Te przepisy wciąż zaskakują kierowców
Kierunkowskaz nie zobowiązuje
Dla nikogo nie jest zaskoczeniem, że swoje manewry należy poprzedzać zasygnalizowaniem ich za pomocą kierunkowskazu. Dziwić może jednak to, jak mała odpowiedzialność wiąże się z jego użyciem. Wyobraźmy sobie codzienną sytuację: dojeżdżamy do skrzyżowania ulicą podporządkowaną, a drogą z pierwszeństwem porusza się pojazd sygnalizujący skręt. Ruszamy więc, ale samochód, który porusza się drogą z pierwszeństwem, wcale nie skręca. Dochodzi do kolizji. Kto będzie ponosił za nią winę?
- Obowiązuje zasada ograniczonego zaufania do innych uczestników ruchu - mówi Wirtualnej Polsce Joanna Biel-Radwańska z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. - Nim kierowca stojący na ulicy podporządkowanej wyjedzie na skrzyżowanie, powinien się upewnić, że kierowca samochodu mającego pierwszeństwo rzeczywiście wykona manewr, który sygnalizuje. Póki porusza się on ulicą z pierwszeństwem przejazdu, należy ustąpić mu pierwszeństwa. Włączony kierunkowskaz niewiele tu zmienia, bo przecież ktoś mógł zapomnieć go wyłączyć, albo uruchomić przez przypadek - dodaje Joanna Biel-Radwańska.
Nawet jeśli cała sytuacja została nagrana za pomocą wideorejestratora, nie jesteśmy uratowani. Jeśli na miejscu pojawi się policja, orzeknie naszą winę. O inny werdykt trzeba będzie walczyć w sądzie, a finał procesu wcale nie będzie oczywisty.