O tym, że mamy drogi złej jakości, nie trzeba przekonywać żadnego kierowcy. Wydaje się, że cała nadzieja w nowo budowanych, bezpiecznych drogach. Nie do końca. Odcinkiem drogi ekspresowej S7 od Pasłęka do Miłomłyna kierowcy jeżdżą od drugiej połowy lipca 2012 r. Jej fragment już nadaje się do remontu, a kierowcy muszą zwalniać, by nie uszkodzić swoich samochodów.
Nowoczesny, ciężki sprzęt i ogromne pieniądze – tak najkrócej można scharakteryzować współczesny plac budowy drogi o podwyższonych parametrach. Nie zawsze to jednak wystarcza. Tak właśnie jest w przypadku trasy S7 na odcinku od Pasłęka do Miłomłyna. Choć jej budowa pochłonęła 1,2 mld złotych, trzeba ją poprawiać. Dokładnie chodzi o czterdziestometrowy, zlokalizowany w okolicy Miłomłyna odcinek 36-kilometrowej drogi. Jezdnia zapadła się na nim o 14 cm, a przejeżdżające samochody nurkują i podskakują. By nie stwarzać zagrożenia dla kierujących, drogowcy postanowili ograniczyć tam prędkość do 80 km/h.
Odcinek drogi ekspresowej S7 czeka gruntowna naprawa. Czy jednak trwale usunie ona problem? Warto przypomnieć, że to nie pierwszy remont tego odcinka. Jeszcze przed odbiorem drogi, końcem lipca 2012 r., zauważono na nim osuwanie się podbudowy jezdni. Wtedy sytuacja była gorsza, na fragmencie o długości stu metrów nawierzchnia obniżyła się o 20 cm. Miesiąc później zakończyła się naprawa przeprowadzona na koszt wykonawcy. W przypadku prawej jezdni dwupasmowej drogi pod asfaltem umiejscowiono specjalne materace geosyntetyczne. Na lewej jezdni zastosowano nakładki bitumiczne. Jak widać, to rozwiązanie nie było wystarczające.
Raport Najwyższej Izby Kontroli z 2011 r. dotyczący bezpieczeństwa w ruchu drogowym mówi, że zły stan infrastruktury jest najpoważniejszą przyczyną wypadków w Polsce. Nierówną nawierzchnię kontrolerzy znaleźli na ponad 11 proc. sprawdzanych dróg krajowych, na ponad 13 proc. znaleziono pęknięcia nawierzchni, złe właściwości antypoślizgowe miało prawie 22 proc. dróg, a 25 proc. mostów było w złym stanie technicznym. Zdaniem NIK polskie drogi należą do jednych z najgorszych w Europie. Sytuację mogłoby poprawić wybudowanie sieci bezpiecznych dróg ekspresowych. Ich jakość musi być jednak wyższa od „polskiej normy”.
tb/