Romet 4E - elektryczny i tani, ale nie idealny
Narodowa duma podpowiada nam, że powinniśmy chełpić się każdym powstałym nad Wisłą przejawem innowacyjności; tym bardziej, jeśli jest on jednocześnie proekologiczny. Niestety, nie może być tak zawsze. Przedstawiony przez firmę Romet samochód o nazwie 4E jest przedstawicielem nabierającego znaczenia segmentu najmniejszych aut o napędzie elektrycznym. Podczas gdy japońskie i europejskie firmy oferują swoje produkty za około 100 tys. złotych, Polacy wycenili swój samochód na 32 tys. złotych. Co otrzymujemy za tę kwotę?
Z zewnątrz mały Romet nie sprawia negatywnego wrażenia. Sylwetkę małego "miksera" ukształtowała aerodynamika; nie zachwyca, ale też nie jest brzydka. Przód auta zdominowany jest przez duży grill w miejscu chłodnicy i wydłużone reflektory. Samochód dostał pięciodrzwiowe nadwozie, ale po otwarciu tych z tyłu naszym oczom, zamiast kanapy, ukazała się plastikowa półka. Pod nią mieści się szereg kwasowo-ołowiowych akumulatorów oraz zespół napędowy zasilający tylną oś.
Naszą przygodę z tym samochodem długo będziemy pamiętać. Nie przypuszczaliśmy, że jazda tym mini-autkiem może dostarczyć tak wielu emocji. Nie uwierzycie, jak wiele wspólnego mają wrażenia z jazdy Porsche Carrera na Torze Poznań z przejażdżką Rometem z prędkością 50 km/h na publicznej drodze. W obu przypadkach doznajemy potężnego uderzenia adrenaliny.