowiono zatem jedyny egzemplarz zniszczyć. Teraz odtwórcy Syreny mają twardy orzech do zgryzienia.

/ 28Marzenie do spełnienia

Obraz
© Michał Grygier

Marzyliście kiedyś o samochodzie, którego nie było? Ja również, dlatego zaczynam odkładać na swoją nową Syrenę. Ale nie taką „zwyczajną” - Syrenę Sport. To najbardziej tajemnicze, najbardziej fascynujące i najbardziej nieosiągalne dzieło polskiej myśli technicznej z mrocznego i siermiężnego okresu polskiej historii. Auto, które powstało jedynie w jednym egzemplarzu. Było prototypem, a w zasadzie przedprototypem, auta sportowego.

Syrena Sport miała 2-drzwiowe nadwozie z tworzyw sztucznych, oparte na samonośnej płycie podłogowej. Napęd przenoszony był na koła przednie. Skrzynia biegów pochodziła z Syreny 100, podobnie jak zawieszenie przednie oraz wiele innych elementów. Tylne zawieszenie było niezależne, oparte na wahaczach wleczonych. W modelu tym było wiele rozwiązań po raz pierwszy stosowanych w FSO. W tym między innymi system zmiany biegów w podłodze, czy hydrauliczny napęd sprzęgła. Początkowo miała być kabrioletem, jednak z uwagi na niską sztywność konstrukcji, zdecydowano się na dopasowanie dachu.

W komorze silnika zamontowano czterosuwowy, dwucylindrowy, chłodzony powietrzem silnik typu bokser z aluminiowym korpusem. Cylindry i tłoki pochodziły z silnika S-03 stosowanego w Junaku. Natomiast osprzęt, gaźniki, zapłon, czy pompa paliwa była zapożyczeniem z francuskiego samochodu Panhard Dyna Z. Choć wygląd sugerował ponadprzeciętne możliwości drogowe, w istocie Syrena Sport była potwornie powolna. Z pojemności 698 cm rozwijała około 35 KM osiągane przy 5000 obr./min. Żałosne, powiecie. I faktycznie, prowadzenie auta też nie było z górnej półki. Warto dodać, że konstruktorzy auta tworzyli je po godzinach, niemal bez wiedzy kierownictwa (wtajemniczonych było ponoć niewiele osób) i oczywiście za darmo. Wiele elementów zatem pochodziło z tego, co udało się znaleźć w FSO i akurat było pod ręką.

Oryginalną Syrenkę zaprezentowano podczas Święta Pracy 1 maja 1960 roku. Efekt był dość przewrotny. Sport okazała się sensacją, była opisywana w prasie i zapewne pobudzała społeczeństwo do jej pożądania. Tego Partia nie lubiła. Postanowiono zatem jedyny egzemplarz zniszczyć. Teraz odtwórcy Syreny mają twardy orzech do zgryzienia.

/ 28Marzenie do spełnienia

Obraz
© Michał Grygier

Marzyliście kiedyś o samochodzie, którego nie było? Ja również, dlatego zaczynam odkładać na swoją nową Syrenę. Ale nie taką „zwyczajną” - Syrenę Sport. To najbardziej tajemnicze, najbardziej fascynujące i najbardziej nieosiągalne dzieło polskiej myśli technicznej z mrocznego i siermiężnego okresu polskiej historii. Auto, które powstało jedynie w jednym egzemplarzu. Było prototypem, a w zasadzie przedprototypem, auta sportowego.

Syrena Sport miała 2-drzwiowe nadwozie z tworzyw sztucznych, oparte na samonośnej płycie podłogowej. Napęd przenoszony był na koła przednie. Skrzynia biegów pochodziła z Syreny 100, podobnie jak zawieszenie przednie oraz wiele innych elementów. Tylne zawieszenie było niezależne, oparte na wahaczach wleczonych. W modelu tym było wiele rozwiązań po raz pierwszy stosowanych w FSO. W tym między innymi system zmiany biegów w podłodze, czy hydrauliczny napęd sprzęgła. Początkowo miała być kabrioletem, jednak z uwagi na niską sztywność konstrukcji, zdecydowano się na dopasowanie dachu.

W komorze silnika zamontowano czterosuwowy, dwucylindrowy, chłodzony powietrzem silnik typu bokser z aluminiowym korpusem. Cylindry i tłoki pochodziły z silnika S-03 stosowanego w Junaku. Natomiast osprzęt, gaźniki, zapłon, czy pompa paliwa była zapożyczeniem z francuskiego samochodu Panhard Dyna Z. Choć wygląd sugerował ponadprzeciętne możliwości drogowe, w istocie Syrena Sport była potwornie powolna. Z pojemności 698 cm rozwijała około 35 KM osiągane przy 5000 obr./min. Żałosne, powiecie. I faktycznie, prowadzenie auta też nie było z górnej półki. Warto dodać, że konstruktorzy auta tworzyli je po godzinach, niemal bez wiedzy kierownictwa (wtajemniczonych było ponoć niewiele osób) i oczywiście za darmo. Wiele elementów zatem pochodziło z tego, co udało się znaleźć w FSO i akurat było pod ręką.

Oryginalną Syrenkę zaprezentowano podczas Święta Pracy 1 maja 1960 roku. Efekt był dość przewrotny. Sport okazała się sensacją, była opisywana w prasie i zapewne pobudzała społeczeństwo do jej pożądania. Tego Partia nie lubiła. Postanowiono zatem jedyny egzemplarz zniszczyć. Teraz odtwórcy Syreny mają twardy orzech do zgryzienia.

/ 28Marzenie do spełnienia

Obraz
© Michał Grygier

Marzyliście kiedyś o samochodzie, którego nie było? Ja również, dlatego zaczynam odkładać na swoją nową Syrenę. Ale nie taką „zwyczajną” - Syrenę Sport. To najbardziej tajemnicze, najbardziej fascynujące i najbardziej nieosiągalne dzieło polskiej myśli technicznej z mrocznego i siermiężnego okresu polskiej historii. Auto, które powstało jedynie w jednym egzemplarzu. Było prototypem, a w zasadzie przedprototypem, auta sportowego.

Syrena Sport miała 2-drzwiowe nadwozie z tworzyw sztucznych, oparte na samonośnej płycie podłogowej. Napęd przenoszony był na koła przednie. Skrzynia biegów pochodziła z Syreny 100, podobnie jak zawieszenie przednie oraz wiele innych elementów. Tylne zawieszenie było niezależne, oparte na wahaczach wleczonych. W modelu tym było wiele rozwiązań po raz pierwszy stosowanych w FSO. W tym między innymi system zmiany biegów w podłodze, czy hydrauliczny napęd sprzęgła. Początkowo miała być kabrioletem, jednak z uwagi na niską sztywność konstrukcji, zdecydowano się na dopasowanie dachu.

W komorze silnika zamontowano czterosuwowy, dwucylindrowy, chłodzony powietrzem silnik typu bokser z aluminiowym korpusem. Cylindry i tłoki pochodziły z silnika S-03 stosowanego w Junaku. Natomiast osprzęt, gaźniki, zapłon, czy pompa paliwa była zapożyczeniem z francuskiego samochodu Panhard Dyna Z. Choć wygląd sugerował ponadprzeciętne możliwości drogowe, w istocie Syrena Sport była potwornie powolna. Z pojemności 698 cm rozwijała około 35 KM osiągane przy 5000 obr./min. Żałosne, powiecie. I faktycznie, prowadzenie auta też nie było z górnej półki. Warto dodać, że konstruktorzy auta tworzyli je po godzinach, niemal bez wiedzy kierownictwa (wtajemniczonych było ponoć niewiele osób) i oczywiście za darmo. Wiele elementów zatem pochodziło z tego, co udało się znaleźć w FSO i akurat było pod ręką.

Oryginalną Syrenkę zaprezentowano podczas Święta Pracy 1 maja 1960 roku. Efekt był dość przewrotny. Sport okazała się sensacją, była opisywana w prasie i zapewne pobudzała społeczeństwo do jej pożądania. Tego Partia nie lubiła. Postanowiono zatem jedyny egzemplarz zniszczyć. Teraz odtwórcy Syreny mają twardy orzech do zgryzienia.

/ 28Marzenie do spełnienia

Obraz
© Michał Grygier

Marzyliście kiedyś o samochodzie, którego nie było? Ja również, dlatego zaczynam odkładać na swoją nową Syrenę. Ale nie taką „zwyczajną” - Syrenę Sport. To najbardziej tajemnicze, najbardziej fascynujące i najbardziej nieosiągalne dzieło polskiej myśli technicznej z mrocznego i siermiężnego okresu polskiej historii. Auto, które powstało jedynie w jednym egzemplarzu. Było prototypem, a w zasadzie przedprototypem, auta sportowego.

Syrena Sport miała 2-drzwiowe nadwozie z tworzyw sztucznych, oparte na samonośnej płycie podłogowej. Napęd przenoszony był na koła przednie. Skrzynia biegów pochodziła z Syreny 100, podobnie jak zawieszenie przednie oraz wiele innych elementów. Tylne zawieszenie było niezależne, oparte na wahaczach wleczonych. W modelu tym było wiele rozwiązań po raz pierwszy stosowanych w FSO. W tym między innymi system zmiany biegów w podłodze, czy hydrauliczny napęd sprzęgła. Początkowo miała być kabrioletem, jednak z uwagi na niską sztywność konstrukcji, zdecydowano się na dopasowanie dachu.

W komorze silnika zamontowano czterosuwowy, dwucylindrowy, chłodzony powietrzem silnik typu bokser z aluminiowym korpusem. Cylindry i tłoki pochodziły z silnika S-03 stosowanego w Junaku. Natomiast osprzęt, gaźniki, zapłon, czy pompa paliwa była zapożyczeniem z francuskiego samochodu Panhard Dyna Z. Choć wygląd sugerował ponadprzeciętne możliwości drogowe, w istocie Syrena Sport była potwornie powolna. Z pojemności 698 cm rozwijała około 35 KM osiągane przy 5000 obr./min. Żałosne, powiecie. I faktycznie, prowadzenie auta też nie było z górnej półki. Warto dodać, że konstruktorzy auta tworzyli je po godzinach, niemal bez wiedzy kierownictwa (wtajemniczonych było ponoć niewiele osób) i oczywiście za darmo. Wiele elementów zatem pochodziło z tego, co udało się znaleźć w FSO i akurat było pod ręką.

Oryginalną Syrenkę zaprezentowano podczas Święta Pracy 1 maja 1960 roku. Efekt był dość przewrotny. Sport okazała się sensacją, była opisywana w prasie i zapewne pobudzała społeczeństwo do jej pożądania. Tego Partia nie lubiła. Postanowiono zatem jedyny egzemplarz zniszczyć. Teraz odtwórcy Syreny mają twardy orzech do zgryzienia.

/ 28Marzenie do spełnienia

Obraz
© Michał Grygier

Marzyliście kiedyś o samochodzie, którego nie było? Ja również, dlatego zaczynam odkładać na swoją nową Syrenę. Ale nie taką „zwyczajną” - Syrenę Sport. To najbardziej tajemnicze, najbardziej fascynujące i najbardziej nieosiągalne dzieło polskiej myśli technicznej z mrocznego i siermiężnego okresu polskiej historii. Auto, które powstało jedynie w jednym egzemplarzu. Było prototypem, a w zasadzie przedprototypem, auta sportowego.

Syrena Sport miała 2-drzwiowe nadwozie z tworzyw sztucznych, oparte na samonośnej płycie podłogowej. Napęd przenoszony był na koła przednie. Skrzynia biegów pochodziła z Syreny 100, podobnie jak zawieszenie przednie oraz wiele innych elementów. Tylne zawieszenie było niezależne, oparte na wahaczach wleczonych. W modelu tym było wiele rozwiązań po raz pierwszy stosowanych w FSO. W tym między innymi system zmiany biegów w podłodze, czy hydrauliczny napęd sprzęgła. Początkowo miała być kabrioletem, jednak z uwagi na niską sztywność konstrukcji, zdecydowano się na dopasowanie dachu.

W komorze silnika zamontowano czterosuwowy, dwucylindrowy, chłodzony powietrzem silnik typu bokser z aluminiowym korpusem. Cylindry i tłoki pochodziły z silnika S-03 stosowanego w Junaku. Natomiast osprzęt, gaźniki, zapłon, czy pompa paliwa była zapożyczeniem z francuskiego samochodu Panhard Dyna Z. Choć wygląd sugerował ponadprzeciętne możliwości drogowe, w istocie Syrena Sport była potwornie powolna. Z pojemności 698 cm rozwijała około 35 KM osiągane przy 5000 obr./min. Żałosne, powiecie. I faktycznie, prowadzenie auta też nie było z górnej półki. Warto dodać, że konstruktorzy auta tworzyli je po godzinach, niemal bez wiedzy kierownictwa (wtajemniczonych było ponoć niewiele osób) i oczywiście za darmo. Wiele elementów zatem pochodziło z tego, co udało się znaleźć w FSO i akurat było pod ręką.

Oryginalną Syrenkę zaprezentowano podczas Święta Pracy 1 maja 1960 roku. Efekt był dość przewrotny. Sport okazała się sensacją, była opisywana w prasie i zapewne pobudzała społeczeństwo do jej pożądania. Tego Partia nie lubiła. Postanowiono zatem jedyny egzemplarz zniszczyć. Teraz odtwórcy Syreny mają twardy orzech do zgryzienia.

10 / 28Marzenie do spełnienia

Obraz
© Michał Grygier

Marzyliście kiedyś o samochodzie, którego nie było? Ja również, dlatego zaczynam odkładać na swoją nową Syrenę. Ale nie taką „zwyczajną” - Syrenę Sport. To najbardziej tajemnicze, najbardziej fascynujące i najbardziej nieosiągalne dzieło polskiej myśli technicznej z mrocznego i siermiężnego okresu polskiej historii. Auto, które powstało jedynie w jednym egzemplarzu. Było prototypem, a w zasadzie przedprototypem, auta sportowego.

Syrena Sport miała 2-drzwiowe nadwozie z tworzyw sztucznych, oparte na samonośnej płycie podłogowej. Napęd przenoszony był na koła przednie. Skrzynia biegów pochodziła z Syreny 100, podobnie jak zawieszenie przednie oraz wiele innych elementów. Tylne zawieszenie było niezależne, oparte na wahaczach wleczonych. W modelu tym było wiele rozwiązań po raz pierwszy stosowanych w FSO. W tym między innymi system zmiany biegów w podłodze, czy hydrauliczny napęd sprzęgła. Początkowo miała być kabrioletem, jednak z uwagi na niską sztywność konstrukcji, zdecydowano się na dopasowanie dachu.

W komorze silnika zamontowano czterosuwowy, dwucylindrowy, chłodzony powietrzem silnik typu bokser z aluminiowym korpusem. Cylindry i tłoki pochodziły z silnika S-03 stosowanego w Junaku. Natomiast osprzęt, gaźniki, zapłon, czy pompa paliwa była zapożyczeniem z francuskiego samochodu Panhard Dyna Z. Choć wygląd sugerował ponadprzeciętne możliwości drogowe, w istocie Syrena Sport była potwornie powolna. Z pojemności 698 cm rozwijała około 35 KM osiągane przy 5000 obr./min. Żałosne, powiecie. I faktycznie, prowadzenie auta też nie było z górnej półki. Warto dodać, że konstruktorzy auta tworzyli je po godzinach, niemal bez wiedzy kierownictwa (wtajemniczonych było ponoć niewiele osób) i oczywiście za darmo. Wiele elementów zatem pochodziło z tego, co udało się znaleźć w FSO i akurat było pod ręką.

Oryginalną Syrenkę zaprezentowano podczas Święta Pracy 1 maja 1960 roku. Efekt był dość przewrotny. Sport okazała się sensacją, była opisywana w prasie i zapewne pobudzała społeczeństwo do jej pożądania. Tego Partia nie lubiła. Postanowiono zatem jedyny egzemplarz zniszczyć. Teraz odtwórcy Syreny mają twardy orzech do zgryzienia.

11 / 28Marzenie do spełnienia

Obraz
© Michał Grygier

Marzyliście kiedyś o samochodzie, którego nie było? Ja również, dlatego zaczynam odkładać na swoją nową Syrenę. Ale nie taką „zwyczajną” - Syrenę Sport. To najbardziej tajemnicze, najbardziej fascynujące i najbardziej nieosiągalne dzieło polskiej myśli technicznej z mrocznego i siermiężnego okresu polskiej historii. Auto, które powstało jedynie w jednym egzemplarzu. Było prototypem, a w zasadzie przedprototypem, auta sportowego.

Syrena Sport miała 2-drzwiowe nadwozie z tworzyw sztucznych, oparte na samonośnej płycie podłogowej. Napęd przenoszony był na koła przednie. Skrzynia biegów pochodziła z Syreny 100, podobnie jak zawieszenie przednie oraz wiele innych elementów. Tylne zawieszenie było niezależne, oparte na wahaczach wleczonych. W modelu tym było wiele rozwiązań po raz pierwszy stosowanych w FSO. W tym między innymi system zmiany biegów w podłodze, czy hydrauliczny napęd sprzęgła. Początkowo miała być kabrioletem, jednak z uwagi na niską sztywność konstrukcji, zdecydowano się na dopasowanie dachu.

W komorze silnika zamontowano czterosuwowy, dwucylindrowy, chłodzony powietrzem silnik typu bokser z aluminiowym korpusem. Cylindry i tłoki pochodziły z silnika S-03 stosowanego w Junaku. Natomiast osprzęt, gaźniki, zapłon, czy pompa paliwa była zapożyczeniem z francuskiego samochodu Panhard Dyna Z. Choć wygląd sugerował ponadprzeciętne możliwości drogowe, w istocie Syrena Sport była potwornie powolna. Z pojemności 698 cm rozwijała około 35 KM osiągane przy 5000 obr./min. Żałosne, powiecie. I faktycznie, prowadzenie auta też nie było z górnej półki. Warto dodać, że konstruktorzy auta tworzyli je po godzinach, niemal bez wiedzy kierownictwa (wtajemniczonych było ponoć niewiele osób) i oczywiście za darmo. Wiele elementów zatem pochodziło z tego, co udało się znaleźć w FSO i akurat było pod ręką.

Oryginalną Syrenkę zaprezentowano podczas Święta Pracy 1 maja 1960 roku. Efekt był dość przewrotny. Sport okazała się sensacją, była opisywana w prasie i zapewne pobudzała społeczeństwo do jej pożądania. Tego Partia nie lubiła. Postanowiono zatem jedyny egzemplarz zniszczyć. Teraz odtwórcy Syreny mają twardy orzech do zgryzienia.

12 / 28Marzenie do spełnienia

Obraz
© Michał Grygier

Marzyliście kiedyś o samochodzie, którego nie było? Ja również, dlatego zaczynam odkładać na swoją nową Syrenę. Ale nie taką „zwyczajną” - Syrenę Sport. To najbardziej tajemnicze, najbardziej fascynujące i najbardziej nieosiągalne dzieło polskiej myśli technicznej z mrocznego i siermiężnego okresu polskiej historii. Auto, które powstało jedynie w jednym egzemplarzu. Było prototypem, a w zasadzie przedprototypem, auta sportowego.

Syrena Sport miała 2-drzwiowe nadwozie z tworzyw sztucznych, oparte na samonośnej płycie podłogowej. Napęd przenoszony był na koła przednie. Skrzynia biegów pochodziła z Syreny 100, podobnie jak zawieszenie przednie oraz wiele innych elementów. Tylne zawieszenie było niezależne, oparte na wahaczach wleczonych. W modelu tym było wiele rozwiązań po raz pierwszy stosowanych w FSO. W tym między innymi system zmiany biegów w podłodze, czy hydrauliczny napęd sprzęgła. Początkowo miała być kabrioletem, jednak z uwagi na niską sztywność konstrukcji, zdecydowano się na dopasowanie dachu.

W komorze silnika zamontowano czterosuwowy, dwucylindrowy, chłodzony powietrzem silnik typu bokser z aluminiowym korpusem. Cylindry i tłoki pochodziły z silnika S-03 stosowanego w Junaku. Natomiast osprzęt, gaźniki, zapłon, czy pompa paliwa była zapożyczeniem z francuskiego samochodu Panhard Dyna Z. Choć wygląd sugerował ponadprzeciętne możliwości drogowe, w istocie Syrena Sport była potwornie powolna. Z pojemności 698 cm rozwijała około 35 KM osiągane przy 5000 obr./min. Żałosne, powiecie. I faktycznie, prowadzenie auta też nie było z górnej półki. Warto dodać, że konstruktorzy auta tworzyli je po godzinach, niemal bez wiedzy kierownictwa (wtajemniczonych było ponoć niewiele osób) i oczywiście za darmo. Wiele elementów zatem pochodziło z tego, co udało się znaleźć w FSO i akurat było pod ręką.

Oryginalną Syrenkę zaprezentowano podczas Święta Pracy 1 maja 1960 roku. Efekt był dość przewrotny. Sport okazała się sensacją, była opisywana w prasie i zapewne pobudzała społeczeństwo do jej pożądania. Tego Partia nie lubiła. Postanowiono zatem jedyny egzemplarz zniszczyć. Teraz odtwórcy Syreny mają twardy orzech do zgryzienia.

13 / 28Marzenie do spełnienia

Obraz
© Michał Grygier

Marzyliście kiedyś o samochodzie, którego nie było? Ja również, dlatego zaczynam odkładać na swoją nową Syrenę. Ale nie taką „zwyczajną” - Syrenę Sport. To najbardziej tajemnicze, najbardziej fascynujące i najbardziej nieosiągalne dzieło polskiej myśli technicznej z mrocznego i siermiężnego okresu polskiej historii. Auto, które powstało jedynie w jednym egzemplarzu. Było prototypem, a w zasadzie przedprototypem, auta sportowego.

Syrena Sport miała 2-drzwiowe nadwozie z tworzyw sztucznych, oparte na samonośnej płycie podłogowej. Napęd przenoszony był na koła przednie. Skrzynia biegów pochodziła z Syreny 100, podobnie jak zawieszenie przednie oraz wiele innych elementów. Tylne zawieszenie było niezależne, oparte na wahaczach wleczonych. W modelu tym było wiele rozwiązań po raz pierwszy stosowanych w FSO. W tym między innymi system zmiany biegów w podłodze, czy hydrauliczny napęd sprzęgła. Początkowo miała być kabrioletem, jednak z uwagi na niską sztywność konstrukcji, zdecydowano się na dopasowanie dachu.

W komorze silnika zamontowano czterosuwowy, dwucylindrowy, chłodzony powietrzem silnik typu bokser z aluminiowym korpusem. Cylindry i tłoki pochodziły z silnika S-03 stosowanego w Junaku. Natomiast osprzęt, gaźniki, zapłon, czy pompa paliwa była zapożyczeniem z francuskiego samochodu Panhard Dyna Z. Choć wygląd sugerował ponadprzeciętne możliwości drogowe, w istocie Syrena Sport była potwornie powolna. Z pojemności 698 cm rozwijała około 35 KM osiągane przy 5000 obr./min. Żałosne, powiecie. I faktycznie, prowadzenie auta też nie było z górnej półki. Warto dodać, że konstruktorzy auta tworzyli je po godzinach, niemal bez wiedzy kierownictwa (wtajemniczonych było ponoć niewiele osób) i oczywiście za darmo. Wiele elementów zatem pochodziło z tego, co udało się znaleźć w FSO i akurat było pod ręką.

Oryginalną Syrenkę zaprezentowano podczas Święta Pracy 1 maja 1960 roku. Efekt był dość przewrotny. Sport okazała się sensacją, była opisywana w prasie i zapewne pobudzała społeczeństwo do jej pożądania. Tego Partia nie lubiła. Postanowiono zatem jedyny egzemplarz zniszczyć. Teraz odtwórcy Syreny mają twardy orzech do zgryzienia.

14 / 28Marzenie do spełnienia

Obraz
© Michał Grygier

Marzyliście kiedyś o samochodzie, którego nie było? Ja również, dlatego zaczynam odkładać na swoją nową Syrenę. Ale nie taką „zwyczajną” - Syrenę Sport. To najbardziej tajemnicze, najbardziej fascynujące i najbardziej nieosiągalne dzieło polskiej myśli technicznej z mrocznego i siermiężnego okresu polskiej historii. Auto, które powstało jedynie w jednym egzemplarzu. Było prototypem, a w zasadzie przedprototypem, auta sportowego.

Syrena Sport miała 2-drzwiowe nadwozie z tworzyw sztucznych, oparte na samonośnej płycie podłogowej. Napęd przenoszony był na koła przednie. Skrzynia biegów pochodziła z Syreny 100, podobnie jak zawieszenie przednie oraz wiele innych elementów. Tylne zawieszenie było niezależne, oparte na wahaczach wleczonych. W modelu tym było wiele rozwiązań po raz pierwszy stosowanych w FSO. W tym między innymi system zmiany biegów w podłodze, czy hydrauliczny napęd sprzęgła. Początkowo miała być kabrioletem, jednak z uwagi na niską sztywność konstrukcji, zdecydowano się na dopasowanie dachu.

W komorze silnika zamontowano czterosuwowy, dwucylindrowy, chłodzony powietrzem silnik typu bokser z aluminiowym korpusem. Cylindry i tłoki pochodziły z silnika S-03 stosowanego w Junaku. Natomiast osprzęt, gaźniki, zapłon, czy pompa paliwa była zapożyczeniem z francuskiego samochodu Panhard Dyna Z. Choć wygląd sugerował ponadprzeciętne możliwości drogowe, w istocie Syrena Sport była potwornie powolna. Z pojemności 698 cm rozwijała około 35 KM osiągane przy 5000 obr./min. Żałosne, powiecie. I faktycznie, prowadzenie auta też nie było z górnej półki. Warto dodać, że konstruktorzy auta tworzyli je po godzinach, niemal bez wiedzy kierownictwa (wtajemniczonych było ponoć niewiele osób) i oczywiście za darmo. Wiele elementów zatem pochodziło z tego, co udało się znaleźć w FSO i akurat było pod ręką.

Oryginalną Syrenkę zaprezentowano podczas Święta Pracy 1 maja 1960 roku. Efekt był dość przewrotny. Sport okazała się sensacją, była opisywana w prasie i zapewne pobudzała społeczeństwo do jej pożądania. Tego Partia nie lubiła. Postanowiono zatem jedyny egzemplarz zniszczyć. Teraz odtwórcy Syreny mają twardy orzech do zgryzienia.

15 / 28Marzenie do spełnienia

Obraz
© Michał Grygier

Marzyliście kiedyś o samochodzie, którego nie było? Ja również, dlatego zaczynam odkładać na swoją nową Syrenę. Ale nie taką „zwyczajną” - Syrenę Sport. To najbardziej tajemnicze, najbardziej fascynujące i najbardziej nieosiągalne dzieło polskiej myśli technicznej z mrocznego i siermiężnego okresu polskiej historii. Auto, które powstało jedynie w jednym egzemplarzu. Było prototypem, a w zasadzie przedprototypem, auta sportowego.

Syrena Sport miała 2-drzwiowe nadwozie z tworzyw sztucznych, oparte na samonośnej płycie podłogowej. Napęd przenoszony był na koła przednie. Skrzynia biegów pochodziła z Syreny 100, podobnie jak zawieszenie przednie oraz wiele innych elementów. Tylne zawieszenie było niezależne, oparte na wahaczach wleczonych. W modelu tym było wiele rozwiązań po raz pierwszy stosowanych w FSO. W tym między innymi system zmiany biegów w podłodze, czy hydrauliczny napęd sprzęgła. Początkowo miała być kabrioletem, jednak z uwagi na niską sztywność konstrukcji, zdecydowano się na dopasowanie dachu.

W komorze silnika zamontowano czterosuwowy, dwucylindrowy, chłodzony powietrzem silnik typu bokser z aluminiowym korpusem. Cylindry i tłoki pochodziły z silnika S-03 stosowanego w Junaku. Natomiast osprzęt, gaźniki, zapłon, czy pompa paliwa była zapożyczeniem z francuskiego samochodu Panhard Dyna Z. Choć wygląd sugerował ponadprzeciętne możliwości drogowe, w istocie Syrena Sport była potwornie powolna. Z pojemności 698 cm rozwijała około 35 KM osiągane przy 5000 obr./min. Żałosne, powiecie. I faktycznie, prowadzenie auta też nie było z górnej półki. Warto dodać, że konstruktorzy auta tworzyli je po godzinach, niemal bez wiedzy kierownictwa (wtajemniczonych było ponoć niewiele osób) i oczywiście za darmo. Wiele elementów zatem pochodziło z tego, co udało się znaleźć w FSO i akurat było pod ręką.

Oryginalną Syrenkę zaprezentowano podczas Święta Pracy 1 maja 1960 roku. Efekt był dość przewrotny. Sport okazała się sensacją, była opisywana w prasie i zapewne pobudzała społeczeństwo do jej pożądania. Tego Partia nie lubiła. Postanowiono zatem jedyny egzemplarz zniszczyć. Teraz odtwórcy Syreny mają twardy orzech do zgryzienia.

16 / 28Marzenie do spełnienia

Obraz
© Michał Grygier

Marzyliście kiedyś o samochodzie, którego nie było? Ja również, dlatego zaczynam odkładać na swoją nową Syrenę. Ale nie taką „zwyczajną” - Syrenę Sport. To najbardziej tajemnicze, najbardziej fascynujące i najbardziej nieosiągalne dzieło polskiej myśli technicznej z mrocznego i siermiężnego okresu polskiej historii. Auto, które powstało jedynie w jednym egzemplarzu. Było prototypem, a w zasadzie przedprototypem, auta sportowego.

Syrena Sport miała 2-drzwiowe nadwozie z tworzyw sztucznych, oparte na samonośnej płycie podłogowej. Napęd przenoszony był na koła przednie. Skrzynia biegów pochodziła z Syreny 100, podobnie jak zawieszenie przednie oraz wiele innych elementów. Tylne zawieszenie było niezależne, oparte na wahaczach wleczonych. W modelu tym było wiele rozwiązań po raz pierwszy stosowanych w FSO. W tym między innymi system zmiany biegów w podłodze, czy hydrauliczny napęd sprzęgła. Początkowo miała być kabrioletem, jednak z uwagi na niską sztywność konstrukcji, zdecydowano się na dopasowanie dachu.

W komorze silnika zamontowano czterosuwowy, dwucylindrowy, chłodzony powietrzem silnik typu bokser z aluminiowym korpusem. Cylindry i tłoki pochodziły z silnika S-03 stosowanego w Junaku. Natomiast osprzęt, gaźniki, zapłon, czy pompa paliwa była zapożyczeniem z francuskiego samochodu Panhard Dyna Z. Choć wygląd sugerował ponadprzeciętne możliwości drogowe, w istocie Syrena Sport była potwornie powolna. Z pojemności 698 cm rozwijała około 35 KM osiągane przy 5000 obr./min. Żałosne, powiecie. I faktycznie, prowadzenie auta też nie było z górnej półki. Warto dodać, że konstruktorzy auta tworzyli je po godzinach, niemal bez wiedzy kierownictwa (wtajemniczonych było ponoć niewiele osób) i oczywiście za darmo. Wiele elementów zatem pochodziło z tego, co udało się znaleźć w FSO i akurat było pod ręką.

Oryginalną Syrenkę zaprezentowano podczas Święta Pracy 1 maja 1960 roku. Efekt był dość przewrotny. Sport okazała się sensacją, była opisywana w prasie i zapewne pobudzała społeczeństwo do jej pożądania. Tego Partia nie lubiła. Postanowiono zatem jedyny egzemplarz zniszczyć. Teraz odtwórcy Syreny mają twardy orzech do zgryzienia.

17 / 28Marzenie do spełnienia

Obraz
© Michał Grygier

Marzyliście kiedyś o samochodzie, którego nie było? Ja również, dlatego zaczynam odkładać na swoją nową Syrenę. Ale nie taką „zwyczajną” - Syrenę Sport. To najbardziej tajemnicze, najbardziej fascynujące i najbardziej nieosiągalne dzieło polskiej myśli technicznej z mrocznego i siermiężnego okresu polskiej historii. Auto, które powstało jedynie w jednym egzemplarzu. Było prototypem, a w zasadzie przedprototypem, auta sportowego.

Syrena Sport miała 2-drzwiowe nadwozie z tworzyw sztucznych, oparte na samonośnej płycie podłogowej. Napęd przenoszony był na koła przednie. Skrzynia biegów pochodziła z Syreny 100, podobnie jak zawieszenie przednie oraz wiele innych elementów. Tylne zawieszenie było niezależne, oparte na wahaczach wleczonych. W modelu tym było wiele rozwiązań po raz pierwszy stosowanych w FSO. W tym między innymi system zmiany biegów w podłodze, czy hydrauliczny napęd sprzęgła. Początkowo miała być kabrioletem, jednak z uwagi na niską sztywność konstrukcji, zdecydowano się na dopasowanie dachu.

W komorze silnika zamontowano czterosuwowy, dwucylindrowy, chłodzony powietrzem silnik typu bokser z aluminiowym korpusem. Cylindry i tłoki pochodziły z silnika S-03 stosowanego w Junaku. Natomiast osprzęt, gaźniki, zapłon, czy pompa paliwa była zapożyczeniem z francuskiego samochodu Panhard Dyna Z. Choć wygląd sugerował ponadprzeciętne możliwości drogowe, w istocie Syrena Sport była potwornie powolna. Z pojemności 698 cm rozwijała około 35 KM osiągane przy 5000 obr./min. Żałosne, powiecie. I faktycznie, prowadzenie auta też nie było z górnej półki. Warto dodać, że konstruktorzy auta tworzyli je po godzinach, niemal bez wiedzy kierownictwa (wtajemniczonych było ponoć niewiele osób) i oczywiście za darmo. Wiele elementów zatem pochodziło z tego, co udało się znaleźć w FSO i akurat było pod ręką.

Oryginalną Syrenkę zaprezentowano podczas Święta Pracy 1 maja 1960 roku. Efekt był dość przewrotny. Sport okazała się sensacją, była opisywana w prasie i zapewne pobudzała społeczeństwo do jej pożądania. Tego Partia nie lubiła. Postanowiono zatem jedyny egzemplarz zniszczyć. Teraz odtwórcy Syreny mają twardy orzech do zgryzienia.

18 / 28Marzenie do spełnienia

Obraz
© Michał Grygier

Marzyliście kiedyś o samochodzie, którego nie było? Ja również, dlatego zaczynam odkładać na swoją nową Syrenę. Ale nie taką „zwyczajną” - Syrenę Sport. To najbardziej tajemnicze, najbardziej fascynujące i najbardziej nieosiągalne dzieło polskiej myśli technicznej z mrocznego i siermiężnego okresu polskiej historii. Auto, które powstało jedynie w jednym egzemplarzu. Było prototypem, a w zasadzie przedprototypem, auta sportowego.

Syrena Sport miała 2-drzwiowe nadwozie z tworzyw sztucznych, oparte na samonośnej płycie podłogowej. Napęd przenoszony był na koła przednie. Skrzynia biegów pochodziła z Syreny 100, podobnie jak zawieszenie przednie oraz wiele innych elementów. Tylne zawieszenie było niezależne, oparte na wahaczach wleczonych. W modelu tym było wiele rozwiązań po raz pierwszy stosowanych w FSO. W tym między innymi system zmiany biegów w podłodze, czy hydrauliczny napęd sprzęgła. Początkowo miała być kabrioletem, jednak z uwagi na niską sztywność konstrukcji, zdecydowano się na dopasowanie dachu.

W komorze silnika zamontowano czterosuwowy, dwucylindrowy, chłodzony powietrzem silnik typu bokser z aluminiowym korpusem. Cylindry i tłoki pochodziły z silnika S-03 stosowanego w Junaku. Natomiast osprzęt, gaźniki, zapłon, czy pompa paliwa była zapożyczeniem z francuskiego samochodu Panhard Dyna Z. Choć wygląd sugerował ponadprzeciętne możliwości drogowe, w istocie Syrena Sport była potwornie powolna. Z pojemności 698 cm rozwijała około 35 KM osiągane przy 5000 obr./min. Żałosne, powiecie. I faktycznie, prowadzenie auta też nie było z górnej półki. Warto dodać, że konstruktorzy auta tworzyli je po godzinach, niemal bez wiedzy kierownictwa (wtajemniczonych było ponoć niewiele osób) i oczywiście za darmo. Wiele elementów zatem pochodziło z tego, co udało się znaleźć w FSO i akurat było pod ręką.

Oryginalną Syrenkę zaprezentowano podczas Święta Pracy 1 maja 1960 roku. Efekt był dość przewrotny. Sport okazała się sensacją, była opisywana w prasie i zapewne pobudzała społeczeństwo do jej pożądania. Tego Partia nie lubiła. Postanowiono zatem jedyny egzemplarz zniszczyć. Teraz odtwórcy Syreny mają twardy orzech do zgryzienia.

19 / 28Marzenie do spełnienia

Obraz
© Michał Grygier

Marzyliście kiedyś o samochodzie, którego nie było? Ja również, dlatego zaczynam odkładać na swoją nową Syrenę. Ale nie taką „zwyczajną” - Syrenę Sport. To najbardziej tajemnicze, najbardziej fascynujące i najbardziej nieosiągalne dzieło polskiej myśli technicznej z mrocznego i siermiężnego okresu polskiej historii. Auto, które powstało jedynie w jednym egzemplarzu. Było prototypem, a w zasadzie przedprototypem, auta sportowego.

Syrena Sport miała 2-drzwiowe nadwozie z tworzyw sztucznych, oparte na samonośnej płycie podłogowej. Napęd przenoszony był na koła przednie. Skrzynia biegów pochodziła z Syreny 100, podobnie jak zawieszenie przednie oraz wiele innych elementów. Tylne zawieszenie było niezależne, oparte na wahaczach wleczonych. W modelu tym było wiele rozwiązań po raz pierwszy stosowanych w FSO. W tym między innymi system zmiany biegów w podłodze, czy hydrauliczny napęd sprzęgła. Początkowo miała być kabrioletem, jednak z uwagi na niską sztywność konstrukcji, zdecydowano się na dopasowanie dachu.

W komorze silnika zamontowano czterosuwowy, dwucylindrowy, chłodzony powietrzem silnik typu bokser z aluminiowym korpusem. Cylindry i tłoki pochodziły z silnika S-03 stosowanego w Junaku. Natomiast osprzęt, gaźniki, zapłon, czy pompa paliwa była zapożyczeniem z francuskiego samochodu Panhard Dyna Z. Choć wygląd sugerował ponadprzeciętne możliwości drogowe, w istocie Syrena Sport była potwornie powolna. Z pojemności 698 cm rozwijała około 35 KM osiągane przy 5000 obr./min. Żałosne, powiecie. I faktycznie, prowadzenie auta też nie było z górnej półki. Warto dodać, że konstruktorzy auta tworzyli je po godzinach, niemal bez wiedzy kierownictwa (wtajemniczonych było ponoć niewiele osób) i oczywiście za darmo. Wiele elementów zatem pochodziło z tego, co udało się znaleźć w FSO i akurat było pod ręką.

Oryginalną Syrenkę zaprezentowano podczas Święta Pracy 1 maja 1960 roku. Efekt był dość przewrotny. Sport okazała się sensacją, była opisywana w prasie i zapewne pobudzała społeczeństwo do jej pożądania. Tego Partia nie lubiła. Postanowiono zatem jedyny egzemplarz zniszczyć. Teraz odtwórcy Syreny mają twardy orzech do zgryzienia.

20 / 28Marzenie do spełnienia

Obraz
© Michał Grygier

Marzyliście kiedyś o samochodzie, którego nie było? Ja również, dlatego zaczynam odkładać na swoją nową Syrenę. Ale nie taką „zwyczajną” - Syrenę Sport. To najbardziej tajemnicze, najbardziej fascynujące i najbardziej nieosiągalne dzieło polskiej myśli technicznej z mrocznego i siermiężnego okresu polskiej historii. Auto, które powstało jedynie w jednym egzemplarzu. Było prototypem, a w zasadzie przedprototypem, auta sportowego.

Syrena Sport miała 2-drzwiowe nadwozie z tworzyw sztucznych, oparte na samonośnej płycie podłogowej. Napęd przenoszony był na koła przednie. Skrzynia biegów pochodziła z Syreny 100, podobnie jak zawieszenie przednie oraz wiele innych elementów. Tylne zawieszenie było niezależne, oparte na wahaczach wleczonych. W modelu tym było wiele rozwiązań po raz pierwszy stosowanych w FSO. W tym między innymi system zmiany biegów w podłodze, czy hydrauliczny napęd sprzęgła. Początkowo miała być kabrioletem, jednak z uwagi na niską sztywność konstrukcji, zdecydowano się na dopasowanie dachu.

W komorze silnika zamontowano czterosuwowy, dwucylindrowy, chłodzony powietrzem silnik typu bokser z aluminiowym korpusem. Cylindry i tłoki pochodziły z silnika S-03 stosowanego w Junaku. Natomiast osprzęt, gaźniki, zapłon, czy pompa paliwa była zapożyczeniem z francuskiego samochodu Panhard Dyna Z. Choć wygląd sugerował ponadprzeciętne możliwości drogowe, w istocie Syrena Sport była potwornie powolna. Z pojemności 698 cm rozwijała około 35 KM osiągane przy 5000 obr./min. Żałosne, powiecie. I faktycznie, prowadzenie auta też nie było z górnej półki. Warto dodać, że konstruktorzy auta tworzyli je po godzinach, niemal bez wiedzy kierownictwa (wtajemniczonych było ponoć niewiele osób) i oczywiście za darmo. Wiele elementów zatem pochodziło z tego, co udało się znaleźć w FSO i akurat było pod ręką.

Oryginalną Syrenkę zaprezentowano podczas Święta Pracy 1 maja 1960 roku. Efekt był dość przewrotny. Sport okazała się sensacją, była opisywana w prasie i zapewne pobudzała społeczeństwo do jej pożądania. Tego Partia nie lubiła. Postanowiono zatem jedyny egzemplarz zniszczyć. Teraz odtwórcy Syreny mają twardy orzech do zgryzienia.

21 / 28Marzenie do spełnienia

Obraz
© Michał Grygier

Marzyliście kiedyś o samochodzie, którego nie było? Ja również, dlatego zaczynam odkładać na swoją nową Syrenę. Ale nie taką „zwyczajną” - Syrenę Sport. To najbardziej tajemnicze, najbardziej fascynujące i najbardziej nieosiągalne dzieło polskiej myśli technicznej z mrocznego i siermiężnego okresu polskiej historii. Auto, które powstało jedynie w jednym egzemplarzu. Było prototypem, a w zasadzie przedprototypem, auta sportowego.

Syrena Sport miała 2-drzwiowe nadwozie z tworzyw sztucznych, oparte na samonośnej płycie podłogowej. Napęd przenoszony był na koła przednie. Skrzynia biegów pochodziła z Syreny 100, podobnie jak zawieszenie przednie oraz wiele innych elementów. Tylne zawieszenie było niezależne, oparte na wahaczach wleczonych. W modelu tym było wiele rozwiązań po raz pierwszy stosowanych w FSO. W tym między innymi system zmiany biegów w podłodze, czy hydrauliczny napęd sprzęgła. Początkowo miała być kabrioletem, jednak z uwagi na niską sztywność konstrukcji, zdecydowano się na dopasowanie dachu.

W komorze silnika zamontowano czterosuwowy, dwucylindrowy, chłodzony powietrzem silnik typu bokser z aluminiowym korpusem. Cylindry i tłoki pochodziły z silnika S-03 stosowanego w Junaku. Natomiast osprzęt, gaźniki, zapłon, czy pompa paliwa była zapożyczeniem z francuskiego samochodu Panhard Dyna Z. Choć wygląd sugerował ponadprzeciętne możliwości drogowe, w istocie Syrena Sport była potwornie powolna. Z pojemności 698 cm rozwijała około 35 KM osiągane przy 5000 obr./min. Żałosne, powiecie. I faktycznie, prowadzenie auta też nie było z górnej półki. Warto dodać, że konstruktorzy auta tworzyli je po godzinach, niemal bez wiedzy kierownictwa (wtajemniczonych było ponoć niewiele osób) i oczywiście za darmo. Wiele elementów zatem pochodziło z tego, co udało się znaleźć w FSO i akurat było pod ręką.

Oryginalną Syrenkę zaprezentowano podczas Święta Pracy 1 maja 1960 roku. Efekt był dość przewrotny. Sport okazała się sensacją, była opisywana w prasie i zapewne pobudzała społeczeństwo do jej pożądania. Tego Partia nie lubiła. Postanowiono zatem jedyny egzemplarz zniszczyć. Teraz odtwórcy Syreny mają twardy orzech do zgryzienia.

22 / 28Marzenie do spełnienia

Obraz
© Michał Grygier

Marzyliście kiedyś o samochodzie, którego nie było? Ja również, dlatego zaczynam odkładać na swoją nową Syrenę. Ale nie taką „zwyczajną” - Syrenę Sport. To najbardziej tajemnicze, najbardziej fascynujące i najbardziej nieosiągalne dzieło polskiej myśli technicznej z mrocznego i siermiężnego okresu polskiej historii. Auto, które powstało jedynie w jednym egzemplarzu. Było prototypem, a w zasadzie przedprototypem, auta sportowego.

Syrena Sport miała 2-drzwiowe nadwozie z tworzyw sztucznych, oparte na samonośnej płycie podłogowej. Napęd przenoszony był na koła przednie. Skrzynia biegów pochodziła z Syreny 100, podobnie jak zawieszenie przednie oraz wiele innych elementów. Tylne zawieszenie było niezależne, oparte na wahaczach wleczonych. W modelu tym było wiele rozwiązań po raz pierwszy stosowanych w FSO. W tym między innymi system zmiany biegów w podłodze, czy hydrauliczny napęd sprzęgła. Początkowo miała być kabrioletem, jednak z uwagi na niską sztywność konstrukcji, zdecydowano się na dopasowanie dachu.

W komorze silnika zamontowano czterosuwowy, dwucylindrowy, chłodzony powietrzem silnik typu bokser z aluminiowym korpusem. Cylindry i tłoki pochodziły z silnika S-03 stosowanego w Junaku. Natomiast osprzęt, gaźniki, zapłon, czy pompa paliwa była zapożyczeniem z francuskiego samochodu Panhard Dyna Z. Choć wygląd sugerował ponadprzeciętne możliwości drogowe, w istocie Syrena Sport była potwornie powolna. Z pojemności 698 cm rozwijała około 35 KM osiągane przy 5000 obr./min. Żałosne, powiecie. I faktycznie, prowadzenie auta też nie było z górnej półki. Warto dodać, że konstruktorzy auta tworzyli je po godzinach, niemal bez wiedzy kierownictwa (wtajemniczonych było ponoć niewiele osób) i oczywiście za darmo. Wiele elementów zatem pochodziło z tego, co udało się znaleźć w FSO i akurat było pod ręką.

Oryginalną Syrenkę zaprezentowano podczas Święta Pracy 1 maja 1960 roku. Efekt był dość przewrotny. Sport okazała się sensacją, była opisywana w prasie i zapewne pobudzała społeczeństwo do jej pożądania. Tego Partia nie lubiła. Postanowiono zatem jedyny egzemplarz zniszczyć. Teraz odtwórcy Syreny mają twardy orzech do zgryzienia.

23 / 28Marzenie do spełnienia

Obraz
© Michał Grygier

Marzyliście kiedyś o samochodzie, którego nie było? Ja również, dlatego zaczynam odkładać na swoją nową Syrenę. Ale nie taką „zwyczajną” - Syrenę Sport. To najbardziej tajemnicze, najbardziej fascynujące i najbardziej nieosiągalne dzieło polskiej myśli technicznej z mrocznego i siermiężnego okresu polskiej historii. Auto, które powstało jedynie w jednym egzemplarzu. Było prototypem, a w zasadzie przedprototypem, auta sportowego.

Syrena Sport miała 2-drzwiowe nadwozie z tworzyw sztucznych, oparte na samonośnej płycie podłogowej. Napęd przenoszony był na koła przednie. Skrzynia biegów pochodziła z Syreny 100, podobnie jak zawieszenie przednie oraz wiele innych elementów. Tylne zawieszenie było niezależne, oparte na wahaczach wleczonych. W modelu tym było wiele rozwiązań po raz pierwszy stosowanych w FSO. W tym między innymi system zmiany biegów w podłodze, czy hydrauliczny napęd sprzęgła. Początkowo miała być kabrioletem, jednak z uwagi na niską sztywność konstrukcji, zdecydowano się na dopasowanie dachu.

W komorze silnika zamontowano czterosuwowy, dwucylindrowy, chłodzony powietrzem silnik typu bokser z aluminiowym korpusem. Cylindry i tłoki pochodziły z silnika S-03 stosowanego w Junaku. Natomiast osprzęt, gaźniki, zapłon, czy pompa paliwa była zapożyczeniem z francuskiego samochodu Panhard Dyna Z. Choć wygląd sugerował ponadprzeciętne możliwości drogowe, w istocie Syrena Sport była potwornie powolna. Z pojemności 698 cm rozwijała około 35 KM osiągane przy 5000 obr./min. Żałosne, powiecie. I faktycznie, prowadzenie auta też nie było z górnej półki. Warto dodać, że konstruktorzy auta tworzyli je po godzinach, niemal bez wiedzy kierownictwa (wtajemniczonych było ponoć niewiele osób) i oczywiście za darmo. Wiele elementów zatem pochodziło z tego, co udało się znaleźć w FSO i akurat było pod ręką.

Oryginalną Syrenkę zaprezentowano podczas Święta Pracy 1 maja 1960 roku. Efekt był dość przewrotny. Sport okazała się sensacją, była opisywana w prasie i zapewne pobudzała społeczeństwo do jej pożądania. Tego Partia nie lubiła. Postanowiono zatem jedyny egzemplarz zniszczyć. Teraz odtwórcy Syreny mają twardy orzech do zgryzienia.

24 / 28Marzenie do spełnienia

Obraz
© Michał Grygier

Marzyliście kiedyś o samochodzie, którego nie było? Ja również, dlatego zaczynam odkładać na swoją nową Syrenę. Ale nie taką „zwyczajną” - Syrenę Sport. To najbardziej tajemnicze, najbardziej fascynujące i najbardziej nieosiągalne dzieło polskiej myśli technicznej z mrocznego i siermiężnego okresu polskiej historii. Auto, które powstało jedynie w jednym egzemplarzu. Było prototypem, a w zasadzie przedprototypem, auta sportowego.

Syrena Sport miała 2-drzwiowe nadwozie z tworzyw sztucznych, oparte na samonośnej płycie podłogowej. Napęd przenoszony był na koła przednie. Skrzynia biegów pochodziła z Syreny 100, podobnie jak zawieszenie przednie oraz wiele innych elementów. Tylne zawieszenie było niezależne, oparte na wahaczach wleczonych. W modelu tym było wiele rozwiązań po raz pierwszy stosowanych w FSO. W tym między innymi system zmiany biegów w podłodze, czy hydrauliczny napęd sprzęgła. Początkowo miała być kabrioletem, jednak z uwagi na niską sztywność konstrukcji, zdecydowano się na dopasowanie dachu.

W komorze silnika zamontowano czterosuwowy, dwucylindrowy, chłodzony powietrzem silnik typu bokser z aluminiowym korpusem. Cylindry i tłoki pochodziły z silnika S-03 stosowanego w Junaku. Natomiast osprzęt, gaźniki, zapłon, czy pompa paliwa była zapożyczeniem z francuskiego samochodu Panhard Dyna Z. Choć wygląd sugerował ponadprzeciętne możliwości drogowe, w istocie Syrena Sport była potwornie powolna. Z pojemności 698 cm rozwijała około 35 KM osiągane przy 5000 obr./min. Żałosne, powiecie. I faktycznie, prowadzenie auta też nie było z górnej półki. Warto dodać, że konstruktorzy auta tworzyli je po godzinach, niemal bez wiedzy kierownictwa (wtajemniczonych było ponoć niewiele osób) i oczywiście za darmo. Wiele elementów zatem pochodziło z tego, co udało się znaleźć w FSO i akurat było pod ręką.

Oryginalną Syrenkę zaprezentowano podczas Święta Pracy 1 maja 1960 roku. Efekt był dość przewrotny. Sport okazała się sensacją, była opisywana w prasie i zapewne pobudzała społeczeństwo do jej pożądania. Tego Partia nie lubiła. Postanowiono zatem jedyny egzemplarz zniszczyć. Teraz odtwórcy Syreny mają twardy orzech do zgryzienia.

25 / 28Marzenie do spełnienia

Obraz
© Michał Grygier

Marzyliście kiedyś o samochodzie, którego nie było? Ja również, dlatego zaczynam odkładać na swoją nową Syrenę. Ale nie taką „zwyczajną” - Syrenę Sport. To najbardziej tajemnicze, najbardziej fascynujące i najbardziej nieosiągalne dzieło polskiej myśli technicznej z mrocznego i siermiężnego okresu polskiej historii. Auto, które powstało jedynie w jednym egzemplarzu. Było prototypem, a w zasadzie przedprototypem, auta sportowego.

Syrena Sport miała 2-drzwiowe nadwozie z tworzyw sztucznych, oparte na samonośnej płycie podłogowej. Napęd przenoszony był na koła przednie. Skrzynia biegów pochodziła z Syreny 100, podobnie jak zawieszenie przednie oraz wiele innych elementów. Tylne zawieszenie było niezależne, oparte na wahaczach wleczonych. W modelu tym było wiele rozwiązań po raz pierwszy stosowanych w FSO. W tym między innymi system zmiany biegów w podłodze, czy hydrauliczny napęd sprzęgła. Początkowo miała być kabrioletem, jednak z uwagi na niską sztywność konstrukcji, zdecydowano się na dopasowanie dachu.

W komorze silnika zamontowano czterosuwowy, dwucylindrowy, chłodzony powietrzem silnik typu bokser z aluminiowym korpusem. Cylindry i tłoki pochodziły z silnika S-03 stosowanego w Junaku. Natomiast osprzęt, gaźniki, zapłon, czy pompa paliwa była zapożyczeniem z francuskiego samochodu Panhard Dyna Z. Choć wygląd sugerował ponadprzeciętne możliwości drogowe, w istocie Syrena Sport była potwornie powolna. Z pojemności 698 cm rozwijała około 35 KM osiągane przy 5000 obr./min. Żałosne, powiecie. I faktycznie, prowadzenie auta też nie było z górnej półki. Warto dodać, że konstruktorzy auta tworzyli je po godzinach, niemal bez wiedzy kierownictwa (wtajemniczonych było ponoć niewiele osób) i oczywiście za darmo. Wiele elementów zatem pochodziło z tego, co udało się znaleźć w FSO i akurat było pod ręką.

Oryginalną Syrenkę zaprezentowano podczas Święta Pracy 1 maja 1960 roku. Efekt był dość przewrotny. Sport okazała się sensacją, była opisywana w prasie i zapewne pobudzała społeczeństwo do jej pożądania. Tego Partia nie lubiła. Postanowiono zatem jedyny egzemplarz zniszczyć. Teraz odtwórcy Syreny mają twardy orzech do zgryzienia.

26 / 28Marzenie do spełnienia

Obraz
© Michał Grygier

Marzyliście kiedyś o samochodzie, którego nie było? Ja również, dlatego zaczynam odkładać na swoją nową Syrenę. Ale nie taką „zwyczajną” - Syrenę Sport. To najbardziej tajemnicze, najbardziej fascynujące i najbardziej nieosiągalne dzieło polskiej myśli technicznej z mrocznego i siermiężnego okresu polskiej historii. Auto, które powstało jedynie w jednym egzemplarzu. Było prototypem, a w zasadzie przedprototypem, auta sportowego.

Syrena Sport miała 2-drzwiowe nadwozie z tworzyw sztucznych, oparte na samonośnej płycie podłogowej. Napęd przenoszony był na koła przednie. Skrzynia biegów pochodziła z Syreny 100, podobnie jak zawieszenie przednie oraz wiele innych elementów. Tylne zawieszenie było niezależne, oparte na wahaczach wleczonych. W modelu tym było wiele rozwiązań po raz pierwszy stosowanych w FSO. W tym między innymi system zmiany biegów w podłodze, czy hydrauliczny napęd sprzęgła. Początkowo miała być kabrioletem, jednak z uwagi na niską sztywność konstrukcji, zdecydowano się na dopasowanie dachu.

W komorze silnika zamontowano czterosuwowy, dwucylindrowy, chłodzony powietrzem silnik typu bokser z aluminiowym korpusem. Cylindry i tłoki pochodziły z silnika S-03 stosowanego w Junaku. Natomiast osprzęt, gaźniki, zapłon, czy pompa paliwa była zapożyczeniem z francuskiego samochodu Panhard Dyna Z. Choć wygląd sugerował ponadprzeciętne możliwości drogowe, w istocie Syrena Sport była potwornie powolna. Z pojemności 698 cm rozwijała około 35 KM osiągane przy 5000 obr./min. Żałosne, powiecie. I faktycznie, prowadzenie auta też nie było z górnej półki. Warto dodać, że konstruktorzy auta tworzyli je po godzinach, niemal bez wiedzy kierownictwa (wtajemniczonych było ponoć niewiele osób) i oczywiście za darmo. Wiele elementów zatem pochodziło z tego, co udało się znaleźć w FSO i akurat było pod ręką.

Oryginalną Syrenkę zaprezentowano podczas Święta Pracy 1 maja 1960 roku. Efekt był dość przewrotny. Sport okazała się sensacją, była opisywana w prasie i zapewne pobudzała społeczeństwo do jej pożądania. Tego Partia nie lubiła. Postanowiono zatem jedyny egzemplarz zniszczyć. Teraz odtwórcy Syreny mają twardy orzech do zgryzienia.

27 / 28Marzenie do spełnienia

Obraz
© Michał Grygier

Marzyliście kiedyś o samochodzie, którego nie było? Ja również, dlatego zaczynam odkładać na swoją nową Syrenę. Ale nie taką „zwyczajną” - Syrenę Sport. To najbardziej tajemnicze, najbardziej fascynujące i najbardziej nieosiągalne dzieło polskiej myśli technicznej z mrocznego i siermiężnego okresu polskiej historii. Auto, które powstało jedynie w jednym egzemplarzu. Było prototypem, a w zasadzie przedprototypem, auta sportowego.

Syrena Sport miała 2-drzwiowe nadwozie z tworzyw sztucznych, oparte na samonośnej płycie podłogowej. Napęd przenoszony był na koła przednie. Skrzynia biegów pochodziła z Syreny 100, podobnie jak zawieszenie przednie oraz wiele innych elementów. Tylne zawieszenie było niezależne, oparte na wahaczach wleczonych. W modelu tym było wiele rozwiązań po raz pierwszy stosowanych w FSO. W tym między innymi system zmiany biegów w podłodze, czy hydrauliczny napęd sprzęgła. Początkowo miała być kabrioletem, jednak z uwagi na niską sztywność konstrukcji, zdecydowano się na dopasowanie dachu.

W komorze silnika zamontowano czterosuwowy, dwucylindrowy, chłodzony powietrzem silnik typu bokser z aluminiowym korpusem. Cylindry i tłoki pochodziły z silnika S-03 stosowanego w Junaku. Natomiast osprzęt, gaźniki, zapłon, czy pompa paliwa była zapożyczeniem z francuskiego samochodu Panhard Dyna Z. Choć wygląd sugerował ponadprzeciętne możliwości drogowe, w istocie Syrena Sport była potwornie powolna. Z pojemności 698 cm rozwijała około 35 KM osiągane przy 5000 obr./min. Żałosne, powiecie. I faktycznie, prowadzenie auta też nie było z górnej półki. Warto dodać, że konstruktorzy auta tworzyli je po godzinach, niemal bez wiedzy kierownictwa (wtajemniczonych było ponoć niewiele osób) i oczywiście za darmo. Wiele elementów zatem pochodziło z tego, co udało się znaleźć w FSO i akurat było pod ręką.

Oryginalną Syrenkę zaprezentowano podczas Święta Pracy 1 maja 1960 roku. Efekt był dość przewrotny. Sport okazała się sensacją, była opisywana w prasie i zapewne pobudzała społeczeństwo do jej pożądania. Tego Partia nie lubiła. Postanowiono zatem jedyny egzemplarz zniszczyć. Teraz odtwórcy Syreny mają twardy orzech do zgryzienia.

28 / 28Marzenie do spełnienia

Obraz
© Michał Grygier

Marzyliście kiedyś o samochodzie, którego nie było? Ja również, dlatego zaczynam odkładać na swoją nową Syrenę. Ale nie taką „zwyczajną” - Syrenę Sport. To najbardziej tajemnicze, najbardziej fascynujące i najbardziej nieosiągalne dzieło polskiej myśli technicznej z mrocznego i siermiężnego okresu polskiej historii. Auto, które powstało jedynie w jednym egzemplarzu. Było prototypem, a w zasadzie przedprototypem, auta sportowego.

Syrena Sport miała 2-drzwiowe nadwozie z tworzyw sztucznych, oparte na samonośnej płycie podłogowej. Napęd przenoszony był na koła przednie. Skrzynia biegów pochodziła z Syreny 100, podobnie jak zawieszenie przednie oraz wiele innych elementów. Tylne zawieszenie było niezależne, oparte na wahaczach wleczonych. W modelu tym było wiele rozwiązań po raz pierwszy stosowanych w FSO. W tym między innymi system zmiany biegów w podłodze, czy hydrauliczny napęd sprzęgła. Początkowo miała być kabrioletem, jednak z uwagi na niską sztywność konstrukcji, zdecydowano się na dopasowanie dachu.

W komorze silnika zamontowano czterosuwowy, dwucylindrowy, chłodzony powietrzem silnik typu bokser z aluminiowym korpusem. Cylindry i tłoki pochodziły z silnika S-03 stosowanego w Junaku. Natomiast osprzęt, gaźniki, zapłon, czy pompa paliwa była zapożyczeniem z francuskiego samochodu Panhard Dyna Z. Choć wygląd sugerował ponadprzeciętne możliwości drogowe, w istocie Syrena Sport była potwornie powolna. Z pojemności 698 cm rozwijała około 35 KM osiągane przy 5000 obr./min. Żałosne, powiecie. I faktycznie, prowadzenie auta też nie było z górnej półki. Warto dodać, że konstruktorzy auta tworzyli je po godzinach, niemal bez wiedzy kierownictwa (wtajemniczonych było ponoć niewiele osób) i oczywiście za darmo. Wiele elementów zatem pochodziło z tego, co udało się znaleźć w FSO i akurat było pod ręką.

Oryginalną Syrenkę zaprezentowano podczas Święta Pracy 1 maja 1960 roku. Efekt był dość przewrotny. Sport okazała się sensacją, była opisywana w prasie i zapewne pobudzała społeczeństwo do jej pożądania. Tego Partia nie lubiła. Postanowiono zatem jedyny egzemplarz zniszczyć. Teraz odtwórcy Syreny mają twardy orzech do zgryzienia.

Michał Grygier

tb/

Wybrane dla Ciebie

Wideo: Motorowerzysta "kaskader" uciekał przed policją. Miał kilka powodów
Wideo: Motorowerzysta "kaskader" uciekał przed policją. Miał kilka powodów
Odświeżony Barton B-Max już w sprzedaży. Użytkownicy docenią zmiany
Odświeżony Barton B-Max już w sprzedaży. Użytkownicy docenią zmiany
Kawasaki Z1100 na 2026 r. Jeszcze więcej emocji
Kawasaki Z1100 na 2026 r. Jeszcze więcej emocji
Ducati prezentuje nowe modele Diavel V4 RS i Multistrada V4 RS
Ducati prezentuje nowe modele Diavel V4 RS i Multistrada V4 RS
Pierwsza jazda: Suzuki GSX-8T i GSX-8TT - takich motocykli chcemy
Pierwsza jazda: Suzuki GSX-8T i GSX-8TT - takich motocykli chcemy
Voge DS800 Rally: Nowy motocykl adventure już w Polsce
Voge DS800 Rally: Nowy motocykl adventure już w Polsce
Baggery na MotoGP. Amerykańskie wyścigi stają się globalne
Baggery na MotoGP. Amerykańskie wyścigi stają się globalne
Wielki festiwal motocyklowy już niedługo. Kolejna edycja słynnej imprezy
Wielki festiwal motocyklowy już niedługo. Kolejna edycja słynnej imprezy
Test: Voge SR 1 ADV - SUV wśród 125 cm3
Test: Voge SR 1 ADV - SUV wśród 125 cm3
Test: Harley-Davidson Street Bob - kupujesz silnik, reszta jest w gratisie
Test: Harley-Davidson Street Bob - kupujesz silnik, reszta jest w gratisie
Test: Honda GB350S - prostota znów się sprawdziła
Test: Honda GB350S - prostota znów się sprawdziła
Konrad Dąbrowski gotowy na wyzwania Baja España Aragón 2025
Konrad Dąbrowski gotowy na wyzwania Baja España Aragón 2025