Auto testowe z pierwszej ręki?
Auto potestowe jest prawdziwą okazją. Nierzadko tańsze o 10-20 proc. można kupić u dealera, czyli tak naprawdę z pierwszej ręki i pewnego źródła. Z niewielkim przebiegiem jest jak nowy, a służył tylko do jazd próbnych.
Nie do końca bym się z tym zgodził. Już nawet z tym, że jest z pierwszej ręki. Co prawda miał tylko jednego właściciela, ale ile osób nim jeździło, tego nie wiadomo. Za to wiadomo, że wiele osób nie szanuje cudzej własności. A niestety ryzyko jest bardzo duże, zwłaszcza w odniesieniu do silników z doładowaniem.
Wysilone jednostki wbrew zapewnieniom producentów muszą być właściwie "dotarte" i w pierwszych miesiącach eksploatacji traktowane łagodnie. Odpowiednie rozgrzewanie i studzenie turbosprężarki to podstawa. Olej powinien być wymieniony stosunkowo szybko.
Niestety auta prezentacyjne czy testowe nie są po to, by dbać o nie jak o swoje. Klient udając się na jazdę próbną ma prawo wcisnąć gaz w podłogę, ma prawo zaraz po uruchomieniu sprawdzić dynamikę. Jak myślicie, czy biorąc samochód na weekend przejmuje się on rozgrzewaniem i studzeniem turbosprężarki? Czy dealer dba o to, żeby wymienić olej po kilku tysiącach kilometrów i delikatnie jeździć do rozgrzania silnika? Sami odpowiedzcie sobie na te pytania zanim podejmiecie decyzję o zakupie.
Kupując taką "prawie nówkę", kupujecie już auto używane. Jesteście drugim, a nie pierwszym właścicielem. Poza tym, kupujecie samochód nie od jednej osoby, ale używany przez kilkadziesiąt, a może nawet kilkaset osób. Nie wiecie jak traktowały samochód i nim jeździły.