Death Machines of London UYC udowadnia, że diabeł tkwi w szczegółach
Customowy zakład Death Machines of London stworzył tylko kilka projektów, ale wypuszcza jedne z najbardziej dopracowanych motocykli na świecie. Liczy się w nich każdy szczegół. Kolejne smaczki odkrywa się co chwilę. Jednak takie maszyny okupione są ogromem pracy. Tak też było w przypadku projektu nazwane Up Yours Copper.
Twórcy motocykla UYC dedykują go Hunterowi S. Thompsonowi, który znany jest z napisania książki "Fear and Loathing in Las Vegas", ale też wcześniejszej, poświęconej działalności klubu motocyklowego Hells Angels. Maszyna Up Yours Copper jest tak samo wyjątkowa i ekscentryczna, jak twórczość Thompsona, więc to powiązanie słynnego dziennikarza z motocyklem jest mniej przypadkowe, niż mogłoby się wydawać.
A w UYC od Death Machines of London wyjątkowe jest praktycznie wszystko. Motocykl ten zaczął życie w 2007 roku jako triumph thruxton 900, później (jak podkreślają autorzy tego customa) chodziło już o szczegóły, materiały i rozwiązywanie kolejnych problemów. Opowiadając historię tej maszyny, jej twórcy zaczynają od wymieniania przeciwności, jakie ich spotkały – pęknięte elementy, zepsuta tokarka czy upuszczenie ledwo przygotowanego baku, a także krew, która się polała w warsztacie.
Efekt tych ciężkich prac robi niesamowite wrażenie. Stwierdzenie, że "diabeł tkwi w szczegółach" pasuje do UYC wyjątkowo dobrze. Liczba detali i smaczków jest imponująca. Każdy, nawet najdrobniejszy element został dopracowany do maksimum. Wystarczy wspomnieć podnóżki zakończone logo Death Machines of London, ale też większe elementy, jak drewniane siedzisko wykonane z 17 części (jak zapewniają jego twórcy, nie tylko świetnie wygląda, ale wbrew pozorom jest też wyjątkowo wygodne).
Silnik Triumpha został nieco zmodyfikowany, pomalowany na czarno i otrzymał miedziane elementy. Zmieniono mapowanie silnika, aby dostosować jego pracę do nowego układu wydechowego, który sam w sobie jest jednym z ciekawszych elementów tego motocykla. Jego końcówka została ukryta pod siedzeniem, a spaliny wydostają się przez otwór w tylnym świetle. To, czego nie widać na pierwszy rzut oka, to fakt, że wydech został pokryty ceramiką, aby odprowadzać jak najwięcej ciepła, zanim gazy trafią do wykonanego z włókna węglowego tłumika.
Jeszcze większe zmiany objęły ramę, której tylna część jest całkowicie nowa. Z przodu natomiast uwagę zwraca ręcznie wygięta ku dołowi kierownica przywodząca na myśl stare sportowe konstrukcje. Jej prawy uchwyt to oczywiście manetka gazu, natomiast w lewy wkomponowano dwa małe przełączniki od świateł i klaksonu. Na LED-owym reflektorze umieszczono dopracowany prędkościomierz, natomiast przed siedziskiem znalazł się bak ze skórzanym pasem, który osłania wlew paliwa. Na nim samym umieszczono cytat z Huntera S. Thompsona – "szybciej, szybciej, aż ekscytacja prędkością pokona strach przed śmiercią".
Ekipa Death Machines of London lubi też umieszczać w swoich motocyklach elementy, można powiedzieć, zabytkowe. Tak jak w najnowszym Kenzo wykorzystano XVIII-wieczny japoński pojemnik na biżuterię, tak w UYC wykorzystano przełączniki z samolotu Supermarine Spitfire Mk1 z 1940 r. W motocyklu służą one do włączenia zapłonu i uruchomienia rozrusznika. Postanowiono nie odnawiać tego elementu, dzięki czemu wygląda on jeszcze bardziej wyjątkowo.
Połączenie szczotkowanego aluminium, czarnego lakieru i miedzi wygląda świetnie. Organicznego charakteru maszynie dodają drewno i skóra. UYC, podobnie jak inne motocykle Death Machines of London, to dzieło sztuki na kołach. Raczej stworzone do tego, aby chodzić dookoła niego i podziwiać jego najdrobniejsze szczegóły, będące efektem pracy najlepszych rzemieślników.