Drogi krajowe w Polsce to zaledwie 5 proc. spośród całej sieci dróg. Mimo to - jak wynika z danych z 2011 r. - właśnie na nich zdarza się prawie 25 proc. wypadków i ginie prawie 38 proc. ofiar wszystkich zderzeń. Dzieje się tak dlatego, że drogi krajowe są niedoinwestowane.
Łączna długość dróg krajowych w Polsce to 18 780 km. Jak podaje Komenda Główna Policji, w 2011 r. miało na nich miejsce 9 868 wypadków, w których zginęły 1 574 osoby, a 13 036 zostało rannych. Jeśli zestawimy te dane ze statystyką dotyczącą wszystkich zdarzeń, jakie miały miejsce w 2011 r. okaże się, że na drogach krajowych życie traci 37,6 proc. spośród wszystkich zabitych w wypadkach. Wskaźnik liczby kolizji na 100 kilometrów jezdni w przypadku dróg krajowych wynosi 52,5. Oznacza to, że w ciągu roku średnio wypadek ma miejsce co dwa kilometry. Zwykle mówi się, że za większość kolizji w Polsce odpowiada nadmierna prędkość. Czy jednak wina za tak dużą liczbę zdarzeń spada tylko na kierowców?
Mimo znacznych nakładów na budowę najważniejszych dróg, wciąż prawie połowa z nich jest w stanie złym lub niezadowalającym. Powodem takiej sytuacji jest niewystarczające utrzymanie - wynika z najnowszego raportu firmy Ernst&Young. Od 2009 r. spadają w Polsce nakłady na utrzymanie sieci dróg krajowych. Jak podaje jedna z autorek raportu firmy Jana Prieriegud, ostatnie pięć lat w Polsce to w obszarze dróg krajowych boom inwestycyjny, m.in. do końca 2011 r. powstało 1850 km autostrad i dróg ekspresowych, a w budowie jest 1400 km kolejnych. Skutkuje to nieznaczną poprawą ogólnego stanu dróg. Odsetek długości odcinków w złym stanie spadł w latach 2004-2011 z 26 proc. do 18 proc., jednak, jak zaznaczyła Prieriegud, odsetek dróg w dobrym stanie nie przekroczył nigdy 60 proc.
- Należy pamiętać, że drogi krajowe, które stanowią zaledwie 5 proc. ogólnej sieci dróg publicznych, w Polsce, przenoszą ponad
60 proc. całkowitego ruchu, szczególnie ruchu ciężkiego – wskazała autorka. Dodała, że w ostatnich 15 latach ruch ciężki wzrósł 3,5-krotnie, a tendencja ta utrzymuje się. Jednocześnie nadal dwie trzecie dróg nie jest dostosowane do standardu nacisku 11,5 ton na oś. To musi skutkować ich dewastacją.
Łącznie w ciągu ostatnich pięciu lat w polskie drogi zainwestowano ok. 100 mld zł. Pieniądze te zostały jednak przeznaczone głównie na budowę nowych i często płatnych dróg. Tymczasem od 2009 r. łączne wydatki na utrzymanie dróg już istniejących spadły o połowę - z blisko 3 mld zł do niespełna 1,5 mld zł w 2011, a na remonty pięciokrotnie - z ponad 2 mld zł do ok. 400 mln zł. Aby istniejąca i nowo budowana sieć drogowa była utrzymywana w należytym stanie, potrzeba obecnie stabilnego finansowania na poziomie 4 mld zł rocznie – zakłada raport. Teoretycznie nie powinno to być problemem, gdyż w 2011 roku wpływy państwa z tytułu akcyzy za paliwa silnikowe wyniosły blisko 24,2 mld zł.
Prócz wniosków dotyczących wysokości nakładów, autorki raportu m.in. przeanalizowały istniejące w Polsce i innych krajach systemy zarządzania drogami i przedstawiły tzw. dobre praktyki do upowszechnienia w Polsce. Jedna z nich dotyczy długoletnich kontraktów utrzymaniowych - zlecanych zewnętrznym wykonawcom. W Polsce po raz pierwszy taki kontrakt zawarto na odcinek drogi S3 Klucz-Myślibórz. Obecnie ten model (pod nazwą "Utrzymaj Standard") jest stopniowo wdrażany - w tym roku planowane są 6-letnie kontrakty dla ponad 30 odcinków o łącznej długości 1 tys. km. Raport postuluje przyspieszenie tego procesu.
Wśród głównych wniosków dotyczących sytuacji w Polsce, raport wymienił m.in. niestabilność środków na utrzymanie dróg - nie tylko rok do roku, ale też w ciągu roku - co uniemożliwia zarządcy efektywne planowanie prac. Autorki przypomniały jednocześnie, że trwają prace nad zmianą ustawy o Krajowym Funduszu Drogowym, która dopuści finansowanie prac utrzymaniowych również z tego źródła.
Innym problemem jest nierygorystyczne stosowanie standardów prowadzenia prac, które w dodatku nie uwzględniają limitów zakłóceń ruchu w związku z robotami. Na efektywność działania GDDKiA wpływają też m.in. brak kompleksowej analityki w tej sferze, brak systemu sprawozdawczości i brak systemu kontroli z punktu widzenia użytkownika dróg.
Obok Jany Prieriegud nad raportem pracowała Joanna Archutowska - autorki są specjalistkami m.in. ekonomiki transportu. Raport ma być dostępny w formie elektronicznej. Według przedstawicieli Ernst&Young może być użyteczny, obok decydentów, m.in. dla zarządców dróg szczebli regionalnych i lokalnych.
Źródło: PAP, Komenda Główna Policji
tb/