Zdanie egzaminu na prawo jazdy nie jest łatwym zadaniem. Nic więc dziwnego w tym, że wywołuje on ogromne emocje. Kobieta, która próbowała uzyskać wymarzony dokument w Rybniku, nie potrafiła nad nimi zapanować. Gdy została poinformowana o jego oblaniu, zupełnie straciła nad sobą kontrolę.
Egzaminowana, której udało się zaliczyć trudny test teoretyczny i manewry na placu, zapewne oczyma wyobraźni widziała już prawo jazdy w swoich dłoniach. Niestety, weryfikacja jej umiejętności w ruchu miejskim nie przebiegła pomyślnie. Egzaminator kazał kobiecie zatrzymać się, poinformował o niezaliczeniu egzaminu i poprosił o wypełnienie dokumentów. Gdy wysiadł z samochodu, by usiąść za kierownicą, kobiecie puściły nerwy, zablokowała drzwi i ruszyła.
Egzaminator bardzo szybko zorientował się w zamiarach kobiety. Gdy samochód ruszył, zaczął uderzać w dach auta, a potem gonić krewką kobietę. Wiele szczęścia miał mężczyzna przechodzący przez znajdujące się przed „elką” przejście dla pieszych. Gdyby wkroczył na „zebrę” kilka sekund później, mógłby zostać potrącony. Niedoszła właściciela prawa jazdy zatrzymała się po kilkudziesięciu metrach i w dość niewybrednych słowach wyraziła swoje rozgoryczenie kolejnym niezdanym egzaminem.
Nagranie z całego zajścia zostało przekazane policji. Myli się jednak ten, kto sądzi, że to definitywnie zakończyło próby zdobycia prawa jazdy przez sfrustrowaną kobietę. Ponoć już zapisała się ona na kolejny termin egzaminu.
Przypadek z Rybnika pokazuje, że praca egzaminatora bywa niebezpieczna i stresująca nie mniej niż zdawanie na prawo jazdy. W jednej chwili przebieg praktycznej próby może się diametralnie zmienić, czego na własnej skórze w 2012 roku doświadczył pracownik częstochowskiego WORD-u.
tb, moto.wp.pl