Sześć osób zginęło, a 18 zostało rannych w wypadku, do jakiego doszło w trakcie imprezy dobroczynnej w amerykańskim stanie Tennessee - podała w niedzielę lokalna policja.
Podczas sobotniej parady charytatywnej "samochody dzieciom" w Selmer, 130 km na wschód od Memphis, zorganizowano pokaz potężnych aut wyścigowych, zwanych dragsterami. Do tragedii doszło, gdy profesjonalny kierowca demonstrował sztuczkę "palenia opon", polegającą na kręceniu kołami, podczas gdy auto stoi w miejscu.
Policja zebrała amatorskie materiały wideo oraz zdjęcia, zrobione przez świadków zdarzenia. Z jednego z nagrań wynika, że auto wymknęło się spod kontroli kierowcy, gwałtownie ruszyło i po kilkunastu metrach wjechało w tłum widzów.
Dwie osoby zginęły na miejscu, a cztery kolejne wkrótce po przewiezieniu do szpitala. Wszystkie ofiary były w wieku od 15 do 20 lat. 18 osób zostało rannych.
Australijski kierowca Warren Critchley, od 20 lat startujący w wyścigach dragsterów, został przewieziony do szpitala z niewielkimi obrażeniami. Nie postawiono mu zarzutów kryminalnych - powiadomiła policja.
Związek zajmujący się organizacją profesjonalnych wyścigów dragsterów "AMS Pro Modified Series" wydał oświadczenie, że przyczyną wypadku były złe warunki drogowe, które sprawiły, że kierowca stracił panowanie nad maszyną.
Świadkowie tragedii wskazują, że pokaz odbywał się na kilkupasmowej drodze miejskiej, nieprzystosowanej do jazdy tak potężnym autem.(PAP)