Boryszew planuje wydać w 2015 r. na inwestycje do 160 mln zł. Głównie chce rozwijać produkcję dla przemysłu motoryzacyjnego w Polsce. Dzięki fabryce w Meksyku zamierza też rozpocząć ekspansję na rynku w Stanach Zjednoczonych.
– W największym stopniu inwestować będziemy w Polsce – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Piotr Szeliga, prezes zarządu Grupy Boryszew. – Jeżeli chodzi o motoryzację, to na pierwszym miejscu jest zakład w Tychach i pod Toruniem oraz budowa nowego zakładu w Toruniu.
Boryszew należy do największych grup przemysłowych w Polsce. Spółka to dziś nie tylko producent wyrobów z tworzyw sztucznych. Jej fabryki zajmują się też przetwarzaniem metali nieżelaznych oraz wyrobem podzespołów dla przemysłu samochodowego. W toruńskiej Elanie Boryszew planuje m.in. stworzyć fabrykę części do Volkswagena, z którym ściśle współpracuje. W Ostaszewie pod Toruniem spółka ma też fabrykę części samochodowych przejętą kilka miesięcy temu od japońskiej spółki Tensho.
– W motoryzację zainwestujemy około 80 mln zł, w przetwórstwo metali nieżelaznych około 60 mln zł, a w pozostałe segmenty od 10 do 15 mln zł, może 20 mln zł, szczególnie w segment chemiczny. W sumie przeznaczymy na inwestycje od 140 do 160 mln zł.
W latach 2010-2012 grupa przejęła kilka niemieckich fabryk motoryzacyjnych, umacniając swą pozycję na tym rynku. W sumie Boryszew ma swoje fabryki w 11 krajach. W najbliższym czasie ma w planach kolejne zagraniczne inwestycje.
– Kilka miesięcy temu zdecydowaliśmy się na ważny dla naszej grupy obszar inwestycyjny, czyli wejście do Meksyku, które oznacza rozpoczęcie sprzedaży w Ameryce Północnej – podkreśla prezes Grupy Boryszew. – To jest ogromny i ważny rynek z punktu widzenia motoryzacji. To są również nowi klienci, dla których do tej pory nie istnieliśmy, myślę tu o General Motors.
* Ile wart jest twój samochód? Możesz się łatwo przekonać * Zakład w Meksyku może też produkować części dla swego tradycyjnego partnera z Polski, Volkswagena, oraz dla BMW. Obie marki samochodów bardzo intensywnie rozwijają się bowiem w Ameryce Północnej. Fabryka ma powstać już wkrótce, a za 3-4 lata ma być to na tamtejszym rynku zakład co najmniej średniej wielkości, który będzie zatrudniał 200-300 osób.
– Spodziewam się, że w ciągu 3-4 lat zakład w Meksyku powinien osiągnąć przynajmniej 30 mln dolarów rocznej sprzedaży – informuje prezes Piotr Szeliga. – Będziemy startować z obrotem rzędu 10 mln dolarów w pierwszym roku i przewidujemy bardzo intensywny rozwój. Liczymy na naszego głównego klienta, ale trzeba zaznaczyć od razu, że w ogóle samochody europejskie dobrze sprzedają się w Ameryce Północnej. Liczymy również na dotarcie do klientów północnoamerykańskich.