Skoda Yeti Monte Carlo 2,0 TDI
Czeski SUV już na pierwszy rzut oka różni się od zwykłej wersji. Samochód jest dwukolorowy. Czarny dach i słupki w tym samym kolorze - z wyjątkiem tych łączących przednie i tylne drzwi - współgrają z 17-calowymi obręczami w tym samym kolorze.
Czeski wykrzyknik
Czeski SUV już na pierwszy rzut oka różni się od zwykłej wersji. Samochód jest dwukolorowy. Czarny dach i słupki w tym samym kolorze - z wyjątkiem tych łączących przednie i tylne drzwi - współgrają z 17-calowymi obręczami w tym samym kolorze. Czernią wykończono również osłonę chłodnicy i znajdujący się pod nią grill, lusterka, relingi dachowe oraz dolną część tylnego zderzaka. Fenomen wyglądu tej wersji Yeti tłumaczą plakietki z logo i napisem "Monte Carlo", znajdujące się na przednich błotnikach.
Mamy więc do czynienia ze znanym kształtem nadwozia, który nie powala śmiałością projektu, ale też nie stanie się żenujący wraz z przeminięciem chwilowej mody. W kabinie wszystko zostało zaprojektowane pod kątem ergonomii. Czytelne oznakowanie przycisków i pokręteł nie pozwoli nam błądzić, gdy zechcemy zmienić tryb nawiewu czy wyregulować temperaturę.
Pod maską testowanego egzemplarza pracował silnik TDI o pojemności 2.0 l, oddający do dyspozycji kierowcy 170 KM i 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Motor sparowano z sześciostopniową, ręczną skrzynią biegów. Jakie są tego efekty? Czeski SUV rozpędza się do 100 km/h w 8,4 sekundy, a jego maksymalna prędkość wynosi 201 km/h. Trzeba przyznać, że podczas codziennej jazdy kierowca ma przyjemną świadomość nadwyżki drzemiącej pod maską mocy, którą można uwolnić naciśnięciem pedału gazu.
Skoda Yeti Monte Carlo standardowo wyposażona jest w ESP, kurtyny powietrzne i poduszkę powietrzną chroniącą kolana kierowcy, tylne światła LED, relingi dachowe, czujnik parkowania z tyłu, obszytą skórą kierownicę, automatyczną klimatyzację, czy też cztery dodatkowe głośniki systemu audio z tyłu. Egzemplarz, który testowaliśmy, dodatkowo wzbogacono m.in. o biksenonowe reflektory (4,4 tys. zł), panoramiczne okno dachowe (4,3 tys. zł), asystenta parkowania z czujnikiem z przodu i z tyłu (2,5 tys. zł), kamerę cofania (1000 zł), czy tempomat (700 zł).
Czeski wykrzyknik
Czeski SUV już na pierwszy rzut oka różni się od zwykłej wersji. Samochód jest dwukolorowy. Czarny dach i słupki w tym samym kolorze - z wyjątkiem tych łączących przednie i tylne drzwi - współgrają z 17-calowymi obręczami w tym samym kolorze. Czernią wykończono również osłonę chłodnicy i znajdujący się pod nią grill, lusterka, relingi dachowe oraz dolną część tylnego zderzaka. Fenomen wyglądu tej wersji Yeti tłumaczą plakietki z logo i napisem "Monte Carlo", znajdujące się na przednich błotnikach.
Mamy więc do czynienia ze znanym kształtem nadwozia, który nie powala śmiałością projektu, ale też nie stanie się żenujący wraz z przeminięciem chwilowej mody. W kabinie wszystko zostało zaprojektowane pod kątem ergonomii. Czytelne oznakowanie przycisków i pokręteł nie pozwoli nam błądzić, gdy zechcemy zmienić tryb nawiewu czy wyregulować temperaturę.
Pod maską testowanego egzemplarza pracował silnik TDI o pojemności 2.0 l, oddający do dyspozycji kierowcy 170 KM i 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Motor sparowano z sześciostopniową, ręczną skrzynią biegów. Jakie są tego efekty? Czeski SUV rozpędza się do 100 km/h w 8,4 sekundy, a jego maksymalna prędkość wynosi 201 km/h. Trzeba przyznać, że podczas codziennej jazdy kierowca ma przyjemną świadomość nadwyżki drzemiącej pod maską mocy, którą można uwolnić naciśnięciem pedału gazu.
Skoda Yeti Monte Carlo standardowo wyposażona jest w ESP, kurtyny powietrzne i poduszkę powietrzną chroniącą kolana kierowcy, tylne światła LED, relingi dachowe, czujnik parkowania z tyłu, obszytą skórą kierownicę, automatyczną klimatyzację, czy też cztery dodatkowe głośniki systemu audio z tyłu. Egzemplarz, który testowaliśmy, dodatkowo wzbogacono m.in. o biksenonowe reflektory (4,4 tys. zł), panoramiczne okno dachowe (4,3 tys. zł), asystenta parkowania z czujnikiem z przodu i z tyłu (2,5 tys. zł), kamerę cofania (1000 zł), czy tempomat (700 zł).
Czeski wykrzyknik
Czeski SUV już na pierwszy rzut oka różni się od zwykłej wersji. Samochód jest dwukolorowy. Czarny dach i słupki w tym samym kolorze - z wyjątkiem tych łączących przednie i tylne drzwi - współgrają z 17-calowymi obręczami w tym samym kolorze. Czernią wykończono również osłonę chłodnicy i znajdujący się pod nią grill, lusterka, relingi dachowe oraz dolną część tylnego zderzaka. Fenomen wyglądu tej wersji Yeti tłumaczą plakietki z logo i napisem "Monte Carlo", znajdujące się na przednich błotnikach.
Mamy więc do czynienia ze znanym kształtem nadwozia, który nie powala śmiałością projektu, ale też nie stanie się żenujący wraz z przeminięciem chwilowej mody. W kabinie wszystko zostało zaprojektowane pod kątem ergonomii. Czytelne oznakowanie przycisków i pokręteł nie pozwoli nam błądzić, gdy zechcemy zmienić tryb nawiewu czy wyregulować temperaturę.
Pod maską testowanego egzemplarza pracował silnik TDI o pojemności 2.0 l, oddający do dyspozycji kierowcy 170 KM i 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Motor sparowano z sześciostopniową, ręczną skrzynią biegów. Jakie są tego efekty? Czeski SUV rozpędza się do 100 km/h w 8,4 sekundy, a jego maksymalna prędkość wynosi 201 km/h. Trzeba przyznać, że podczas codziennej jazdy kierowca ma przyjemną świadomość nadwyżki drzemiącej pod maską mocy, którą można uwolnić naciśnięciem pedału gazu.
Skoda Yeti Monte Carlo standardowo wyposażona jest w ESP, kurtyny powietrzne i poduszkę powietrzną chroniącą kolana kierowcy, tylne światła LED, relingi dachowe, czujnik parkowania z tyłu, obszytą skórą kierownicę, automatyczną klimatyzację, czy też cztery dodatkowe głośniki systemu audio z tyłu. Egzemplarz, który testowaliśmy, dodatkowo wzbogacono m.in. o biksenonowe reflektory (4,4 tys. zł), panoramiczne okno dachowe (4,3 tys. zł), asystenta parkowania z czujnikiem z przodu i z tyłu (2,5 tys. zł), kamerę cofania (1000 zł), czy tempomat (700 zł).
Czeski wykrzyknik
Czeski SUV już na pierwszy rzut oka różni się od zwykłej wersji. Samochód jest dwukolorowy. Czarny dach i słupki w tym samym kolorze - z wyjątkiem tych łączących przednie i tylne drzwi - współgrają z 17-calowymi obręczami w tym samym kolorze. Czernią wykończono również osłonę chłodnicy i znajdujący się pod nią grill, lusterka, relingi dachowe oraz dolną część tylnego zderzaka. Fenomen wyglądu tej wersji Yeti tłumaczą plakietki z logo i napisem "Monte Carlo", znajdujące się na przednich błotnikach.
Mamy więc do czynienia ze znanym kształtem nadwozia, który nie powala śmiałością projektu, ale też nie stanie się żenujący wraz z przeminięciem chwilowej mody. W kabinie wszystko zostało zaprojektowane pod kątem ergonomii. Czytelne oznakowanie przycisków i pokręteł nie pozwoli nam błądzić, gdy zechcemy zmienić tryb nawiewu czy wyregulować temperaturę.
Pod maską testowanego egzemplarza pracował silnik TDI o pojemności 2.0 l, oddający do dyspozycji kierowcy 170 KM i 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Motor sparowano z sześciostopniową, ręczną skrzynią biegów. Jakie są tego efekty? Czeski SUV rozpędza się do 100 km/h w 8,4 sekundy, a jego maksymalna prędkość wynosi 201 km/h. Trzeba przyznać, że podczas codziennej jazdy kierowca ma przyjemną świadomość nadwyżki drzemiącej pod maską mocy, którą można uwolnić naciśnięciem pedału gazu.
Skoda Yeti Monte Carlo standardowo wyposażona jest w ESP, kurtyny powietrzne i poduszkę powietrzną chroniącą kolana kierowcy, tylne światła LED, relingi dachowe, czujnik parkowania z tyłu, obszytą skórą kierownicę, automatyczną klimatyzację, czy też cztery dodatkowe głośniki systemu audio z tyłu. Egzemplarz, który testowaliśmy, dodatkowo wzbogacono m.in. o biksenonowe reflektory (4,4 tys. zł), panoramiczne okno dachowe (4,3 tys. zł), asystenta parkowania z czujnikiem z przodu i z tyłu (2,5 tys. zł), kamerę cofania (1000 zł), czy tempomat (700 zł).
Czeski wykrzyknik
Czeski SUV już na pierwszy rzut oka różni się od zwykłej wersji. Samochód jest dwukolorowy. Czarny dach i słupki w tym samym kolorze - z wyjątkiem tych łączących przednie i tylne drzwi - współgrają z 17-calowymi obręczami w tym samym kolorze. Czernią wykończono również osłonę chłodnicy i znajdujący się pod nią grill, lusterka, relingi dachowe oraz dolną część tylnego zderzaka. Fenomen wyglądu tej wersji Yeti tłumaczą plakietki z logo i napisem "Monte Carlo", znajdujące się na przednich błotnikach.
Mamy więc do czynienia ze znanym kształtem nadwozia, który nie powala śmiałością projektu, ale też nie stanie się żenujący wraz z przeminięciem chwilowej mody. W kabinie wszystko zostało zaprojektowane pod kątem ergonomii. Czytelne oznakowanie przycisków i pokręteł nie pozwoli nam błądzić, gdy zechcemy zmienić tryb nawiewu czy wyregulować temperaturę.
Pod maską testowanego egzemplarza pracował silnik TDI o pojemności 2.0 l, oddający do dyspozycji kierowcy 170 KM i 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Motor sparowano z sześciostopniową, ręczną skrzynią biegów. Jakie są tego efekty? Czeski SUV rozpędza się do 100 km/h w 8,4 sekundy, a jego maksymalna prędkość wynosi 201 km/h. Trzeba przyznać, że podczas codziennej jazdy kierowca ma przyjemną świadomość nadwyżki drzemiącej pod maską mocy, którą można uwolnić naciśnięciem pedału gazu.
Skoda Yeti Monte Carlo standardowo wyposażona jest w ESP, kurtyny powietrzne i poduszkę powietrzną chroniącą kolana kierowcy, tylne światła LED, relingi dachowe, czujnik parkowania z tyłu, obszytą skórą kierownicę, automatyczną klimatyzację, czy też cztery dodatkowe głośniki systemu audio z tyłu. Egzemplarz, który testowaliśmy, dodatkowo wzbogacono m.in. o biksenonowe reflektory (4,4 tys. zł), panoramiczne okno dachowe (4,3 tys. zł), asystenta parkowania z czujnikiem z przodu i z tyłu (2,5 tys. zł), kamerę cofania (1000 zł), czy tempomat (700 zł).
Czeski wykrzyknik
Czeski SUV już na pierwszy rzut oka różni się od zwykłej wersji. Samochód jest dwukolorowy. Czarny dach i słupki w tym samym kolorze - z wyjątkiem tych łączących przednie i tylne drzwi - współgrają z 17-calowymi obręczami w tym samym kolorze. Czernią wykończono również osłonę chłodnicy i znajdujący się pod nią grill, lusterka, relingi dachowe oraz dolną część tylnego zderzaka. Fenomen wyglądu tej wersji Yeti tłumaczą plakietki z logo i napisem "Monte Carlo", znajdujące się na przednich błotnikach.
Mamy więc do czynienia ze znanym kształtem nadwozia, który nie powala śmiałością projektu, ale też nie stanie się żenujący wraz z przeminięciem chwilowej mody. W kabinie wszystko zostało zaprojektowane pod kątem ergonomii. Czytelne oznakowanie przycisków i pokręteł nie pozwoli nam błądzić, gdy zechcemy zmienić tryb nawiewu czy wyregulować temperaturę.
Pod maską testowanego egzemplarza pracował silnik TDI o pojemności 2.0 l, oddający do dyspozycji kierowcy 170 KM i 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Motor sparowano z sześciostopniową, ręczną skrzynią biegów. Jakie są tego efekty? Czeski SUV rozpędza się do 100 km/h w 8,4 sekundy, a jego maksymalna prędkość wynosi 201 km/h. Trzeba przyznać, że podczas codziennej jazdy kierowca ma przyjemną świadomość nadwyżki drzemiącej pod maską mocy, którą można uwolnić naciśnięciem pedału gazu.
Skoda Yeti Monte Carlo standardowo wyposażona jest w ESP, kurtyny powietrzne i poduszkę powietrzną chroniącą kolana kierowcy, tylne światła LED, relingi dachowe, czujnik parkowania z tyłu, obszytą skórą kierownicę, automatyczną klimatyzację, czy też cztery dodatkowe głośniki systemu audio z tyłu. Egzemplarz, który testowaliśmy, dodatkowo wzbogacono m.in. o biksenonowe reflektory (4,4 tys. zł), panoramiczne okno dachowe (4,3 tys. zł), asystenta parkowania z czujnikiem z przodu i z tyłu (2,5 tys. zł), kamerę cofania (1000 zł), czy tempomat (700 zł).
Czeski wykrzyknik
Czeski SUV już na pierwszy rzut oka różni się od zwykłej wersji. Samochód jest dwukolorowy. Czarny dach i słupki w tym samym kolorze - z wyjątkiem tych łączących przednie i tylne drzwi - współgrają z 17-calowymi obręczami w tym samym kolorze. Czernią wykończono również osłonę chłodnicy i znajdujący się pod nią grill, lusterka, relingi dachowe oraz dolną część tylnego zderzaka. Fenomen wyglądu tej wersji Yeti tłumaczą plakietki z logo i napisem "Monte Carlo", znajdujące się na przednich błotnikach.
Mamy więc do czynienia ze znanym kształtem nadwozia, który nie powala śmiałością projektu, ale też nie stanie się żenujący wraz z przeminięciem chwilowej mody. W kabinie wszystko zostało zaprojektowane pod kątem ergonomii. Czytelne oznakowanie przycisków i pokręteł nie pozwoli nam błądzić, gdy zechcemy zmienić tryb nawiewu czy wyregulować temperaturę.
Pod maską testowanego egzemplarza pracował silnik TDI o pojemności 2.0 l, oddający do dyspozycji kierowcy 170 KM i 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Motor sparowano z sześciostopniową, ręczną skrzynią biegów. Jakie są tego efekty? Czeski SUV rozpędza się do 100 km/h w 8,4 sekundy, a jego maksymalna prędkość wynosi 201 km/h. Trzeba przyznać, że podczas codziennej jazdy kierowca ma przyjemną świadomość nadwyżki drzemiącej pod maską mocy, którą można uwolnić naciśnięciem pedału gazu.
Skoda Yeti Monte Carlo standardowo wyposażona jest w ESP, kurtyny powietrzne i poduszkę powietrzną chroniącą kolana kierowcy, tylne światła LED, relingi dachowe, czujnik parkowania z tyłu, obszytą skórą kierownicę, automatyczną klimatyzację, czy też cztery dodatkowe głośniki systemu audio z tyłu. Egzemplarz, który testowaliśmy, dodatkowo wzbogacono m.in. o biksenonowe reflektory (4,4 tys. zł), panoramiczne okno dachowe (4,3 tys. zł), asystenta parkowania z czujnikiem z przodu i z tyłu (2,5 tys. zł), kamerę cofania (1000 zł), czy tempomat (700 zł).
Czeski wykrzyknik
Czeski SUV już na pierwszy rzut oka różni się od zwykłej wersji. Samochód jest dwukolorowy. Czarny dach i słupki w tym samym kolorze - z wyjątkiem tych łączących przednie i tylne drzwi - współgrają z 17-calowymi obręczami w tym samym kolorze. Czernią wykończono również osłonę chłodnicy i znajdujący się pod nią grill, lusterka, relingi dachowe oraz dolną część tylnego zderzaka. Fenomen wyglądu tej wersji Yeti tłumaczą plakietki z logo i napisem "Monte Carlo", znajdujące się na przednich błotnikach.
Mamy więc do czynienia ze znanym kształtem nadwozia, który nie powala śmiałością projektu, ale też nie stanie się żenujący wraz z przeminięciem chwilowej mody. W kabinie wszystko zostało zaprojektowane pod kątem ergonomii. Czytelne oznakowanie przycisków i pokręteł nie pozwoli nam błądzić, gdy zechcemy zmienić tryb nawiewu czy wyregulować temperaturę.
Pod maską testowanego egzemplarza pracował silnik TDI o pojemności 2.0 l, oddający do dyspozycji kierowcy 170 KM i 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Motor sparowano z sześciostopniową, ręczną skrzynią biegów. Jakie są tego efekty? Czeski SUV rozpędza się do 100 km/h w 8,4 sekundy, a jego maksymalna prędkość wynosi 201 km/h. Trzeba przyznać, że podczas codziennej jazdy kierowca ma przyjemną świadomość nadwyżki drzemiącej pod maską mocy, którą można uwolnić naciśnięciem pedału gazu.
Skoda Yeti Monte Carlo standardowo wyposażona jest w ESP, kurtyny powietrzne i poduszkę powietrzną chroniącą kolana kierowcy, tylne światła LED, relingi dachowe, czujnik parkowania z tyłu, obszytą skórą kierownicę, automatyczną klimatyzację, czy też cztery dodatkowe głośniki systemu audio z tyłu. Egzemplarz, który testowaliśmy, dodatkowo wzbogacono m.in. o biksenonowe reflektory (4,4 tys. zł), panoramiczne okno dachowe (4,3 tys. zł), asystenta parkowania z czujnikiem z przodu i z tyłu (2,5 tys. zł), kamerę cofania (1000 zł), czy tempomat (700 zł).
Czeski wykrzyknik
Czeski SUV już na pierwszy rzut oka różni się od zwykłej wersji. Samochód jest dwukolorowy. Czarny dach i słupki w tym samym kolorze - z wyjątkiem tych łączących przednie i tylne drzwi - współgrają z 17-calowymi obręczami w tym samym kolorze. Czernią wykończono również osłonę chłodnicy i znajdujący się pod nią grill, lusterka, relingi dachowe oraz dolną część tylnego zderzaka. Fenomen wyglądu tej wersji Yeti tłumaczą plakietki z logo i napisem "Monte Carlo", znajdujące się na przednich błotnikach.
Mamy więc do czynienia ze znanym kształtem nadwozia, który nie powala śmiałością projektu, ale też nie stanie się żenujący wraz z przeminięciem chwilowej mody. W kabinie wszystko zostało zaprojektowane pod kątem ergonomii. Czytelne oznakowanie przycisków i pokręteł nie pozwoli nam błądzić, gdy zechcemy zmienić tryb nawiewu czy wyregulować temperaturę.
Pod maską testowanego egzemplarza pracował silnik TDI o pojemności 2.0 l, oddający do dyspozycji kierowcy 170 KM i 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Motor sparowano z sześciostopniową, ręczną skrzynią biegów. Jakie są tego efekty? Czeski SUV rozpędza się do 100 km/h w 8,4 sekundy, a jego maksymalna prędkość wynosi 201 km/h. Trzeba przyznać, że podczas codziennej jazdy kierowca ma przyjemną świadomość nadwyżki drzemiącej pod maską mocy, którą można uwolnić naciśnięciem pedału gazu.
Skoda Yeti Monte Carlo standardowo wyposażona jest w ESP, kurtyny powietrzne i poduszkę powietrzną chroniącą kolana kierowcy, tylne światła LED, relingi dachowe, czujnik parkowania z tyłu, obszytą skórą kierownicę, automatyczną klimatyzację, czy też cztery dodatkowe głośniki systemu audio z tyłu. Egzemplarz, który testowaliśmy, dodatkowo wzbogacono m.in. o biksenonowe reflektory (4,4 tys. zł), panoramiczne okno dachowe (4,3 tys. zł), asystenta parkowania z czujnikiem z przodu i z tyłu (2,5 tys. zł), kamerę cofania (1000 zł), czy tempomat (700 zł).
Czeski wykrzyknik
Czeski SUV już na pierwszy rzut oka różni się od zwykłej wersji. Samochód jest dwukolorowy. Czarny dach i słupki w tym samym kolorze - z wyjątkiem tych łączących przednie i tylne drzwi - współgrają z 17-calowymi obręczami w tym samym kolorze. Czernią wykończono również osłonę chłodnicy i znajdujący się pod nią grill, lusterka, relingi dachowe oraz dolną część tylnego zderzaka. Fenomen wyglądu tej wersji Yeti tłumaczą plakietki z logo i napisem "Monte Carlo", znajdujące się na przednich błotnikach.
Mamy więc do czynienia ze znanym kształtem nadwozia, który nie powala śmiałością projektu, ale też nie stanie się żenujący wraz z przeminięciem chwilowej mody. W kabinie wszystko zostało zaprojektowane pod kątem ergonomii. Czytelne oznakowanie przycisków i pokręteł nie pozwoli nam błądzić, gdy zechcemy zmienić tryb nawiewu czy wyregulować temperaturę.
Pod maską testowanego egzemplarza pracował silnik TDI o pojemności 2.0 l, oddający do dyspozycji kierowcy 170 KM i 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Motor sparowano z sześciostopniową, ręczną skrzynią biegów. Jakie są tego efekty? Czeski SUV rozpędza się do 100 km/h w 8,4 sekundy, a jego maksymalna prędkość wynosi 201 km/h. Trzeba przyznać, że podczas codziennej jazdy kierowca ma przyjemną świadomość nadwyżki drzemiącej pod maską mocy, którą można uwolnić naciśnięciem pedału gazu.
Skoda Yeti Monte Carlo standardowo wyposażona jest w ESP, kurtyny powietrzne i poduszkę powietrzną chroniącą kolana kierowcy, tylne światła LED, relingi dachowe, czujnik parkowania z tyłu, obszytą skórą kierownicę, automatyczną klimatyzację, czy też cztery dodatkowe głośniki systemu audio z tyłu. Egzemplarz, który testowaliśmy, dodatkowo wzbogacono m.in. o biksenonowe reflektory (4,4 tys. zł), panoramiczne okno dachowe (4,3 tys. zł), asystenta parkowania z czujnikiem z przodu i z tyłu (2,5 tys. zł), kamerę cofania (1000 zł), czy tempomat (700 zł).
Czeski wykrzyknik
Czeski SUV już na pierwszy rzut oka różni się od zwykłej wersji. Samochód jest dwukolorowy. Czarny dach i słupki w tym samym kolorze - z wyjątkiem tych łączących przednie i tylne drzwi - współgrają z 17-calowymi obręczami w tym samym kolorze. Czernią wykończono również osłonę chłodnicy i znajdujący się pod nią grill, lusterka, relingi dachowe oraz dolną część tylnego zderzaka. Fenomen wyglądu tej wersji Yeti tłumaczą plakietki z logo i napisem "Monte Carlo", znajdujące się na przednich błotnikach.
Mamy więc do czynienia ze znanym kształtem nadwozia, który nie powala śmiałością projektu, ale też nie stanie się żenujący wraz z przeminięciem chwilowej mody. W kabinie wszystko zostało zaprojektowane pod kątem ergonomii. Czytelne oznakowanie przycisków i pokręteł nie pozwoli nam błądzić, gdy zechcemy zmienić tryb nawiewu czy wyregulować temperaturę.
Pod maską testowanego egzemplarza pracował silnik TDI o pojemności 2.0 l, oddający do dyspozycji kierowcy 170 KM i 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Motor sparowano z sześciostopniową, ręczną skrzynią biegów. Jakie są tego efekty? Czeski SUV rozpędza się do 100 km/h w 8,4 sekundy, a jego maksymalna prędkość wynosi 201 km/h. Trzeba przyznać, że podczas codziennej jazdy kierowca ma przyjemną świadomość nadwyżki drzemiącej pod maską mocy, którą można uwolnić naciśnięciem pedału gazu.
Skoda Yeti Monte Carlo standardowo wyposażona jest w ESP, kurtyny powietrzne i poduszkę powietrzną chroniącą kolana kierowcy, tylne światła LED, relingi dachowe, czujnik parkowania z tyłu, obszytą skórą kierownicę, automatyczną klimatyzację, czy też cztery dodatkowe głośniki systemu audio z tyłu. Egzemplarz, który testowaliśmy, dodatkowo wzbogacono m.in. o biksenonowe reflektory (4,4 tys. zł), panoramiczne okno dachowe (4,3 tys. zł), asystenta parkowania z czujnikiem z przodu i z tyłu (2,5 tys. zł), kamerę cofania (1000 zł), czy tempomat (700 zł).
Czeski wykrzyknik
Czeski SUV już na pierwszy rzut oka różni się od zwykłej wersji. Samochód jest dwukolorowy. Czarny dach i słupki w tym samym kolorze - z wyjątkiem tych łączących przednie i tylne drzwi - współgrają z 17-calowymi obręczami w tym samym kolorze. Czernią wykończono również osłonę chłodnicy i znajdujący się pod nią grill, lusterka, relingi dachowe oraz dolną część tylnego zderzaka. Fenomen wyglądu tej wersji Yeti tłumaczą plakietki z logo i napisem "Monte Carlo", znajdujące się na przednich błotnikach.
Mamy więc do czynienia ze znanym kształtem nadwozia, który nie powala śmiałością projektu, ale też nie stanie się żenujący wraz z przeminięciem chwilowej mody. W kabinie wszystko zostało zaprojektowane pod kątem ergonomii. Czytelne oznakowanie przycisków i pokręteł nie pozwoli nam błądzić, gdy zechcemy zmienić tryb nawiewu czy wyregulować temperaturę.
Pod maską testowanego egzemplarza pracował silnik TDI o pojemności 2.0 l, oddający do dyspozycji kierowcy 170 KM i 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Motor sparowano z sześciostopniową, ręczną skrzynią biegów. Jakie są tego efekty? Czeski SUV rozpędza się do 100 km/h w 8,4 sekundy, a jego maksymalna prędkość wynosi 201 km/h. Trzeba przyznać, że podczas codziennej jazdy kierowca ma przyjemną świadomość nadwyżki drzemiącej pod maską mocy, którą można uwolnić naciśnięciem pedału gazu.
Skoda Yeti Monte Carlo standardowo wyposażona jest w ESP, kurtyny powietrzne i poduszkę powietrzną chroniącą kolana kierowcy, tylne światła LED, relingi dachowe, czujnik parkowania z tyłu, obszytą skórą kierownicę, automatyczną klimatyzację, czy też cztery dodatkowe głośniki systemu audio z tyłu. Egzemplarz, który testowaliśmy, dodatkowo wzbogacono m.in. o biksenonowe reflektory (4,4 tys. zł), panoramiczne okno dachowe (4,3 tys. zł), asystenta parkowania z czujnikiem z przodu i z tyłu (2,5 tys. zł), kamerę cofania (1000 zł), czy tempomat (700 zł).
Czeski wykrzyknik
Czeski SUV już na pierwszy rzut oka różni się od zwykłej wersji. Samochód jest dwukolorowy. Czarny dach i słupki w tym samym kolorze - z wyjątkiem tych łączących przednie i tylne drzwi - współgrają z 17-calowymi obręczami w tym samym kolorze. Czernią wykończono również osłonę chłodnicy i znajdujący się pod nią grill, lusterka, relingi dachowe oraz dolną część tylnego zderzaka. Fenomen wyglądu tej wersji Yeti tłumaczą plakietki z logo i napisem "Monte Carlo", znajdujące się na przednich błotnikach.
Mamy więc do czynienia ze znanym kształtem nadwozia, który nie powala śmiałością projektu, ale też nie stanie się żenujący wraz z przeminięciem chwilowej mody. W kabinie wszystko zostało zaprojektowane pod kątem ergonomii. Czytelne oznakowanie przycisków i pokręteł nie pozwoli nam błądzić, gdy zechcemy zmienić tryb nawiewu czy wyregulować temperaturę.
Pod maską testowanego egzemplarza pracował silnik TDI o pojemności 2.0 l, oddający do dyspozycji kierowcy 170 KM i 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Motor sparowano z sześciostopniową, ręczną skrzynią biegów. Jakie są tego efekty? Czeski SUV rozpędza się do 100 km/h w 8,4 sekundy, a jego maksymalna prędkość wynosi 201 km/h. Trzeba przyznać, że podczas codziennej jazdy kierowca ma przyjemną świadomość nadwyżki drzemiącej pod maską mocy, którą można uwolnić naciśnięciem pedału gazu.
Skoda Yeti Monte Carlo standardowo wyposażona jest w ESP, kurtyny powietrzne i poduszkę powietrzną chroniącą kolana kierowcy, tylne światła LED, relingi dachowe, czujnik parkowania z tyłu, obszytą skórą kierownicę, automatyczną klimatyzację, czy też cztery dodatkowe głośniki systemu audio z tyłu. Egzemplarz, który testowaliśmy, dodatkowo wzbogacono m.in. o biksenonowe reflektory (4,4 tys. zł), panoramiczne okno dachowe (4,3 tys. zł), asystenta parkowania z czujnikiem z przodu i z tyłu (2,5 tys. zł), kamerę cofania (1000 zł), czy tempomat (700 zł).
Czeski wykrzyknik
Czeski SUV już na pierwszy rzut oka różni się od zwykłej wersji. Samochód jest dwukolorowy. Czarny dach i słupki w tym samym kolorze - z wyjątkiem tych łączących przednie i tylne drzwi - współgrają z 17-calowymi obręczami w tym samym kolorze. Czernią wykończono również osłonę chłodnicy i znajdujący się pod nią grill, lusterka, relingi dachowe oraz dolną część tylnego zderzaka. Fenomen wyglądu tej wersji Yeti tłumaczą plakietki z logo i napisem "Monte Carlo", znajdujące się na przednich błotnikach.
Mamy więc do czynienia ze znanym kształtem nadwozia, który nie powala śmiałością projektu, ale też nie stanie się żenujący wraz z przeminięciem chwilowej mody. W kabinie wszystko zostało zaprojektowane pod kątem ergonomii. Czytelne oznakowanie przycisków i pokręteł nie pozwoli nam błądzić, gdy zechcemy zmienić tryb nawiewu czy wyregulować temperaturę.
Pod maską testowanego egzemplarza pracował silnik TDI o pojemności 2.0 l, oddający do dyspozycji kierowcy 170 KM i 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Motor sparowano z sześciostopniową, ręczną skrzynią biegów. Jakie są tego efekty? Czeski SUV rozpędza się do 100 km/h w 8,4 sekundy, a jego maksymalna prędkość wynosi 201 km/h. Trzeba przyznać, że podczas codziennej jazdy kierowca ma przyjemną świadomość nadwyżki drzemiącej pod maską mocy, którą można uwolnić naciśnięciem pedału gazu.
Skoda Yeti Monte Carlo standardowo wyposażona jest w ESP, kurtyny powietrzne i poduszkę powietrzną chroniącą kolana kierowcy, tylne światła LED, relingi dachowe, czujnik parkowania z tyłu, obszytą skórą kierownicę, automatyczną klimatyzację, czy też cztery dodatkowe głośniki systemu audio z tyłu. Egzemplarz, który testowaliśmy, dodatkowo wzbogacono m.in. o biksenonowe reflektory (4,4 tys. zł), panoramiczne okno dachowe (4,3 tys. zł), asystenta parkowania z czujnikiem z przodu i z tyłu (2,5 tys. zł), kamerę cofania (1000 zł), czy tempomat (700 zł).
Czeski wykrzyknik
Czeski SUV już na pierwszy rzut oka różni się od zwykłej wersji. Samochód jest dwukolorowy. Czarny dach i słupki w tym samym kolorze - z wyjątkiem tych łączących przednie i tylne drzwi - współgrają z 17-calowymi obręczami w tym samym kolorze. Czernią wykończono również osłonę chłodnicy i znajdujący się pod nią grill, lusterka, relingi dachowe oraz dolną część tylnego zderzaka. Fenomen wyglądu tej wersji Yeti tłumaczą plakietki z logo i napisem "Monte Carlo", znajdujące się na przednich błotnikach.
Mamy więc do czynienia ze znanym kształtem nadwozia, który nie powala śmiałością projektu, ale też nie stanie się żenujący wraz z przeminięciem chwilowej mody. W kabinie wszystko zostało zaprojektowane pod kątem ergonomii. Czytelne oznakowanie przycisków i pokręteł nie pozwoli nam błądzić, gdy zechcemy zmienić tryb nawiewu czy wyregulować temperaturę.
Pod maską testowanego egzemplarza pracował silnik TDI o pojemności 2.0 l, oddający do dyspozycji kierowcy 170 KM i 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Motor sparowano z sześciostopniową, ręczną skrzynią biegów. Jakie są tego efekty? Czeski SUV rozpędza się do 100 km/h w 8,4 sekundy, a jego maksymalna prędkość wynosi 201 km/h. Trzeba przyznać, że podczas codziennej jazdy kierowca ma przyjemną świadomość nadwyżki drzemiącej pod maską mocy, którą można uwolnić naciśnięciem pedału gazu.
Skoda Yeti Monte Carlo standardowo wyposażona jest w ESP, kurtyny powietrzne i poduszkę powietrzną chroniącą kolana kierowcy, tylne światła LED, relingi dachowe, czujnik parkowania z tyłu, obszytą skórą kierownicę, automatyczną klimatyzację, czy też cztery dodatkowe głośniki systemu audio z tyłu. Egzemplarz, który testowaliśmy, dodatkowo wzbogacono m.in. o biksenonowe reflektory (4,4 tys. zł), panoramiczne okno dachowe (4,3 tys. zł), asystenta parkowania z czujnikiem z przodu i z tyłu (2,5 tys. zł), kamerę cofania (1000 zł), czy tempomat (700 zł).
Czeski wykrzyknik
Czeski SUV już na pierwszy rzut oka różni się od zwykłej wersji. Samochód jest dwukolorowy. Czarny dach i słupki w tym samym kolorze - z wyjątkiem tych łączących przednie i tylne drzwi - współgrają z 17-calowymi obręczami w tym samym kolorze. Czernią wykończono również osłonę chłodnicy i znajdujący się pod nią grill, lusterka, relingi dachowe oraz dolną część tylnego zderzaka. Fenomen wyglądu tej wersji Yeti tłumaczą plakietki z logo i napisem "Monte Carlo", znajdujące się na przednich błotnikach.
Mamy więc do czynienia ze znanym kształtem nadwozia, który nie powala śmiałością projektu, ale też nie stanie się żenujący wraz z przeminięciem chwilowej mody. W kabinie wszystko zostało zaprojektowane pod kątem ergonomii. Czytelne oznakowanie przycisków i pokręteł nie pozwoli nam błądzić, gdy zechcemy zmienić tryb nawiewu czy wyregulować temperaturę.
Pod maską testowanego egzemplarza pracował silnik TDI o pojemności 2.0 l, oddający do dyspozycji kierowcy 170 KM i 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Motor sparowano z sześciostopniową, ręczną skrzynią biegów. Jakie są tego efekty? Czeski SUV rozpędza się do 100 km/h w 8,4 sekundy, a jego maksymalna prędkość wynosi 201 km/h. Trzeba przyznać, że podczas codziennej jazdy kierowca ma przyjemną świadomość nadwyżki drzemiącej pod maską mocy, którą można uwolnić naciśnięciem pedału gazu.
Skoda Yeti Monte Carlo standardowo wyposażona jest w ESP, kurtyny powietrzne i poduszkę powietrzną chroniącą kolana kierowcy, tylne światła LED, relingi dachowe, czujnik parkowania z tyłu, obszytą skórą kierownicę, automatyczną klimatyzację, czy też cztery dodatkowe głośniki systemu audio z tyłu. Egzemplarz, który testowaliśmy, dodatkowo wzbogacono m.in. o biksenonowe reflektory (4,4 tys. zł), panoramiczne okno dachowe (4,3 tys. zł), asystenta parkowania z czujnikiem z przodu i z tyłu (2,5 tys. zł), kamerę cofania (1000 zł), czy tempomat (700 zł).
Czeski wykrzyknik
Czeski SUV już na pierwszy rzut oka różni się od zwykłej wersji. Samochód jest dwukolorowy. Czarny dach i słupki w tym samym kolorze - z wyjątkiem tych łączących przednie i tylne drzwi - współgrają z 17-calowymi obręczami w tym samym kolorze. Czernią wykończono również osłonę chłodnicy i znajdujący się pod nią grill, lusterka, relingi dachowe oraz dolną część tylnego zderzaka. Fenomen wyglądu tej wersji Yeti tłumaczą plakietki z logo i napisem "Monte Carlo", znajdujące się na przednich błotnikach.
Mamy więc do czynienia ze znanym kształtem nadwozia, który nie powala śmiałością projektu, ale też nie stanie się żenujący wraz z przeminięciem chwilowej mody. W kabinie wszystko zostało zaprojektowane pod kątem ergonomii. Czytelne oznakowanie przycisków i pokręteł nie pozwoli nam błądzić, gdy zechcemy zmienić tryb nawiewu czy wyregulować temperaturę.
Pod maską testowanego egzemplarza pracował silnik TDI o pojemności 2.0 l, oddający do dyspozycji kierowcy 170 KM i 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Motor sparowano z sześciostopniową, ręczną skrzynią biegów. Jakie są tego efekty? Czeski SUV rozpędza się do 100 km/h w 8,4 sekundy, a jego maksymalna prędkość wynosi 201 km/h. Trzeba przyznać, że podczas codziennej jazdy kierowca ma przyjemną świadomość nadwyżki drzemiącej pod maską mocy, którą można uwolnić naciśnięciem pedału gazu.
Skoda Yeti Monte Carlo standardowo wyposażona jest w ESP, kurtyny powietrzne i poduszkę powietrzną chroniącą kolana kierowcy, tylne światła LED, relingi dachowe, czujnik parkowania z tyłu, obszytą skórą kierownicę, automatyczną klimatyzację, czy też cztery dodatkowe głośniki systemu audio z tyłu. Egzemplarz, który testowaliśmy, dodatkowo wzbogacono m.in. o biksenonowe reflektory (4,4 tys. zł), panoramiczne okno dachowe (4,3 tys. zł), asystenta parkowania z czujnikiem z przodu i z tyłu (2,5 tys. zł), kamerę cofania (1000 zł), czy tempomat (700 zł).
Czeski wykrzyknik
Czeski SUV już na pierwszy rzut oka różni się od zwykłej wersji. Samochód jest dwukolorowy. Czarny dach i słupki w tym samym kolorze - z wyjątkiem tych łączących przednie i tylne drzwi - współgrają z 17-calowymi obręczami w tym samym kolorze. Czernią wykończono również osłonę chłodnicy i znajdujący się pod nią grill, lusterka, relingi dachowe oraz dolną część tylnego zderzaka. Fenomen wyglądu tej wersji Yeti tłumaczą plakietki z logo i napisem "Monte Carlo", znajdujące się na przednich błotnikach.
Mamy więc do czynienia ze znanym kształtem nadwozia, który nie powala śmiałością projektu, ale też nie stanie się żenujący wraz z przeminięciem chwilowej mody. W kabinie wszystko zostało zaprojektowane pod kątem ergonomii. Czytelne oznakowanie przycisków i pokręteł nie pozwoli nam błądzić, gdy zechcemy zmienić tryb nawiewu czy wyregulować temperaturę.
Pod maską testowanego egzemplarza pracował silnik TDI o pojemności 2.0 l, oddający do dyspozycji kierowcy 170 KM i 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Motor sparowano z sześciostopniową, ręczną skrzynią biegów. Jakie są tego efekty? Czeski SUV rozpędza się do 100 km/h w 8,4 sekundy, a jego maksymalna prędkość wynosi 201 km/h. Trzeba przyznać, że podczas codziennej jazdy kierowca ma przyjemną świadomość nadwyżki drzemiącej pod maską mocy, którą można uwolnić naciśnięciem pedału gazu.
Skoda Yeti Monte Carlo standardowo wyposażona jest w ESP, kurtyny powietrzne i poduszkę powietrzną chroniącą kolana kierowcy, tylne światła LED, relingi dachowe, czujnik parkowania z tyłu, obszytą skórą kierownicę, automatyczną klimatyzację, czy też cztery dodatkowe głośniki systemu audio z tyłu. Egzemplarz, który testowaliśmy, dodatkowo wzbogacono m.in. o biksenonowe reflektory (4,4 tys. zł), panoramiczne okno dachowe (4,3 tys. zł), asystenta parkowania z czujnikiem z przodu i z tyłu (2,5 tys. zł), kamerę cofania (1000 zł), czy tempomat (700 zł).
Czeski wykrzyknik
Czeski SUV już na pierwszy rzut oka różni się od zwykłej wersji. Samochód jest dwukolorowy. Czarny dach i słupki w tym samym kolorze - z wyjątkiem tych łączących przednie i tylne drzwi - współgrają z 17-calowymi obręczami w tym samym kolorze. Czernią wykończono również osłonę chłodnicy i znajdujący się pod nią grill, lusterka, relingi dachowe oraz dolną część tylnego zderzaka. Fenomen wyglądu tej wersji Yeti tłumaczą plakietki z logo i napisem "Monte Carlo", znajdujące się na przednich błotnikach.
Mamy więc do czynienia ze znanym kształtem nadwozia, który nie powala śmiałością projektu, ale też nie stanie się żenujący wraz z przeminięciem chwilowej mody. W kabinie wszystko zostało zaprojektowane pod kątem ergonomii. Czytelne oznakowanie przycisków i pokręteł nie pozwoli nam błądzić, gdy zechcemy zmienić tryb nawiewu czy wyregulować temperaturę.
Pod maską testowanego egzemplarza pracował silnik TDI o pojemności 2.0 l, oddający do dyspozycji kierowcy 170 KM i 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Motor sparowano z sześciostopniową, ręczną skrzynią biegów. Jakie są tego efekty? Czeski SUV rozpędza się do 100 km/h w 8,4 sekundy, a jego maksymalna prędkość wynosi 201 km/h. Trzeba przyznać, że podczas codziennej jazdy kierowca ma przyjemną świadomość nadwyżki drzemiącej pod maską mocy, którą można uwolnić naciśnięciem pedału gazu.
Skoda Yeti Monte Carlo standardowo wyposażona jest w ESP, kurtyny powietrzne i poduszkę powietrzną chroniącą kolana kierowcy, tylne światła LED, relingi dachowe, czujnik parkowania z tyłu, obszytą skórą kierownicę, automatyczną klimatyzację, czy też cztery dodatkowe głośniki systemu audio z tyłu. Egzemplarz, który testowaliśmy, dodatkowo wzbogacono m.in. o biksenonowe reflektory (4,4 tys. zł), panoramiczne okno dachowe (4,3 tys. zł), asystenta parkowania z czujnikiem z przodu i z tyłu (2,5 tys. zł), kamerę cofania (1000 zł), czy tempomat (700 zł).
Czeski wykrzyknik
Czeski SUV już na pierwszy rzut oka różni się od zwykłej wersji. Samochód jest dwukolorowy. Czarny dach i słupki w tym samym kolorze - z wyjątkiem tych łączących przednie i tylne drzwi - współgrają z 17-calowymi obręczami w tym samym kolorze. Czernią wykończono również osłonę chłodnicy i znajdujący się pod nią grill, lusterka, relingi dachowe oraz dolną część tylnego zderzaka. Fenomen wyglądu tej wersji Yeti tłumaczą plakietki z logo i napisem "Monte Carlo", znajdujące się na przednich błotnikach.
Mamy więc do czynienia ze znanym kształtem nadwozia, który nie powala śmiałością projektu, ale też nie stanie się żenujący wraz z przeminięciem chwilowej mody. W kabinie wszystko zostało zaprojektowane pod kątem ergonomii. Czytelne oznakowanie przycisków i pokręteł nie pozwoli nam błądzić, gdy zechcemy zmienić tryb nawiewu czy wyregulować temperaturę.
Pod maską testowanego egzemplarza pracował silnik TDI o pojemności 2.0 l, oddający do dyspozycji kierowcy 170 KM i 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Motor sparowano z sześciostopniową, ręczną skrzynią biegów. Jakie są tego efekty? Czeski SUV rozpędza się do 100 km/h w 8,4 sekundy, a jego maksymalna prędkość wynosi 201 km/h. Trzeba przyznać, że podczas codziennej jazdy kierowca ma przyjemną świadomość nadwyżki drzemiącej pod maską mocy, którą można uwolnić naciśnięciem pedału gazu.
Skoda Yeti Monte Carlo standardowo wyposażona jest w ESP, kurtyny powietrzne i poduszkę powietrzną chroniącą kolana kierowcy, tylne światła LED, relingi dachowe, czujnik parkowania z tyłu, obszytą skórą kierownicę, automatyczną klimatyzację, czy też cztery dodatkowe głośniki systemu audio z tyłu. Egzemplarz, który testowaliśmy, dodatkowo wzbogacono m.in. o biksenonowe reflektory (4,4 tys. zł), panoramiczne okno dachowe (4,3 tys. zł), asystenta parkowania z czujnikiem z przodu i z tyłu (2,5 tys. zł), kamerę cofania (1000 zł), czy tempomat (700 zł).
Czeski wykrzyknik
Czeski SUV już na pierwszy rzut oka różni się od zwykłej wersji. Samochód jest dwukolorowy. Czarny dach i słupki w tym samym kolorze - z wyjątkiem tych łączących przednie i tylne drzwi - współgrają z 17-calowymi obręczami w tym samym kolorze. Czernią wykończono również osłonę chłodnicy i znajdujący się pod nią grill, lusterka, relingi dachowe oraz dolną część tylnego zderzaka. Fenomen wyglądu tej wersji Yeti tłumaczą plakietki z logo i napisem "Monte Carlo", znajdujące się na przednich błotnikach.
Mamy więc do czynienia ze znanym kształtem nadwozia, który nie powala śmiałością projektu, ale też nie stanie się żenujący wraz z przeminięciem chwilowej mody. W kabinie wszystko zostało zaprojektowane pod kątem ergonomii. Czytelne oznakowanie przycisków i pokręteł nie pozwoli nam błądzić, gdy zechcemy zmienić tryb nawiewu czy wyregulować temperaturę.
Pod maską testowanego egzemplarza pracował silnik TDI o pojemności 2.0 l, oddający do dyspozycji kierowcy 170 KM i 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Motor sparowano z sześciostopniową, ręczną skrzynią biegów. Jakie są tego efekty? Czeski SUV rozpędza się do 100 km/h w 8,4 sekundy, a jego maksymalna prędkość wynosi 201 km/h. Trzeba przyznać, że podczas codziennej jazdy kierowca ma przyjemną świadomość nadwyżki drzemiącej pod maską mocy, którą można uwolnić naciśnięciem pedału gazu.
Skoda Yeti Monte Carlo standardowo wyposażona jest w ESP, kurtyny powietrzne i poduszkę powietrzną chroniącą kolana kierowcy, tylne światła LED, relingi dachowe, czujnik parkowania z tyłu, obszytą skórą kierownicę, automatyczną klimatyzację, czy też cztery dodatkowe głośniki systemu audio z tyłu. Egzemplarz, który testowaliśmy, dodatkowo wzbogacono m.in. o biksenonowe reflektory (4,4 tys. zł), panoramiczne okno dachowe (4,3 tys. zł), asystenta parkowania z czujnikiem z przodu i z tyłu (2,5 tys. zł), kamerę cofania (1000 zł), czy tempomat (700 zł).
Czeski wykrzyknik
Czeski SUV już na pierwszy rzut oka różni się od zwykłej wersji. Samochód jest dwukolorowy. Czarny dach i słupki w tym samym kolorze - z wyjątkiem tych łączących przednie i tylne drzwi - współgrają z 17-calowymi obręczami w tym samym kolorze. Czernią wykończono również osłonę chłodnicy i znajdujący się pod nią grill, lusterka, relingi dachowe oraz dolną część tylnego zderzaka. Fenomen wyglądu tej wersji Yeti tłumaczą plakietki z logo i napisem "Monte Carlo", znajdujące się na przednich błotnikach.
Mamy więc do czynienia ze znanym kształtem nadwozia, który nie powala śmiałością projektu, ale też nie stanie się żenujący wraz z przeminięciem chwilowej mody. W kabinie wszystko zostało zaprojektowane pod kątem ergonomii. Czytelne oznakowanie przycisków i pokręteł nie pozwoli nam błądzić, gdy zechcemy zmienić tryb nawiewu czy wyregulować temperaturę.
Pod maską testowanego egzemplarza pracował silnik TDI o pojemności 2.0 l, oddający do dyspozycji kierowcy 170 KM i 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Motor sparowano z sześciostopniową, ręczną skrzynią biegów. Jakie są tego efekty? Czeski SUV rozpędza się do 100 km/h w 8,4 sekundy, a jego maksymalna prędkość wynosi 201 km/h. Trzeba przyznać, że podczas codziennej jazdy kierowca ma przyjemną świadomość nadwyżki drzemiącej pod maską mocy, którą można uwolnić naciśnięciem pedału gazu.
Skoda Yeti Monte Carlo standardowo wyposażona jest w ESP, kurtyny powietrzne i poduszkę powietrzną chroniącą kolana kierowcy, tylne światła LED, relingi dachowe, czujnik parkowania z tyłu, obszytą skórą kierownicę, automatyczną klimatyzację, czy też cztery dodatkowe głośniki systemu audio z tyłu. Egzemplarz, który testowaliśmy, dodatkowo wzbogacono m.in. o biksenonowe reflektory (4,4 tys. zł), panoramiczne okno dachowe (4,3 tys. zł), asystenta parkowania z czujnikiem z przodu i z tyłu (2,5 tys. zł), kamerę cofania (1000 zł), czy tempomat (700 zł).
Czeski wykrzyknik
Czeski SUV już na pierwszy rzut oka różni się od zwykłej wersji. Samochód jest dwukolorowy. Czarny dach i słupki w tym samym kolorze - z wyjątkiem tych łączących przednie i tylne drzwi - współgrają z 17-calowymi obręczami w tym samym kolorze. Czernią wykończono również osłonę chłodnicy i znajdujący się pod nią grill, lusterka, relingi dachowe oraz dolną część tylnego zderzaka. Fenomen wyglądu tej wersji Yeti tłumaczą plakietki z logo i napisem "Monte Carlo", znajdujące się na przednich błotnikach.
Mamy więc do czynienia ze znanym kształtem nadwozia, który nie powala śmiałością projektu, ale też nie stanie się żenujący wraz z przeminięciem chwilowej mody. W kabinie wszystko zostało zaprojektowane pod kątem ergonomii. Czytelne oznakowanie przycisków i pokręteł nie pozwoli nam błądzić, gdy zechcemy zmienić tryb nawiewu czy wyregulować temperaturę.
Pod maską testowanego egzemplarza pracował silnik TDI o pojemności 2.0 l, oddający do dyspozycji kierowcy 170 KM i 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Motor sparowano z sześciostopniową, ręczną skrzynią biegów. Jakie są tego efekty? Czeski SUV rozpędza się do 100 km/h w 8,4 sekundy, a jego maksymalna prędkość wynosi 201 km/h. Trzeba przyznać, że podczas codziennej jazdy kierowca ma przyjemną świadomość nadwyżki drzemiącej pod maską mocy, którą można uwolnić naciśnięciem pedału gazu.
Skoda Yeti Monte Carlo standardowo wyposażona jest w ESP, kurtyny powietrzne i poduszkę powietrzną chroniącą kolana kierowcy, tylne światła LED, relingi dachowe, czujnik parkowania z tyłu, obszytą skórą kierownicę, automatyczną klimatyzację, czy też cztery dodatkowe głośniki systemu audio z tyłu. Egzemplarz, który testowaliśmy, dodatkowo wzbogacono m.in. o biksenonowe reflektory (4,4 tys. zł), panoramiczne okno dachowe (4,3 tys. zł), asystenta parkowania z czujnikiem z przodu i z tyłu (2,5 tys. zł), kamerę cofania (1000 zł), czy tempomat (700 zł).
Czeski wykrzyknik
Czeski SUV już na pierwszy rzut oka różni się od zwykłej wersji. Samochód jest dwukolorowy. Czarny dach i słupki w tym samym kolorze - z wyjątkiem tych łączących przednie i tylne drzwi - współgrają z 17-calowymi obręczami w tym samym kolorze. Czernią wykończono również osłonę chłodnicy i znajdujący się pod nią grill, lusterka, relingi dachowe oraz dolną część tylnego zderzaka. Fenomen wyglądu tej wersji Yeti tłumaczą plakietki z logo i napisem "Monte Carlo", znajdujące się na przednich błotnikach.
Mamy więc do czynienia ze znanym kształtem nadwozia, który nie powala śmiałością projektu, ale też nie stanie się żenujący wraz z przeminięciem chwilowej mody. W kabinie wszystko zostało zaprojektowane pod kątem ergonomii. Czytelne oznakowanie przycisków i pokręteł nie pozwoli nam błądzić, gdy zechcemy zmienić tryb nawiewu czy wyregulować temperaturę.
Pod maską testowanego egzemplarza pracował silnik TDI o pojemności 2.0 l, oddający do dyspozycji kierowcy 170 KM i 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Motor sparowano z sześciostopniową, ręczną skrzynią biegów. Jakie są tego efekty? Czeski SUV rozpędza się do 100 km/h w 8,4 sekundy, a jego maksymalna prędkość wynosi 201 km/h. Trzeba przyznać, że podczas codziennej jazdy kierowca ma przyjemną świadomość nadwyżki drzemiącej pod maską mocy, którą można uwolnić naciśnięciem pedału gazu.
Skoda Yeti Monte Carlo standardowo wyposażona jest w ESP, kurtyny powietrzne i poduszkę powietrzną chroniącą kolana kierowcy, tylne światła LED, relingi dachowe, czujnik parkowania z tyłu, obszytą skórą kierownicę, automatyczną klimatyzację, czy też cztery dodatkowe głośniki systemu audio z tyłu. Egzemplarz, który testowaliśmy, dodatkowo wzbogacono m.in. o biksenonowe reflektory (4,4 tys. zł), panoramiczne okno dachowe (4,3 tys. zł), asystenta parkowania z czujnikiem z przodu i z tyłu (2,5 tys. zł), kamerę cofania (1000 zł), czy tempomat (700 zł).
Tomasz Budzik, moto.wp.pl