Organizatorzy Dakaru ostrzegali, że środowy etap może wprowadzić przetasowania w klasyfikacji rajdu. Słowa okazały się prorocze - cała czołówka popełniała kosztowne błędy, zaś Łukasz Łaskawiec zmagał się z awarią techniczną.
Łaskawiec, który wygrał dwa ostatnie etapy Rajdu Dakar kilkanaście kilometrów po starcie odcinka musiał stanąć, by usunąć usterkę. Ostatecznie przyjechał na metę na siedemnastym miejscu, zaś w "generalce" zajmuje szóstą pozycję.
- Pękł wąż łączący silnik z układem chłodzenia. Musiałem usunąć tą usterkę, przelałem do chłodnicy wodę, którą zagrałem do picia i z tego powodu cały dzień praktycznie nic nie miałem w ustach. Na szczęście udało mi się usunąć uszkodzenie i mam nadzieję, że silnik przez to nie ucierpiał - powiedział polski kierowca quada.
- Podczas naprawy poparzyłem sobie rękę, przez co prowadzenie było trudniejsze. Niestety, straciłem sporo czasu, a jakby było mało miałem problem z odnalezieniem waypointa - wielu zawodników pogubiło się zaraz na początku etapu, było wiele śladów i przez to straciłem kolejne cenne minuty. Jednak nie poddam się i będę dalej walczył - zapewnia Łaskawiec.
Dzisiaj zawodnicy będą mieli do pokonania 319 km OS i 396 km dojazdówki. Przekroczą Andy ze wschodu na zachód i powrócą do rywalizacji na Pustyni Atacama. Po raz kolejny zmierzą się z wydmami. Na trasie pojawią się również kamieniste, szybsze fragmenty.
Źródło: Łaskawiec Rally Team
ll/moto.wp.pl