Transport w naszym kraju to temat od lat budzący emocje. W ogniu krytyki staje drogie Pendolino oraz autostrady, za przejechanie których płacimy kwoty nieadekwatne do długości odcinka. Okazuje się jednak, że Polacy radzą sobie po swojemu.
Wprowadzenie do rozkładu połączeń szybkiego pociągu miało zmienić polską kolej. Pierwsze dni Pendolino gaszą jednak ten entuzjazm. Polacy obawiają się wysokich cen biletów, zniżki są dla nich niesatysfakcjonujące, a kary dla nieposiadających biletu (650 zł) wprost horrendalne. Sytuację zaognia fakt, że Komisja Europejska odebrała naszemu krajowi część dofinansowania na Pendolino uznając, że sieć kolejowa nie pozwala na wykorzystanie możliwości szybkiego pociągu. Szybko otrzymał on rangę drogiej zabawki dla najbogatszych, bo na podróż nim decydują się nieliczni.
Ceniący wygodę wybierają podróż własnym samochodem. Infrastruktura drogowa w Polsce wprawdzie stale się rozwija, jednak wciąż pozostawia sporo do życzenia. Jak zwykle problem stanowią finanse. Autostrady zarządzane są przez różne podmioty, co skutkuje zróżnicowanymi cenami za różne odcinki. Przykładowo za 270-kilometrowy dystans z Konina do Świecka zapłacimy 66 zł. Kontrowersje wywołują również korki przed bramkami. W skrajnych sytuacjach sznurek samochodów ciągnął się przez 8 km. Trudno się dziwić, że wielu kierowców wybiera boczne drogi, po których można przejechać bezpłatnie – nawet kosztem dłuższej jazdy.
Podczas gdy zarządcy autostrad i kolei zastanawiają się, jak zmniejszyć fale krytyki, trium fy święcą twórcy rozwiązań dla grupowych przejazdów. Kierowcy i pasażerowie za pośrednictwem aplikacji lub serwisów internetowych umawiają się na wspólną podróż, aby ograniczyć koszt przejazdu. Carpooling (angielskie określenie wspólnych przejazdów) to oddolna inicjatywa - użytkownicy pomagają sobie nawzajem. Potrzebują tylko do tego odpowiednich narzędzi. Na szczęście, na rynku pojawia się coraz więcej takich rozwiązań.
Źródło: Yanosik AutoStop
ll/moto.wp.pl