Choć wszyscy Polacy do tej pory w 30. Rajdzie Dakar radzą sobie znakomicie, największym bohaterem z tej grupy jest szerzej nie znany szerokiej publiczności Rafał Sonik. Po trzech etapach ten 42-letni biznesmen z Krakowa zajmuje czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej quadów.
Mimo że na tego typu maszynach w Dakarze kierowcy ścigają się po raz pierwszy, ewentualne miejsce Sonika na podium byłoby wielkim wydarzeniem.
- Spokojnie, rajd dopiero się zaczyna. Staram się jechać jak najszybciej, ale też nie na tyle ostrożnie, by nie zniszczyć maszyny. Najbardziej użyteczna prędkość to 120-150 km na godzinę - mówi o swojej taktyce jadący quadem Yamahy Sonik.
Do tej pory na arenie międzynarodowej rajdowiec nie odnosił większych sukcesów. W najbardziej prestiżowej imprezie, 24-godzinnym Pont de Vaux uznawanym za quadowy mundial, zajął miejsce w trzeciej dziesiątce.
W Dakarze krakowianin na razie radzi sobie bardzo dobrze, najgorsze jednak dopiero przed nim. Najbardziej obawia się pustynnych odcinków. Do tej pory zbyt często nie miał okazji jazdy w takich warunkach.
_ Więcej w dzienniku "POLSKA The Times" _