Saab 900
Szukając nieprzeciętnego miejskiego ściganta rokującego nadzieję na dalszy rozwój mocy i walorów trakcyjnych, sporo kierowców skłania się ku samochodom zaopatrzonym w turbodoładowanie. Istotnie, takie silniki najłatwiej podkręcić, a w skrajnych przypadkach zniszczyć. Wybierając europejskiego specjalistę od turbo-agregatów, bezsprzecznie wygrywa szwedzki Saab - niestety martwa już marka. Skandynawscy inżynierowie od lat dotleniają swoje benzynowe konstrukcje, dochodząc w tej kwestii niemal do perfekcji. Dzierżąc w dłoni 10 tysięcy złotych możemy pokusić się o rozpoczęcie poszukiwań modelu 900, jednego z ostatnich niemal stuprocentowych Saabów.
Następca legendarnego krokodyla oferuje typowy saabowski klimat i specyfikę prowadzenia. Pod maską spotkamy przeróżne silniki, począwszy od nijakich wolnossących, przez V-szóstkę Opla, aż po topową turbodoładowaną wersję. Czterocylindrowy rzędowiec wspomagany sporą turbosprężarką wydobywa z dwóch litrów 185 KM oraz 263 Nm. Manualna skrzynia o pięciu przełożeniach sprawnie obsługiwana pozwala na dotarcie do setki w 8,5 s. Wynik może nie zachwyca, jednakże przeogromne możliwości modyfikacji już tak.