Drugi Polak w formule 1
Jakoś wytaczam się z boksów na tor. Pierwsze okrążenia to bardziej zapoznanie się z używaną dzisiaj konfiguracją toru HTTT i przyzwyczajanie mózgu do nowych bodźców. Czuję się trochę, jakbym siedział w obudowie wiertarki udarowej, gdy ta nawierca otwór w betonie. To konsekwencja sztywnego połączenia silnika z kadłubem auta. Na jednym z lewych zakrętów trochę przesadzam z gazem, obraca mnie, ale bez pomocy z zewnątrz uruchamiam motor i wracam na tor. Kolejnych 20 minut mija szybko. Wyniki telemetrii pierwszej sesji – żałosne. W zawodach francuskiej Formuły Renault mógłbym prowadzić co najwyżej samochód do zamiatania toru.