Alpine od Renault. Powrót legendy
Wydawałoby się, że fala sentymentu na odświeżanie zapomnianych aut minęła. Po Chryslerze, Mini i Fiacie 500 pomysły się skończyły. Jednak swoje dołożyć do wspomnień postanowiło Renault. Na drogi powróci Alpine. Wiemy już, jak wygląda.
Samochód pokazano w zeszłym roku jako koncept. Teraz przyszła pora na oficjalną prezentację wersji bardzo bliskiej produkcyjnej (choć wciąż to auto studyjne ze słowem „vision” w nazwie). Miała ona miejsce na specjalnym spotkaniu w Monte Carlo.
To miejsce nieprzypadkowe, bo Alpine ma być autem stworzonym dla przyjemności z jazdy. Eleganckim, dwumiejscowym, którym chce się jechać w podróż – jak zapewniają twórcy. Przyjemność we wnętrzu mają zapewnić nie tylko najlepszej jakości materiały, ale przede wszystkim minimalizm (liczbę przycisków ograniczono do niezbędnego minimum, by nie rozpraszały właściciela) i skierowanie środkowej konsoli w stronę kierowcy.
Z zewnątrz widzimy sylwetkę, która choć nowoczesna, w oczywisty sposób nawiązuje do Alpine sprzed lat. Samo auto jest bardzo lekkie, waży jedynie 1100 kg. Wciąż nie ujawniono, jaki silnik posłuży do jego napędu. Czy będzie to jednostka o pojemności 1,6 litra, identyczna jak w Clio RS, co podejrzewa większość? A może 1,8-litrowy motor: bo taki też zmieści się w miejscu na niego przewidzianym. Moc ma dochodzić do 250 KM, twórcy, którzy prezentowali Alpine, zdradzili, że przyspieszenie do 100 km/h będzie wynosiło poniżej 4,5 sekundy.
Powiedziano też najważniejszą rzecz: Alpine będzie gotowy do końca roku, a na rynek trafi na początku 2017 roku.
MAK