Sezon 7
Jeden z odcinków siódmego sezonu „Top Gear” jest uważany przez niektórych za najlepszy w całej historii programu. Trzej prezenterzy wybrali się na wyprawę, której celem był imponujący Wiadukt Millau wybudowany w południowej Francji.
Prowadzący nie pojechali tam jednak zwykłymi autami. Wybrali to, co najlepszego miała według nich do zaoferowania ówczesna motoryzacja. Tak oto Jeremy Clarkson zasiadł za kierownicą swojego własnego Forda GT, Richard Hammond prowadził Pagani Zondę, a James May kierował Ferrari F430 Spider. Wspaniałe ujęcia w świetle zachodzącego słońca, wyszukana muzyka, nerwowe okrążenie Łuku Triumfalnego w Paryżu, problemy z wyjechaniem z garażu podziemnego, w 100 proc. autentyczna radość na twarzach prezenterów i wreszcie osiągnięcie celu – tak w skrócie można zrelacjonować, co działo się w tym odcinku.
W siódmym sezonie pojawił się też jeden ze słynniejszych wyścigów w historii „Top Gear”. Zadaniem prowadzących było sprawdzenie, czym szybciej dowiezie się truflę z północy Włoch do restauracji w Londynie – 1001-konnym Bugatti Veyronem czy prywatnym samolotem. Za kierownicą auta usiadł Clarkson, a awionetką lecieli May i Hammond.