Zdjęcia zamiast nagrań, więcej danych do rewizji. Stacje kontroli pojazdów czekają zmiany
Jednak tylko zdjęcie samochodu, a nie nagranie całego przeglądu - taki jest nowy pomysł dotyczący badań technicznych. Po ubiegłorocznym raporcie NIK stacje kontroli pojazdów znalazły się na cenzurowanym. Większą kontrolę nad nimi wymusi nowa ustawa. Już niedługo trafi do Sejmu.
Ministerstwo Infrastruktury chce zwiększyć dozór nad stacjami kontroli pojazdów i znacząco ukrócić nieprawidłowości. Koniec w wbijaniem pieczątek do dowodów samochodów widmo. Wbrew pozorom nie są to odosobnione przypadki. W Polsce tylko 2 proc. pojazdów nie przechodzi obowiązkowego przeglądu. W Niemczech jest to aż 26 proc. Wątpliwe, by nasz park samochodów był w aż tak dobrym stanie.
Dlatego – jak donosi Marek Chodkiewicz, podsekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury – resort przygotowuje projekt zmiany ustawy Prawo o ruchu drogowym oraz niektórych innych ustaw. Zakłada on stworzenie nowego, spójnego systemu badań, który będzie wymagał od diagnosty wykonania zdjęcia, które potwierdzałoby przegląd auta. Dodatkowo narzuci na pracowników SKP szerszy obowiązek przechowywania danych z urządzeń diagnostycznych. Ustawa opuściła Stały Komitet Rady Ministrów, co oznacza, że jest już na ostatniej prostej i niedługo trafi do sejmu.
Kluczową zasadą nowych przepisów jest nieuchronność kary za ewentualne nieprawidłowości. Dodatkowym aspektem odświeżonej ustawy jest regularna kontrola stacji przez Transportowy Dozór Techniczny. Przeglądy do analizy mają być dobierane losowo, urzędnicy TDT przyjrzą się również danym z analizatora spalin oraz pomiarom skuteczności hamulców. W teorii żaden "lewy" przegląd się nie ukryje.
Pierwsze pomysły były ambitne – i jak nie trudno się domyślić – kosztowne. Każdy przegląd miał być nagrywany, a kamery miały znajdować się nie tylko w pomieszczeniu, gdzie dokonywano kontroli, ale i miał nosić je na sobie pracownik stacji. Oczywiście, to Stacje Kontroli Pojazdów miałyby ponosić koszty związane z przechowywaniem i katalogowaniem danych. Sprawa ucichła jednak przed majem 2018 roku.
W listopadzie 2017 roku Stacje Kontroli Pojazdów – jak i sami kierowcy – zostały dotknięte pierwszymi zmianami w prawie. Właściciele aut od tego czasu muszą płacić za przegląd "z góry", niezależnie od wyniku badania. Rezultat corocznej kontroli od razu trafia do Centralnej Ewidencji Pojazdów, a dane są dostępne dla każdego internauty dzięki usłudze "historia pojazdu".