Hyundai Grand Santa Fe 

Nigdy się jeszcze w historii nie zdarzyło, aby Koreańczycy byli tak blisko klasy premium. Poza ceną, która już spełnia to kryterium, Grand Santa Fe oferuje jeszcze nietypowy układ siedzeń 2+2+2 lub typowy 2+3+2

Obraz
Źródło zdjęć: © WP.PL/Piotr Mokwiński

/ 22SUV prawie premium

Obraz
© WP.PL/Piotr Mokwiński

W porównaniu z krótszym i mniej przestronnym Santa Fe, wygląd przodu pozostał niezmieniony, ale przez zwiększony rozstaw osi i tym samym dłuższą karoserię, nieco inaczej uformowano tylną część. To właśnie w niej należy upatrywać koreańskich akcentów sztuki przemysłowej. Reszta pozostaje pełna dynamicznych przetłoczeń i ostrych krawędzi. Już w standardzie auto postawiono na 19-calowych obręczach ze stopów lekkich, co istotnie wpływa na finalną prezencję. Srebrne klamki, zintegrowane relingi utrzymane w tym samym kolorze, LED-owe oświetlenie do jazdy dziennej, czy dwa niezależne i trapezoidalne zwieńczenia układu wydechowego z dekoracyjną płytą ochronną pomiędzy zgrabnie uzupełniają całość.

Niestety, czynnikiem spychającym Grand Santa Fe do cienia jest bez dwóch zdań wysoka cena. 221 900 złotych za specyfikację Executive to dla większości zbyt wysoka kwota, mając na uwadze konkurencję w postaci BMW X3 i Audi Q5. Hyundai jest za to znacznie większy (oferuje 6 lub 7 miejsc), bogato zaopatrzony w standardzie i zwyczajnie ładny. Zadowala się też rozsądnymi ilościami paliwa. W średnim rozrachunku zużywa 9 do 10 litrów na każde 100 kilometrów. Do pełnowartościowej grupy premium jeszcze trochę mu brakuje, ale Koreańczycy udowodnili tym samym, że za kilka lat mogą liczyć się także i w tym segmencie.

/ 22SUV prawie premium

Obraz
© WP.PL/Piotr Mokwiński

W porównaniu z krótszym i mniej przestronnym Santa Fe, wygląd przodu pozostał niezmieniony, ale przez zwiększony rozstaw osi i tym samym dłuższą karoserię, nieco inaczej uformowano tylną część. To właśnie w niej należy upatrywać koreańskich akcentów sztuki przemysłowej. Reszta pozostaje pełna dynamicznych przetłoczeń i ostrych krawędzi. Już w standardzie auto postawiono na 19-calowych obręczach ze stopów lekkich, co istotnie wpływa na finalną prezencję. Srebrne klamki, zintegrowane relingi utrzymane w tym samym kolorze, LED-owe oświetlenie do jazdy dziennej, czy dwa niezależne i trapezoidalne zwieńczenia układu wydechowego z dekoracyjną płytą ochronną pomiędzy zgrabnie uzupełniają całość.

Niestety, czynnikiem spychającym Grand Santa Fe do cienia jest bez dwóch zdań wysoka cena. 221 900 złotych za specyfikację Executive to dla większości zbyt wysoka kwota, mając na uwadze konkurencję w postaci BMW X3 i Audi Q5. Hyundai jest za to znacznie większy (oferuje 6 lub 7 miejsc), bogato zaopatrzony w standardzie i zwyczajnie ładny. Zadowala się też rozsądnymi ilościami paliwa. W średnim rozrachunku zużywa 9 do 10 litrów na każde 100 kilometrów. Do pełnowartościowej grupy premium jeszcze trochę mu brakuje, ale Koreańczycy udowodnili tym samym, że za kilka lat mogą liczyć się także i w tym segmencie.

/ 22SUV prawie premium

Obraz
© WP.PL/Piotr Mokwiński

W porównaniu z krótszym i mniej przestronnym Santa Fe, wygląd przodu pozostał niezmieniony, ale przez zwiększony rozstaw osi i tym samym dłuższą karoserię, nieco inaczej uformowano tylną część. To właśnie w niej należy upatrywać koreańskich akcentów sztuki przemysłowej. Reszta pozostaje pełna dynamicznych przetłoczeń i ostrych krawędzi. Już w standardzie auto postawiono na 19-calowych obręczach ze stopów lekkich, co istotnie wpływa na finalną prezencję. Srebrne klamki, zintegrowane relingi utrzymane w tym samym kolorze, LED-owe oświetlenie do jazdy dziennej, czy dwa niezależne i trapezoidalne zwieńczenia układu wydechowego z dekoracyjną płytą ochronną pomiędzy zgrabnie uzupełniają całość.

Niestety, czynnikiem spychającym Grand Santa Fe do cienia jest bez dwóch zdań wysoka cena. 221 900 złotych za specyfikację Executive to dla większości zbyt wysoka kwota, mając na uwadze konkurencję w postaci BMW X3 i Audi Q5. Hyundai jest za to znacznie większy (oferuje 6 lub 7 miejsc), bogato zaopatrzony w standardzie i zwyczajnie ładny. Zadowala się też rozsądnymi ilościami paliwa. W średnim rozrachunku zużywa 9 do 10 litrów na każde 100 kilometrów. Do pełnowartościowej grupy premium jeszcze trochę mu brakuje, ale Koreańczycy udowodnili tym samym, że za kilka lat mogą liczyć się także i w tym segmencie.

/ 22SUV prawie premium

Obraz
© WP.PL/Piotr Mokwiński

W porównaniu z krótszym i mniej przestronnym Santa Fe, wygląd przodu pozostał niezmieniony, ale przez zwiększony rozstaw osi i tym samym dłuższą karoserię, nieco inaczej uformowano tylną część. To właśnie w niej należy upatrywać koreańskich akcentów sztuki przemysłowej. Reszta pozostaje pełna dynamicznych przetłoczeń i ostrych krawędzi. Już w standardzie auto postawiono na 19-calowych obręczach ze stopów lekkich, co istotnie wpływa na finalną prezencję. Srebrne klamki, zintegrowane relingi utrzymane w tym samym kolorze, LED-owe oświetlenie do jazdy dziennej, czy dwa niezależne i trapezoidalne zwieńczenia układu wydechowego z dekoracyjną płytą ochronną pomiędzy zgrabnie uzupełniają całość.

Niestety, czynnikiem spychającym Grand Santa Fe do cienia jest bez dwóch zdań wysoka cena. 221 900 złotych za specyfikację Executive to dla większości zbyt wysoka kwota, mając na uwadze konkurencję w postaci BMW X3 i Audi Q5. Hyundai jest za to znacznie większy (oferuje 6 lub 7 miejsc), bogato zaopatrzony w standardzie i zwyczajnie ładny. Zadowala się też rozsądnymi ilościami paliwa. W średnim rozrachunku zużywa 9 do 10 litrów na każde 100 kilometrów. Do pełnowartościowej grupy premium jeszcze trochę mu brakuje, ale Koreańczycy udowodnili tym samym, że za kilka lat mogą liczyć się także i w tym segmencie.

/ 22SUV prawie premium

Obraz
© WP.PL/Piotr Mokwiński

W porównaniu z krótszym i mniej przestronnym Santa Fe, wygląd przodu pozostał niezmieniony, ale przez zwiększony rozstaw osi i tym samym dłuższą karoserię, nieco inaczej uformowano tylną część. To właśnie w niej należy upatrywać koreańskich akcentów sztuki przemysłowej. Reszta pozostaje pełna dynamicznych przetłoczeń i ostrych krawędzi. Już w standardzie auto postawiono na 19-calowych obręczach ze stopów lekkich, co istotnie wpływa na finalną prezencję. Srebrne klamki, zintegrowane relingi utrzymane w tym samym kolorze, LED-owe oświetlenie do jazdy dziennej, czy dwa niezależne i trapezoidalne zwieńczenia układu wydechowego z dekoracyjną płytą ochronną pomiędzy zgrabnie uzupełniają całość.

Niestety, czynnikiem spychającym Grand Santa Fe do cienia jest bez dwóch zdań wysoka cena. 221 900 złotych za specyfikację Executive to dla większości zbyt wysoka kwota, mając na uwadze konkurencję w postaci BMW X3 i Audi Q5. Hyundai jest za to znacznie większy (oferuje 6 lub 7 miejsc), bogato zaopatrzony w standardzie i zwyczajnie ładny. Zadowala się też rozsądnymi ilościami paliwa. W średnim rozrachunku zużywa 9 do 10 litrów na każde 100 kilometrów. Do pełnowartościowej grupy premium jeszcze trochę mu brakuje, ale Koreańczycy udowodnili tym samym, że za kilka lat mogą liczyć się także i w tym segmencie.

/ 22SUV prawie premium

Obraz
© WP.PL/Piotr Mokwiński

W porównaniu z krótszym i mniej przestronnym Santa Fe, wygląd przodu pozostał niezmieniony, ale przez zwiększony rozstaw osi i tym samym dłuższą karoserię, nieco inaczej uformowano tylną część. To właśnie w niej należy upatrywać koreańskich akcentów sztuki przemysłowej. Reszta pozostaje pełna dynamicznych przetłoczeń i ostrych krawędzi. Już w standardzie auto postawiono na 19-calowych obręczach ze stopów lekkich, co istotnie wpływa na finalną prezencję. Srebrne klamki, zintegrowane relingi utrzymane w tym samym kolorze, LED-owe oświetlenie do jazdy dziennej, czy dwa niezależne i trapezoidalne zwieńczenia układu wydechowego z dekoracyjną płytą ochronną pomiędzy zgrabnie uzupełniają całość.

Niestety, czynnikiem spychającym Grand Santa Fe do cienia jest bez dwóch zdań wysoka cena. 221 900 złotych za specyfikację Executive to dla większości zbyt wysoka kwota, mając na uwadze konkurencję w postaci BMW X3 i Audi Q5. Hyundai jest za to znacznie większy (oferuje 6 lub 7 miejsc), bogato zaopatrzony w standardzie i zwyczajnie ładny. Zadowala się też rozsądnymi ilościami paliwa. W średnim rozrachunku zużywa 9 do 10 litrów na każde 100 kilometrów. Do pełnowartościowej grupy premium jeszcze trochę mu brakuje, ale Koreańczycy udowodnili tym samym, że za kilka lat mogą liczyć się także i w tym segmencie.

/ 22SUV prawie premium

Obraz
© WP.PL/Piotr Mokwiński

W porównaniu z krótszym i mniej przestronnym Santa Fe, wygląd przodu pozostał niezmieniony, ale przez zwiększony rozstaw osi i tym samym dłuższą karoserię, nieco inaczej uformowano tylną część. To właśnie w niej należy upatrywać koreańskich akcentów sztuki przemysłowej. Reszta pozostaje pełna dynamicznych przetłoczeń i ostrych krawędzi. Już w standardzie auto postawiono na 19-calowych obręczach ze stopów lekkich, co istotnie wpływa na finalną prezencję. Srebrne klamki, zintegrowane relingi utrzymane w tym samym kolorze, LED-owe oświetlenie do jazdy dziennej, czy dwa niezależne i trapezoidalne zwieńczenia układu wydechowego z dekoracyjną płytą ochronną pomiędzy zgrabnie uzupełniają całość.

Niestety, czynnikiem spychającym Grand Santa Fe do cienia jest bez dwóch zdań wysoka cena. 221 900 złotych za specyfikację Executive to dla większości zbyt wysoka kwota, mając na uwadze konkurencję w postaci BMW X3 i Audi Q5. Hyundai jest za to znacznie większy (oferuje 6 lub 7 miejsc), bogato zaopatrzony w standardzie i zwyczajnie ładny. Zadowala się też rozsądnymi ilościami paliwa. W średnim rozrachunku zużywa 9 do 10 litrów na każde 100 kilometrów. Do pełnowartościowej grupy premium jeszcze trochę mu brakuje, ale Koreańczycy udowodnili tym samym, że za kilka lat mogą liczyć się także i w tym segmencie.

/ 22SUV prawie premium

Obraz
© WP.PL/Piotr Mokwiński

W porównaniu z krótszym i mniej przestronnym Santa Fe, wygląd przodu pozostał niezmieniony, ale przez zwiększony rozstaw osi i tym samym dłuższą karoserię, nieco inaczej uformowano tylną część. To właśnie w niej należy upatrywać koreańskich akcentów sztuki przemysłowej. Reszta pozostaje pełna dynamicznych przetłoczeń i ostrych krawędzi. Już w standardzie auto postawiono na 19-calowych obręczach ze stopów lekkich, co istotnie wpływa na finalną prezencję. Srebrne klamki, zintegrowane relingi utrzymane w tym samym kolorze, LED-owe oświetlenie do jazdy dziennej, czy dwa niezależne i trapezoidalne zwieńczenia układu wydechowego z dekoracyjną płytą ochronną pomiędzy zgrabnie uzupełniają całość.

Niestety, czynnikiem spychającym Grand Santa Fe do cienia jest bez dwóch zdań wysoka cena. 221 900 złotych za specyfikację Executive to dla większości zbyt wysoka kwota, mając na uwadze konkurencję w postaci BMW X3 i Audi Q5. Hyundai jest za to znacznie większy (oferuje 6 lub 7 miejsc), bogato zaopatrzony w standardzie i zwyczajnie ładny. Zadowala się też rozsądnymi ilościami paliwa. W średnim rozrachunku zużywa 9 do 10 litrów na każde 100 kilometrów. Do pełnowartościowej grupy premium jeszcze trochę mu brakuje, ale Koreańczycy udowodnili tym samym, że za kilka lat mogą liczyć się także i w tym segmencie.

/ 22SUV prawie premium

Obraz
© WP.PL/Piotr Mokwiński

W porównaniu z krótszym i mniej przestronnym Santa Fe, wygląd przodu pozostał niezmieniony, ale przez zwiększony rozstaw osi i tym samym dłuższą karoserię, nieco inaczej uformowano tylną część. To właśnie w niej należy upatrywać koreańskich akcentów sztuki przemysłowej. Reszta pozostaje pełna dynamicznych przetłoczeń i ostrych krawędzi. Już w standardzie auto postawiono na 19-calowych obręczach ze stopów lekkich, co istotnie wpływa na finalną prezencję. Srebrne klamki, zintegrowane relingi utrzymane w tym samym kolorze, LED-owe oświetlenie do jazdy dziennej, czy dwa niezależne i trapezoidalne zwieńczenia układu wydechowego z dekoracyjną płytą ochronną pomiędzy zgrabnie uzupełniają całość.

Niestety, czynnikiem spychającym Grand Santa Fe do cienia jest bez dwóch zdań wysoka cena. 221 900 złotych za specyfikację Executive to dla większości zbyt wysoka kwota, mając na uwadze konkurencję w postaci BMW X3 i Audi Q5. Hyundai jest za to znacznie większy (oferuje 6 lub 7 miejsc), bogato zaopatrzony w standardzie i zwyczajnie ładny. Zadowala się też rozsądnymi ilościami paliwa. W średnim rozrachunku zużywa 9 do 10 litrów na każde 100 kilometrów. Do pełnowartościowej grupy premium jeszcze trochę mu brakuje, ale Koreańczycy udowodnili tym samym, że za kilka lat mogą liczyć się także i w tym segmencie.

10 / 22SUV prawie premium

Obraz
© WP.PL/Piotr Mokwiński

W porównaniu z krótszym i mniej przestronnym Santa Fe, wygląd przodu pozostał niezmieniony, ale przez zwiększony rozstaw osi i tym samym dłuższą karoserię, nieco inaczej uformowano tylną część. To właśnie w niej należy upatrywać koreańskich akcentów sztuki przemysłowej. Reszta pozostaje pełna dynamicznych przetłoczeń i ostrych krawędzi. Już w standardzie auto postawiono na 19-calowych obręczach ze stopów lekkich, co istotnie wpływa na finalną prezencję. Srebrne klamki, zintegrowane relingi utrzymane w tym samym kolorze, LED-owe oświetlenie do jazdy dziennej, czy dwa niezależne i trapezoidalne zwieńczenia układu wydechowego z dekoracyjną płytą ochronną pomiędzy zgrabnie uzupełniają całość.

Niestety, czynnikiem spychającym Grand Santa Fe do cienia jest bez dwóch zdań wysoka cena. 221 900 złotych za specyfikację Executive to dla większości zbyt wysoka kwota, mając na uwadze konkurencję w postaci BMW X3 i Audi Q5. Hyundai jest za to znacznie większy (oferuje 6 lub 7 miejsc), bogato zaopatrzony w standardzie i zwyczajnie ładny. Zadowala się też rozsądnymi ilościami paliwa. W średnim rozrachunku zużywa 9 do 10 litrów na każde 100 kilometrów. Do pełnowartościowej grupy premium jeszcze trochę mu brakuje, ale Koreańczycy udowodnili tym samym, że za kilka lat mogą liczyć się także i w tym segmencie.

11 / 22SUV prawie premium

Obraz
© WP.PL/Piotr Mokwiński

W porównaniu z krótszym i mniej przestronnym Santa Fe, wygląd przodu pozostał niezmieniony, ale przez zwiększony rozstaw osi i tym samym dłuższą karoserię, nieco inaczej uformowano tylną część. To właśnie w niej należy upatrywać koreańskich akcentów sztuki przemysłowej. Reszta pozostaje pełna dynamicznych przetłoczeń i ostrych krawędzi. Już w standardzie auto postawiono na 19-calowych obręczach ze stopów lekkich, co istotnie wpływa na finalną prezencję. Srebrne klamki, zintegrowane relingi utrzymane w tym samym kolorze, LED-owe oświetlenie do jazdy dziennej, czy dwa niezależne i trapezoidalne zwieńczenia układu wydechowego z dekoracyjną płytą ochronną pomiędzy zgrabnie uzupełniają całość.

Niestety, czynnikiem spychającym Grand Santa Fe do cienia jest bez dwóch zdań wysoka cena. 221 900 złotych za specyfikację Executive to dla większości zbyt wysoka kwota, mając na uwadze konkurencję w postaci BMW X3 i Audi Q5. Hyundai jest za to znacznie większy (oferuje 6 lub 7 miejsc), bogato zaopatrzony w standardzie i zwyczajnie ładny. Zadowala się też rozsądnymi ilościami paliwa. W średnim rozrachunku zużywa 9 do 10 litrów na każde 100 kilometrów. Do pełnowartościowej grupy premium jeszcze trochę mu brakuje, ale Koreańczycy udowodnili tym samym, że za kilka lat mogą liczyć się także i w tym segmencie.

12 / 22SUV prawie premium

Obraz
© WP.PL/Piotr Mokwiński

W porównaniu z krótszym i mniej przestronnym Santa Fe, wygląd przodu pozostał niezmieniony, ale przez zwiększony rozstaw osi i tym samym dłuższą karoserię, nieco inaczej uformowano tylną część. To właśnie w niej należy upatrywać koreańskich akcentów sztuki przemysłowej. Reszta pozostaje pełna dynamicznych przetłoczeń i ostrych krawędzi. Już w standardzie auto postawiono na 19-calowych obręczach ze stopów lekkich, co istotnie wpływa na finalną prezencję. Srebrne klamki, zintegrowane relingi utrzymane w tym samym kolorze, LED-owe oświetlenie do jazdy dziennej, czy dwa niezależne i trapezoidalne zwieńczenia układu wydechowego z dekoracyjną płytą ochronną pomiędzy zgrabnie uzupełniają całość.

Niestety, czynnikiem spychającym Grand Santa Fe do cienia jest bez dwóch zdań wysoka cena. 221 900 złotych za specyfikację Executive to dla większości zbyt wysoka kwota, mając na uwadze konkurencję w postaci BMW X3 i Audi Q5. Hyundai jest za to znacznie większy (oferuje 6 lub 7 miejsc), bogato zaopatrzony w standardzie i zwyczajnie ładny. Zadowala się też rozsądnymi ilościami paliwa. W średnim rozrachunku zużywa 9 do 10 litrów na każde 100 kilometrów. Do pełnowartościowej grupy premium jeszcze trochę mu brakuje, ale Koreańczycy udowodnili tym samym, że za kilka lat mogą liczyć się także i w tym segmencie.

13 / 22SUV prawie premium

Obraz
© WP.PL/Piotr Mokwiński

W porównaniu z krótszym i mniej przestronnym Santa Fe, wygląd przodu pozostał niezmieniony, ale przez zwiększony rozstaw osi i tym samym dłuższą karoserię, nieco inaczej uformowano tylną część. To właśnie w niej należy upatrywać koreańskich akcentów sztuki przemysłowej. Reszta pozostaje pełna dynamicznych przetłoczeń i ostrych krawędzi. Już w standardzie auto postawiono na 19-calowych obręczach ze stopów lekkich, co istotnie wpływa na finalną prezencję. Srebrne klamki, zintegrowane relingi utrzymane w tym samym kolorze, LED-owe oświetlenie do jazdy dziennej, czy dwa niezależne i trapezoidalne zwieńczenia układu wydechowego z dekoracyjną płytą ochronną pomiędzy zgrabnie uzupełniają całość.

Niestety, czynnikiem spychającym Grand Santa Fe do cienia jest bez dwóch zdań wysoka cena. 221 900 złotych za specyfikację Executive to dla większości zbyt wysoka kwota, mając na uwadze konkurencję w postaci BMW X3 i Audi Q5. Hyundai jest za to znacznie większy (oferuje 6 lub 7 miejsc), bogato zaopatrzony w standardzie i zwyczajnie ładny. Zadowala się też rozsądnymi ilościami paliwa. W średnim rozrachunku zużywa 9 do 10 litrów na każde 100 kilometrów. Do pełnowartościowej grupy premium jeszcze trochę mu brakuje, ale Koreańczycy udowodnili tym samym, że za kilka lat mogą liczyć się także i w tym segmencie.

14 / 22SUV prawie premium

Obraz
© WP.PL/Piotr Mokwiński

W porównaniu z krótszym i mniej przestronnym Santa Fe, wygląd przodu pozostał niezmieniony, ale przez zwiększony rozstaw osi i tym samym dłuższą karoserię, nieco inaczej uformowano tylną część. To właśnie w niej należy upatrywać koreańskich akcentów sztuki przemysłowej. Reszta pozostaje pełna dynamicznych przetłoczeń i ostrych krawędzi. Już w standardzie auto postawiono na 19-calowych obręczach ze stopów lekkich, co istotnie wpływa na finalną prezencję. Srebrne klamki, zintegrowane relingi utrzymane w tym samym kolorze, LED-owe oświetlenie do jazdy dziennej, czy dwa niezależne i trapezoidalne zwieńczenia układu wydechowego z dekoracyjną płytą ochronną pomiędzy zgrabnie uzupełniają całość.

Niestety, czynnikiem spychającym Grand Santa Fe do cienia jest bez dwóch zdań wysoka cena. 221 900 złotych za specyfikację Executive to dla większości zbyt wysoka kwota, mając na uwadze konkurencję w postaci BMW X3 i Audi Q5. Hyundai jest za to znacznie większy (oferuje 6 lub 7 miejsc), bogato zaopatrzony w standardzie i zwyczajnie ładny. Zadowala się też rozsądnymi ilościami paliwa. W średnim rozrachunku zużywa 9 do 10 litrów na każde 100 kilometrów. Do pełnowartościowej grupy premium jeszcze trochę mu brakuje, ale Koreańczycy udowodnili tym samym, że za kilka lat mogą liczyć się także i w tym segmencie.

15 / 22SUV prawie premium

Obraz
© WP.PL/Piotr Mokwiński

W porównaniu z krótszym i mniej przestronnym Santa Fe, wygląd przodu pozostał niezmieniony, ale przez zwiększony rozstaw osi i tym samym dłuższą karoserię, nieco inaczej uformowano tylną część. To właśnie w niej należy upatrywać koreańskich akcentów sztuki przemysłowej. Reszta pozostaje pełna dynamicznych przetłoczeń i ostrych krawędzi. Już w standardzie auto postawiono na 19-calowych obręczach ze stopów lekkich, co istotnie wpływa na finalną prezencję. Srebrne klamki, zintegrowane relingi utrzymane w tym samym kolorze, LED-owe oświetlenie do jazdy dziennej, czy dwa niezależne i trapezoidalne zwieńczenia układu wydechowego z dekoracyjną płytą ochronną pomiędzy zgrabnie uzupełniają całość.

Niestety, czynnikiem spychającym Grand Santa Fe do cienia jest bez dwóch zdań wysoka cena. 221 900 złotych za specyfikację Executive to dla większości zbyt wysoka kwota, mając na uwadze konkurencję w postaci BMW X3 i Audi Q5. Hyundai jest za to znacznie większy (oferuje 6 lub 7 miejsc), bogato zaopatrzony w standardzie i zwyczajnie ładny. Zadowala się też rozsądnymi ilościami paliwa. W średnim rozrachunku zużywa 9 do 10 litrów na każde 100 kilometrów. Do pełnowartościowej grupy premium jeszcze trochę mu brakuje, ale Koreańczycy udowodnili tym samym, że za kilka lat mogą liczyć się także i w tym segmencie.

16 / 22SUV prawie premium

Obraz
© WP.PL/Piotr Mokwiński

W porównaniu z krótszym i mniej przestronnym Santa Fe, wygląd przodu pozostał niezmieniony, ale przez zwiększony rozstaw osi i tym samym dłuższą karoserię, nieco inaczej uformowano tylną część. To właśnie w niej należy upatrywać koreańskich akcentów sztuki przemysłowej. Reszta pozostaje pełna dynamicznych przetłoczeń i ostrych krawędzi. Już w standardzie auto postawiono na 19-calowych obręczach ze stopów lekkich, co istotnie wpływa na finalną prezencję. Srebrne klamki, zintegrowane relingi utrzymane w tym samym kolorze, LED-owe oświetlenie do jazdy dziennej, czy dwa niezależne i trapezoidalne zwieńczenia układu wydechowego z dekoracyjną płytą ochronną pomiędzy zgrabnie uzupełniają całość.

Niestety, czynnikiem spychającym Grand Santa Fe do cienia jest bez dwóch zdań wysoka cena. 221 900 złotych za specyfikację Executive to dla większości zbyt wysoka kwota, mając na uwadze konkurencję w postaci BMW X3 i Audi Q5. Hyundai jest za to znacznie większy (oferuje 6 lub 7 miejsc), bogato zaopatrzony w standardzie i zwyczajnie ładny. Zadowala się też rozsądnymi ilościami paliwa. W średnim rozrachunku zużywa 9 do 10 litrów na każde 100 kilometrów. Do pełnowartościowej grupy premium jeszcze trochę mu brakuje, ale Koreańczycy udowodnili tym samym, że za kilka lat mogą liczyć się także i w tym segmencie.

17 / 22SUV prawie premium

Obraz
© WP.PL/Piotr Mokwiński

W porównaniu z krótszym i mniej przestronnym Santa Fe, wygląd przodu pozostał niezmieniony, ale przez zwiększony rozstaw osi i tym samym dłuższą karoserię, nieco inaczej uformowano tylną część. To właśnie w niej należy upatrywać koreańskich akcentów sztuki przemysłowej. Reszta pozostaje pełna dynamicznych przetłoczeń i ostrych krawędzi. Już w standardzie auto postawiono na 19-calowych obręczach ze stopów lekkich, co istotnie wpływa na finalną prezencję. Srebrne klamki, zintegrowane relingi utrzymane w tym samym kolorze, LED-owe oświetlenie do jazdy dziennej, czy dwa niezależne i trapezoidalne zwieńczenia układu wydechowego z dekoracyjną płytą ochronną pomiędzy zgrabnie uzupełniają całość.

Niestety, czynnikiem spychającym Grand Santa Fe do cienia jest bez dwóch zdań wysoka cena. 221 900 złotych za specyfikację Executive to dla większości zbyt wysoka kwota, mając na uwadze konkurencję w postaci BMW X3 i Audi Q5. Hyundai jest za to znacznie większy (oferuje 6 lub 7 miejsc), bogato zaopatrzony w standardzie i zwyczajnie ładny. Zadowala się też rozsądnymi ilościami paliwa. W średnim rozrachunku zużywa 9 do 10 litrów na każde 100 kilometrów. Do pełnowartościowej grupy premium jeszcze trochę mu brakuje, ale Koreańczycy udowodnili tym samym, że za kilka lat mogą liczyć się także i w tym segmencie.

18 / 22SUV prawie premium

Obraz
© WP.PL/Piotr Mokwiński

W porównaniu z krótszym i mniej przestronnym Santa Fe, wygląd przodu pozostał niezmieniony, ale przez zwiększony rozstaw osi i tym samym dłuższą karoserię, nieco inaczej uformowano tylną część. To właśnie w niej należy upatrywać koreańskich akcentów sztuki przemysłowej. Reszta pozostaje pełna dynamicznych przetłoczeń i ostrych krawędzi. Już w standardzie auto postawiono na 19-calowych obręczach ze stopów lekkich, co istotnie wpływa na finalną prezencję. Srebrne klamki, zintegrowane relingi utrzymane w tym samym kolorze, LED-owe oświetlenie do jazdy dziennej, czy dwa niezależne i trapezoidalne zwieńczenia układu wydechowego z dekoracyjną płytą ochronną pomiędzy zgrabnie uzupełniają całość.

Niestety, czynnikiem spychającym Grand Santa Fe do cienia jest bez dwóch zdań wysoka cena. 221 900 złotych za specyfikację Executive to dla większości zbyt wysoka kwota, mając na uwadze konkurencję w postaci BMW X3 i Audi Q5. Hyundai jest za to znacznie większy (oferuje 6 lub 7 miejsc), bogato zaopatrzony w standardzie i zwyczajnie ładny. Zadowala się też rozsądnymi ilościami paliwa. W średnim rozrachunku zużywa 9 do 10 litrów na każde 100 kilometrów. Do pełnowartościowej grupy premium jeszcze trochę mu brakuje, ale Koreańczycy udowodnili tym samym, że za kilka lat mogą liczyć się także i w tym segmencie.

19 / 22SUV prawie premium

Obraz
© WP.PL/Piotr Mokwiński

W porównaniu z krótszym i mniej przestronnym Santa Fe, wygląd przodu pozostał niezmieniony, ale przez zwiększony rozstaw osi i tym samym dłuższą karoserię, nieco inaczej uformowano tylną część. To właśnie w niej należy upatrywać koreańskich akcentów sztuki przemysłowej. Reszta pozostaje pełna dynamicznych przetłoczeń i ostrych krawędzi. Już w standardzie auto postawiono na 19-calowych obręczach ze stopów lekkich, co istotnie wpływa na finalną prezencję. Srebrne klamki, zintegrowane relingi utrzymane w tym samym kolorze, LED-owe oświetlenie do jazdy dziennej, czy dwa niezależne i trapezoidalne zwieńczenia układu wydechowego z dekoracyjną płytą ochronną pomiędzy zgrabnie uzupełniają całość.

Niestety, czynnikiem spychającym Grand Santa Fe do cienia jest bez dwóch zdań wysoka cena. 221 900 złotych za specyfikację Executive to dla większości zbyt wysoka kwota, mając na uwadze konkurencję w postaci BMW X3 i Audi Q5. Hyundai jest za to znacznie większy (oferuje 6 lub 7 miejsc), bogato zaopatrzony w standardzie i zwyczajnie ładny. Zadowala się też rozsądnymi ilościami paliwa. W średnim rozrachunku zużywa 9 do 10 litrów na każde 100 kilometrów. Do pełnowartościowej grupy premium jeszcze trochę mu brakuje, ale Koreańczycy udowodnili tym samym, że za kilka lat mogą liczyć się także i w tym segmencie.

20 / 22SUV prawie premium

Obraz
© WP.PL/Piotr Mokwiński

W porównaniu z krótszym i mniej przestronnym Santa Fe, wygląd przodu pozostał niezmieniony, ale przez zwiększony rozstaw osi i tym samym dłuższą karoserię, nieco inaczej uformowano tylną część. To właśnie w niej należy upatrywać koreańskich akcentów sztuki przemysłowej. Reszta pozostaje pełna dynamicznych przetłoczeń i ostrych krawędzi. Już w standardzie auto postawiono na 19-calowych obręczach ze stopów lekkich, co istotnie wpływa na finalną prezencję. Srebrne klamki, zintegrowane relingi utrzymane w tym samym kolorze, LED-owe oświetlenie do jazdy dziennej, czy dwa niezależne i trapezoidalne zwieńczenia układu wydechowego z dekoracyjną płytą ochronną pomiędzy zgrabnie uzupełniają całość.

Niestety, czynnikiem spychającym Grand Santa Fe do cienia jest bez dwóch zdań wysoka cena. 221 900 złotych za specyfikację Executive to dla większości zbyt wysoka kwota, mając na uwadze konkurencję w postaci BMW X3 i Audi Q5. Hyundai jest za to znacznie większy (oferuje 6 lub 7 miejsc), bogato zaopatrzony w standardzie i zwyczajnie ładny. Zadowala się też rozsądnymi ilościami paliwa. W średnim rozrachunku zużywa 9 do 10 litrów na każde 100 kilometrów. Do pełnowartościowej grupy premium jeszcze trochę mu brakuje, ale Koreańczycy udowodnili tym samym, że za kilka lat mogą liczyć się także i w tym segmencie.

21 / 22SUV prawie premium

Obraz
© WP.PL/Piotr Mokwiński

W porównaniu z krótszym i mniej przestronnym Santa Fe, wygląd przodu pozostał niezmieniony, ale przez zwiększony rozstaw osi i tym samym dłuższą karoserię, nieco inaczej uformowano tylną część. To właśnie w niej należy upatrywać koreańskich akcentów sztuki przemysłowej. Reszta pozostaje pełna dynamicznych przetłoczeń i ostrych krawędzi. Już w standardzie auto postawiono na 19-calowych obręczach ze stopów lekkich, co istotnie wpływa na finalną prezencję. Srebrne klamki, zintegrowane relingi utrzymane w tym samym kolorze, LED-owe oświetlenie do jazdy dziennej, czy dwa niezależne i trapezoidalne zwieńczenia układu wydechowego z dekoracyjną płytą ochronną pomiędzy zgrabnie uzupełniają całość.

Niestety, czynnikiem spychającym Grand Santa Fe do cienia jest bez dwóch zdań wysoka cena. 221 900 złotych za specyfikację Executive to dla większości zbyt wysoka kwota, mając na uwadze konkurencję w postaci BMW X3 i Audi Q5. Hyundai jest za to znacznie większy (oferuje 6 lub 7 miejsc), bogato zaopatrzony w standardzie i zwyczajnie ładny. Zadowala się też rozsądnymi ilościami paliwa. W średnim rozrachunku zużywa 9 do 10 litrów na każde 100 kilometrów. Do pełnowartościowej grupy premium jeszcze trochę mu brakuje, ale Koreańczycy udowodnili tym samym, że za kilka lat mogą liczyć się także i w tym segmencie.

22 / 22SUV prawie premium

Obraz
© WP.PL/Piotr Mokwiński

W porównaniu z krótszym i mniej przestronnym Santa Fe, wygląd przodu pozostał niezmieniony, ale przez zwiększony rozstaw osi i tym samym dłuższą karoserię, nieco inaczej uformowano tylną część. To właśnie w niej należy upatrywać koreańskich akcentów sztuki przemysłowej. Reszta pozostaje pełna dynamicznych przetłoczeń i ostrych krawędzi. Już w standardzie auto postawiono na 19-calowych obręczach ze stopów lekkich, co istotnie wpływa na finalną prezencję. Srebrne klamki, zintegrowane relingi utrzymane w tym samym kolorze, LED-owe oświetlenie do jazdy dziennej, czy dwa niezależne i trapezoidalne zwieńczenia układu wydechowego z dekoracyjną płytą ochronną pomiędzy zgrabnie uzupełniają całość.

Niestety, czynnikiem spychającym Grand Santa Fe do cienia jest bez dwóch zdań wysoka cena. 221 900 złotych za specyfikację Executive to dla większości zbyt wysoka kwota, mając na uwadze konkurencję w postaci BMW X3 i Audi Q5. Hyundai jest za to znacznie większy (oferuje 6 lub 7 miejsc), bogato zaopatrzony w standardzie i zwyczajnie ładny. Zadowala się też rozsądnymi ilościami paliwa. W średnim rozrachunku zużywa 9 do 10 litrów na każde 100 kilometrów. Do pełnowartościowej grupy premium jeszcze trochę mu brakuje, ale Koreańczycy udowodnili tym samym, że za kilka lat mogą liczyć się także i w tym segmencie.

Wybrane dla Ciebie
Test: Honda GL1800 Gold Wing - musisz go poznać
Test: Honda GL1800 Gold Wing - musisz go poznać
Inteligentne wsparcie w autoDNA. Chatbot Vincent pomoże sprawdzić auto
Inteligentne wsparcie w autoDNA. Chatbot Vincent pomoże sprawdzić auto
Harley Harleyowi nierówny, czyli sprawdziłem, co oferują Amerykanie
Harley Harleyowi nierówny, czyli sprawdziłem, co oferują Amerykanie
Konrad Dąbrowski na podium Rajdu Maroka
Konrad Dąbrowski na podium Rajdu Maroka
Nowa Honda CB1000F spodoba się wielbicielom stylu retro
Nowa Honda CB1000F spodoba się wielbicielom stylu retro
Wideo: Motorowerzysta "kaskader" uciekał przed policją. Miał kilka powodów
Wideo: Motorowerzysta "kaskader" uciekał przed policją. Miał kilka powodów
Odświeżony Barton B-Max już w sprzedaży. Użytkownicy docenią zmiany
Odświeżony Barton B-Max już w sprzedaży. Użytkownicy docenią zmiany
Kawasaki Z1100 na 2026 r. Jeszcze więcej emocji
Kawasaki Z1100 na 2026 r. Jeszcze więcej emocji
Ducati prezentuje nowe modele Diavel V4 RS i Multistrada V4 RS
Ducati prezentuje nowe modele Diavel V4 RS i Multistrada V4 RS
Pierwsza jazda: Suzuki GSX-8T i GSX-8TT - takich motocykli chcemy
Pierwsza jazda: Suzuki GSX-8T i GSX-8TT - takich motocykli chcemy
Voge DS800 Rally: Nowy motocykl adventure już w Polsce
Voge DS800 Rally: Nowy motocykl adventure już w Polsce
Baggery na MotoGP. Amerykańskie wyścigi stają się globalne
Baggery na MotoGP. Amerykańskie wyścigi stają się globalne