Ledwie 16 kilometrów przejechał w Rajdzie Niemiec – 10. tegorocznej eliminacji rajdowych MŚ – polski kierowca Michał Kościuszko. Zawodnik, zbierający punkty do klasyfikacji mistrzostw Junior WRC, uderzył na pierwszym odcinku specjalnym w kamienną bramę. Załoga, na szczęście, wyszła z tego bez szwanku.
– Popełniliśmy drobny błąd, który kosztował nas wiele. Oczywiście mogliśmy jechać wolniej, nie podejmując zbytniego ryzyka, ale nie o to chodzi przecież w rajdach. Liczyliśmy się z tym, że walka o najwyższe lokaty obarczona jest dużym ryzykiem. Tym razem nie opłaciło się – mówił pilot Maciej Szczepaniak, który tuż po uderzeniu miał jeszcze nadzieję, że mechanikom uda się doprowadzić pojazd do stanu używalności. Wówczas załoga Kościuszko – Szczepaniak mogłaby wystąpić w tzw. systemie „superally”, po doliczeniu do czasu pięciu minut za każdy opuszczony odcinek. Dopiero po godz. 18 okazało, że dalsza jazda Polaków nie będzie możliwa.