Drogi nie znaczy lepszy
Przy kawie w jednej z knajpek na Rynku w Krakowie faktycznie może wydawać się to prowokacją społeczną. Wystarczy jednak wsiąść do Ferrari F430 Spider, przekręcić kluczyk i wcisnąć czerwony przycisk Engine start na kierownicy, by stojące w pobliżu zakonnice zrzuciły habity, a gołębie odleciały do ciepłych krajów. Metaliczne chrząknięcie, po którym następuje tutti sekcji instrumentów dętych blaszanych, to dźwięk piękniejszy od miłosnego szeptu pociągającej kobiety. I głośniejszy. Nie reagować na to w żaden sposób to znaczy przedkładać oglądanie pornografii w Internecie nad noc w łóżku z Keirą Knightley. Smutne, prawda?