Grand Prix Australii (16 marca 2008)
W kwalifikacjach Robert był fantastyczny. Okrążenie, które dało mu 2. miejsce na starcie wyścigu, zapierało dech w piersiach. Polak pędził na złamanie karku, podejmując w każdym zakręcie ogromne ryzyko. Na jednym z ostatnich minimalnie przeszarżował. Gdyby nie to, zdobyłby pole position.
W wyścigu było już znacznie gorzej. Neutralizacja po zderzeniu Felipe Massy i Davida Coultharda zniweczyła agresywną taktykę kierowcy BMW Sauber. Kubica musiał dużo wcześniej niż planował zjechać na drugi pit stop. Po powrocie na tor utkwił za wolnym Sebastianem Bourdais z Toro Rosso i stracił za jego plecami mnóstwo cennych sekund. Robert spadł z 2. pozycji na starcie na siódmą. Druga neutralizacja (wypadek Timo Glocka) dała mu szansę na odrobienie strat i poprawę miejsca. Ale zniweczył ją bezmyślny japoński „Kamikaze” Kazuki Nakajima, który zagapił się i uderzył w tył bolidu Polaka. Kubica zjechał do boksu, chwilę porozmawiał z dyrektorem technicznym Willym Rampfem, po czym wysiadł z samochodu.
Ocena Kubicy: 4 (Szybki. Ale co z tego? Może gdyby wyprzedził Borudaisa?)
Ocena BMW Sauber: 4+ (świetnie przygotowany bolid, agresywna, ryzykowna taktyka. Czyli to czego brakowało w sezonie 2007. Nie opłaciło się. Ale w wyścigach kto nie ryzykuje, ten nie ma).