Pod wpływem narkotyków i zmęczony nie pojedziesz
Ta sama propozycja nowelizacji dałaby policji szersze uprawnienia w kwestii uniemożliwienia kierowania osobom, których stan stwarza zagrożenie dla innych uczestników ruchu, a także pojazdami niegwarantującymi bezpiecznej jazdy. To pierwsze byłoby szczególnie ważne w przypadku kierowców, którzy jeżdżą pod wpływem narkotyków lub tzw. dopalaczy. Tylko część patroli dysponuje narkotestami. Po zmianie przepisów ich brak nie oznaczałby bezradności funkcjonariuszy. Jeśli policjant miałby uzasadnione podejrzenie, że za kierownicą zatrzymanego samochodu siedzi osoba pod wpływem środków odurzających, mógłby po prostu zakazać jej dalszej jazdy.
Co ciekawe, nowelizacja przewiduje również, że policjant mógłby zakazać dalszej jazdy osobie, której zmęczenie fizyczne zagraża bezpieczeństwu ruchu drogowego. Czy to rzeczywiście duży problem? Jak się okazuje, tak. Z raportu Komendy Głównej Policji wynika, że w 2015 roku zmęczenie lub zaśnięcie było powodem 2 proc. wypadków, a zginęło w nich 4,2 proc. spośród ofiar wszystkich zdarzeń drogowych. Według "Europejskiego barometru odpowiedzialnej jazdy 2015" pod tym względem jest u nas źle. Polscy ankietowani przyznali, że przerwę w prowadzeniu samochodu robią sobie średnio po 4 godzinach i 10 minutach jazdy. Tymczasem w Hiszpanii czas ten wyniósł 2 godziny i 47 minut, we Francji 2 godziny i 52 minuty, w Holandii 2 godziny i 54 minuty, a w Wielkiej Brytanii 2 godziny i 55 minut.
Pozostaje tylko kwestia tego, jak policjant miałby stwierdzić taki stopień zmęczenia kierowcy, który uniemożliwia mu dalszą jazdę. Werdykt musiałby być tu uznaniowy, bo nie istnieją urządzenia, które potrafiłyby bezbłędnie to określić. Montowane w samochodach układy wykrywania zmęczenia kierowcy często trafiają kulą w płot.