Badania pokazują, że "młodzi" kierowcy negatywnie wpływają na bezpieczeństwo na drodze. To porażka systemu kształcenia przyszłych zmotoryzowanych. Jak wynika ze statystyk, kierowcy z małym doświadczeniem biorą udział w 20 proc. wypadków. - Dlatego przepisy, które wejdą w życie od 2016 r., mają wydłużać okres ich szkolenia - mówi ekspertka Maria Dąbrowska-Loranc. Co więcej, świeżo upieczeni kierowcy łatwiej stracą uprawnienia.
Młodzi ludzie - w przedziele wiekowym od 18 do 24 lat - uczestniczą w bardzo dużej liczbie wypadków - ok. 20 proc., podczas gdy sami stanowią jedynie 10 proc. populacji. Przyczyny takiego stanu rzeczy są według ekspertki złożone. Z jednej strony jest to kwestia wieku i wynikającej z niego skłonności do podejmowaniu ryzyka, z drugiej strony popisywanie się i brak doświadczenia. - Kurs na prawo jazdy, czyli okres nauki jazdy, jest krótki. Młody człowiek nie ma szans, by zdobyć doświadczenie, poznać zagrożenia i ryzyko. Nieświadomy zaczyna prowadzić samochód. To nie jest tylko problem w Polsce, to problem na całym świecie - mówi Dąbrowska-Loranc.
Dodatkowo w porównaniu z równieśnikami z Europy Zachodniej czy Stanów Zjednoczonych polscy młodzi kierowcy nie mogą liczyć na tak bezpieczne rozwiązania w infrastrukturze drogowej oraz bezpieczne samochody, które ochronią ich przed skutkami popełnionych błędów. W Polsce nie ma również szeroko pojmowanej kultury jazdy, jaka od dziesięcioleci kształtuje się za granicą. Z autobusów i pociągów przesiedliśmy się do własnych czterech kółek stosunkowo niedawno, więc miną jeszcze lata nim osiągniemy właściwy dla mieszkańców Niemiec, Szwecji czy USA stan świadomości zmotoryzowanych - w tym młodych. Procesu tego nie przyspiesza brak torów, na których młodzi ludzie mogliby doskonalić technikę jazdy pod okiem ekspertów, ćwicząc zachowanie w poślizgu czy ucząc się przewidywania sytuacji drogowej i dostosowywania do niej swojej techniki jazdy. Wiele zmieni jednak nowe prawo.
Od stycznia 2016 r. mają wejść w życie przepisy dotyczące świeżo upieczonych kierowców, czyli tych, którzy dopiero zdali na prawo jazdy. Do dwóch lat wzrośnie tzw. okres próbny (obecnie trwa on rok), a młodzi kierowcy będą musieli przechodzić dodatkowo kurs i szkolenie. Przez pierwszych osiem miesięcy będą ich obowiązywać też ograniczenia prędkości (niezależnie od znaków) - 50 km/h w terenie zabudowanym, 80 km/h w terenie niezabudowanym i 100 km/h na autostradzie i ekspresówce. Jak podkreślają eksperci, choć przepisy dotyczą wszystkich, którzy zdadzą na prawo jazdy, chodzi głównie o grupę najmłodszą - od 18 do 24 lat.
- Te przepisy, które mają w styczniu wejść w życie, są jakby elementem wydłużenia szkolenia kierowców. Mamy okres próbny, mamy pewnego rodzaju ograniczenia, m.in. w prędkości, mamy wyróżnienia tego człowieka (obowiązkowy zielony listek na aucie przez osiem miesięcy), żeby wszyscy wiedzieli, że jest niedoświadczonym kierowcą - wymienia Dąbrowska-Loranc. Według niej istotne są też zajęcia doszkalające, które w myśl nowych rozwiązań mają odbywać się między 4. a 8. miesiącem od uzyskania prawa jazdy. Chodzi o kurs doszkalający, organizowany przez WORD-y, i szkolenia praktyczne organizowane w ośrodkach doskonalenia jazdy.
- Generalnie jest tak, że młody kierowca, który dopiero zda na prawo jazdy, jeździ bardzo spokojnie i bezpiecznie. Szybko jednak nabiera pewności siebie, przekonuje się, że wcale nie jest trudno nacisnąć na pedał gazu i pojechać szybciej. Chodzi o to, by w odpowiednim momencie przypomnieć mu, że wcale nie jest jeszcze świetnym kierowcą i pokazać zagrożenia, niebezpieczeństwa, które może spotkać na drodze - dodaje ekspertka. W jej opinii właśnie sposób prowadzenia obowiązkowych kursów, szkoleń czy też kursów reedukacyjnych (młody kierowca będzie wysyłany na taki 28-godzinny kurs, jeśli w okresie próbnym popełni dwa wykroczenia, po trzech traci prawo jazdy) będzie miał istotny wpływ na powodzenia wprowadzanych zmian.
- Chodzi o to, by podczas tych kursów powiedzieć młodym kierowcom, że mimo to, iż mają prawo jazdy, jeżdżą od pewnego czasu, mogą sobie z czymś nie poradzić. To nie powinny być wykłady, a warsztaty, dyskusje, prowadzone także przez młodych ludzi, bo oni łatwiej będą docierać do młodych kierowców, w podobnym wieku - ocenia Dąbrowska-Loranc. - Jeżeli przeanalizujemy wypadki drogowe z udziałem młodych kierowców, to okazuje się, że jedną z przyczyn jest m.in. nieumiejętność oceny ryzyka. Przykładowo, nie potrącają pieszych na przejściach, ale zdarza się, że w innych miejscach; kolejne problemy to niedostosowanie prędkości, alkohol, nieprawidłowe wyprzedzanie - dodaje ekspertka.
Osoby, które uzyskają prawo jazdy po 4 stycznia 2016 roku, będą również mogły je szybciej stracić. W ciągu trwającego dwa lata okresu próbnego kierowca będzie mógł tylko raz popełnić wykroczenie przeciwko bezpieczeństwu na drodze. Za drugim razem kierowca zostanie skierowany na kurs reedukacyjny, który ma trwać cztery dni. Jego przypuszczalny koszt to około 500 zł. Po odbyciu szkolenia kierowca pozostanie na cenzurowanym przez pięć lat. Jeśli w ciągu roku uzbiera więcej niż 24 punkty karne, nie będzie mógł ponownie wziąć udziału w szkoleniu. Po prostu straci prawo jazdy.
Jak mówi, te rozwiązania, które dopiero zostaną wprowadzane w Polsce, przyniosły już efekty w innych krajach. - Przykładowo, w Austrii początkowo w kursach reedukacyjnych brało udział nawet 30 proc. młodych kierowców, z czasem te liczby zmalały, co jest dowodem na to, że zmienia się podejście takich kierowców do jazdy - mówi ekspertka. Jak dodaje, część państw stosuje też inne rozwiązania - np. młodzi kierowcy nie mogą prowadzić auta nocą, nie mogą wozić rówieśników. Odnosząc się z kolei do ograniczeń prędkości, podkreśliła, że jest to "bezpieczniejsze przyzwyczajanie się do ruchu drogowego". - Im większa prędkość, tym mniejsza szansa na zareagowanie na drodze i mniejsza szansa na to, że ktoś nas zauważy - dodała.
Źródło: PAP
ll/moto.wp.pl