TIR na zderzaku
Przypomina mi się film grozy. Jadę z prędkością 50 km/h przez niewielką miejscowość. Zatem przepisowo. Tymczasem z tyłu trąbi na mnie TIR. Jego zdaniem poruszam się za wolno! Ciekawe, czy zapłaci za mnie mandat lub uratuje życie osobom, które mogę zabić. Ciekawe co by było, gdybym akurat tego dnia miał minimalnie gorsze samopoczucie lub stawiał pierwsze kroki po uzyskaniu prawa jazdy? Staranowałby mnie?
Nie chcę bić tylko w piersi kierowców prowadzących duże auta. Niekiedy chojracy w zdezelowanych osobówkach, nie tylko marki na trzy litery z B na początku, wykonują manewr wyprzedzania w obszarze zabudowanym, na drodze jednopasmowej, tuż przed przejściem dla pieszych lub obok dzieci bawiących się przy gospodarstwach domowych. Jadą 70-80 km/h i czują się jak na ulicznym torze w Monaco. Niestety, mocy i umiejętności starcza im tylko do pewnego momentu, bo poza obszarem zabudowanym mają kłopoty, by nie wypaść z zakrętów. Po co to komu? Nie jestem świętoszkiem, ale w pewnych sprawach "przeginać" nie można.
Tylko raz doznałem satysfakcji w podobnej, jak wyżej opisana, sytuacji. Jechałem przepisowo i zostałem wyprzedzony tuż przed szkołą, przez auto jadące pewnie dwa razy szybciej ode mnie. Na szczęście za zakrętem nie było dzieci... Stali tam za to panowie w mundurach. Chociaż raz byli tam, gdzie być powinni.