Rowerzysta na filmie chwali się lekcją daną drogówce. Policjant odpowiada
Drogówka nie zna przepisów? Takie wrażenie można było odnieść po obejrzeniu nagrania z interwencji policji względem rowerzysty, który jechał ulicą, a nie ścieżką rowerową. Policjant, który z nim rozmawiał, opowiedział, jak naprawdę wyglądała sytuacja.
Film zatytułowany "porozmawiajmy o drodze dla rowerów" podzielił Polaków. Jedni przyznawali rację rowerzyście, który na nagraniu zwraca uwagę policjantowi na przekreślony pionowy znak. Drudzy twierdzą, że niepotrzebnie udostępniał ten film, ponieważ choć w świetle prawa ścieżka nie była drogą rowerową to nadawała się do jechania rowerem.
Głos w sprawie zabrał policjant występujący w materiale. Pan Wojciech, funkcjonariusz z 14-letnim stażem pracy, opisał przebieg całej sytuacji. Okazuje się, że autor filmu nie pokazał wszystkiego.
– Jechaliśmy z moją partnerką ul. Okopową (w Warszawie – przyp. red.) od strony ul. Żytniej w stronę ul. Anielewicza. – opowiada WP Moto pan Wojciech. – Gdzieś na wysokości ul. Dzielnej wyprzedziliśmy rowerzystę jadącego jezdnią (wzdłuż ul. Okopowej biegnie równolegle do chodnika droga dla rowerów). Po zrównaniu się z rowerzystą i zmniejszeniu prędkości radiowozu powiedziałem przez otwarte okno: "tam jest proszę pana droga dla rowerów". Ot i tyle. Nic więcej nie zmierzałem w tej sprawie działać, ani go zatrzymywać, ani legitymować, a tym bardziej karać mandatem – tłumaczy. Tutaj jednak sprawa się nie kończy.
– Pojechaliśmy dalej i na wysokości ul. Anielewicza chcieliśmy zawrócić – kontynuuje policjant. – Zatrzymaliśmy się na przewiązce oczekując na możliwość kontynuowania jazdy. W pewnym momencie wcześniej wyprzedzony rowerzysta dojechał do nas i zdyszany zaczął wykrzykiwać, że jesteśmy z WRD i nie znamy przepisów. Człowiek objechał radiowóz, uderzył w nadwozie i wykrzyknął "J...NA POLSKA POLICJA". Stwierdziłem, że nie możemy pozwalać sobie na coś takiego. Pojechaliśmy za nim. Kawałek za ul. Anielewicza w stronę ul. Stawki ww. mężczyzna stał filmując wszystko dookoła. Na moje pytanie, co powiedział przed chwilą o policji, stwierdził, że nie pamięta, a poza tym nie mamy dowodów, że tak powiedział. Cała interwencja, którą nagrywał, trwała około 5 min, z czego umieścił on akurat to co, mu pasowało – wyjaśnia Pan Wojciech.
Jak więc widać, sprawa nie jest czarno-biała. Relacja policjanta pozwala jednak na pełne zrozumienie sytuacji i samodzielną ocenę tego, co zaszło. Zapytałem pana Wojciecha, czy takie incydenty się często zdarzają.
– Powiem szczerze, że mam prawie 14 lat służby, ale coś takiego trafiło mi się pierwszy raz. 99 proc. interwencji przebiega kulturalnie i w spokojnej atmosferze – odpowiada policjant. – My jako ruch drogowy spotykamy w swojej pracy cały przekrój społeczeństwa od przysłowiowego budowlańca do przysłowiowego prezesa. Uważam, że zawsze trzeba dostosować styl rozmowy do drugiej strony i do tego nieszczęśliwego przypadku zawsze przebiegało to wzorowo. – dodaje pan Wojciech.