Pewien młody Anglik zwyciężył z bezdusznymi fotoradarami i urzędnikami. Zgodnie z pomiarem miał on przekroczyć dozwoloną prędkość o 28 mph (ok. 45 km/h), na trzypasmowej autostradzie niedaleko Plymouth w Wielkiej Brytanii.
Jak podaje angielski dziennik Mail Online, 13 grudnia ub. roku, Dale Lyle miał jechać swoją 14-letnią Hondą Civic z prędkością 98 mph (prawie 160 km/h). Jednak jak twierdzi sam zainteresowany, po pierwsze niebezpieczne, a po drugie nie jest to możliwe, bo auto jest zbyt wolne. Takim argumentom nie chcieli dać wiary urzędnicy.
Lyle postanowił więc udowodnić urzędnikom, że nie mają racji. Nie było to łatwe zadanie, gdyż, jak podaje Mail Online, wykroczenie zostało utrwalone na krótkim filmie. By obalić taki twardy dowód, młodzieniec musiał wykazać, że jest niewinny. W tym celu udał się do niezależnego eksperta, który na torze testowym w Bedfordshire sprawdził co potrafi 14-letni Civic. Wyniki pomiarów okazały się druzgocące dla urzędników. Po kilku okrążeniach okazało się, że auto na czwartym biegu rozpędza się zaledwie do 85,4 mph (ok. 137 km/h), a na piątym 81.3 mph (ok. 131 km/h).
Jak podaje brytyjska gazeta, z wynikami testów młodzieniec udał się do właściwego urzędu. Urzędnicy w obliczu wyników testów, potwierdzonych przez eksperta, musieli zrezygnować z ukarania kierowcy.
Jeśli Anglik nie wydałby na testy 600 funtów, to przegrałby z temidą. Klęska byłaby o tyle dotkliwa, że musiałby zapłacić około tysiąca funtów grzywny oraz oddać prawo jazdy, nawet na trzy lata.