„Polski” elektryczny Fiat 500
Pierwszym polskim, produkowanym seryjnie samochodem osobowym ma być FSE-01, bazujący na powstającym w Tychach Fiacie 500. Jak przedstawia się ta oferta na tle konkurencji?
O FSE-01 wiadomo już całkiem sporo. Samochód powstał w oparciu o Fiata 500, więc pod względem wyglądu jest równie modny jak jego pierwowzór. W segmencie modeli popularnych to jedna z bardziej udanych wizualnie koncepcji ostatnich lat.
Sercem auta jest elektryczny silnik o mocy 45 kW, czyli 61 KM, i momencie obrotowym wynoszącym 120 Nm. Samochód przyspiesza do 50 km/h w 6 sekund, rozpędza się do 135 km/h, a jego zasięg wynosi 102 km. O komfort podróżnych dbać ma klimatyzacja, a samochód ma kosztować mniej niż 100 tys. zł.
Co na to konkurencja? Tego dowiecie się z kolejnych slajdów.
BMW i3
To propozycja dla tych klientów, którzy cenią etykietkę premium. Auto nie pozostawia również wiele do życzenia pod względem dynamiki. Od 0 do 100 km/h przyspiesza w 7,3 s i rozpędza się do 150 km/h. Wszystko dzięki elektrycznemu silnikowi o mocy 75 kW, czyli 102 KM.
Samochód oferowany jest w dwóch wersjach różniących się pojemnością akumulatorów. Odmiana z baterią o pojemności 60 Ah zapewnia zasięg praktyczny na poziomie 130 km (190 km wg NEDC), a odmiana 94 Ah - do 200 km (312 km wg NEDC). Są to wartości właściwe dla temperatury otoczenia wynoszącej 25 stopni. Gdy termometr wskazuje -10 stopni Celsjusza, zasięgi to odpowiednio ok. 100 i ok. 150 km.
Cena podstawowej wersji BMW i3 to 153 700 zł. Za wersję z akumulatorem o pojemności 94 Ah trzeba zapłacić 159 tys. zł. BMW i3 można zamówić również w wersji z dwucylindrowym silnikiem spalinowym, który zwiększa zasięg samochodu. Za auto w tej konfiguracji zapłacimy przynajmniej 174 tys. zł.
Renault ZOE
Francuski elektryczny mieszczuch występuje w dwóch wersjach silnikowych. Słabszy motor generuje 65 kW, czyli 88 KM, a mocniejszy 68 kW, czyli 92 KM. Obydwa odznaczają się momentem obrotowym wynoszącym 220 Nm. Niezależnie od wersji samochód osiąga maksymalną prędkości 135 km/h, przyspiesza od 0 do 50 km/h w 4 s, a do 100 km/h w 13,5 s.
ZOE można kupić z akumulatorem o pojemności 22 kWh lub 41 kWh. Pierwszy z nich zapewnia zasięg NEDC wynoszący 240 km, co w praktyce ma przekładać się na 170 km latem i 115 km zimą. W przypadku pojemniejszego akumulatora zasięg NEDC wynosi 403 km (wersja R90 Z.E. 40) lub 367 km (wersja Q90 Z.E. 40), a w rzeczywistości odpowiednio 300 km i 280 km latem oraz 200 km i 180 km zimą.
Cennik Renault ZOE jest dość skomplikowany. Standardowa cena samochodu w wersji R90 22kWh wynosi 121,9 tys. zł, ZOE R90 Z.E. 40 – 131,9 tys. zł oraz 134,9 tys. zł za ZOE Q90 Z.E. 40.
Klient może jednak zdecydować się na zakup samochodu z opcją wynajmu akumulatora. Wówczas w salonie zapłaci odpowiednio: 89,9 tys. zł 99,9 tys. zł oraz 102,9 tys. zł. Co miesiąc będzie jednak musiał opłacać abonament, którego wysokość zależna jest od liczby pokonywanych w roku kilometrów i wynosi od 309 do 469 zł dla ZOE R90 22kWh, od 349 do 509 zł dla ZOE R90 Z.E. 40 albo 549 zł w przypadku ZOE Q90 Z.E. 40. W ostatniej opcji nie ma już limitu kilometrów.
Nissan Leaf
Leaf to obok Tesli najbardziej znany i rozpowszechniony samochód elektryczny Europy. Jego sercem jest silnik o mocy 80 kW, czyli 109 KM i momencie obrotowym wynoszącym 254 Nm. Leaf rozpędza się od 0 do 100 km/h w 11,5 s i osiąga maksymalną – elektronicznie ograniczoną - prędkość wynoszącą 145 km/h.
Samochód występuje w dwóch wersjach różniących się pojemnością akumulatorów. Odmiana z baterią 24 kWh dysponuje zasięgiem 199 km (NEDC), a z baterią o pojemności 30 kWh - 250 km (NEDC).
Za Nissana Leafa z mniej pojemnym akumulatorem trzeba zapłacić co najmniej 128 tys. zł. Cennik samochodu z bateriami o większej pojemności rozpoczyna się kwotą 133 tys. zł. Mamy tu jednak do czynienia z pełnoprawnym autem kompaktowym.
Analiza cenników konkurencji przyszłego FSE-01 sprawia, że nie należy wróżyć polskiemu produktowi oszałamiającej kariery. Przynajmniej na rynku indywidualnym. Rywale oferują samochody mające za sobą kilka lat historii, co pozwoliło konstruktorom na udoskonalenie produktów. Przede wszystkim zaś stoją za nimi koncerny, które mogą pozwolić sobie na duży wydatek związany z zaprojektowaniem elektrycznego samochodu od podstaw i dopracowaniem jego konstrukcji. Mimo to za FSE-01 trzymamy kciuki.