Głos rozsądku
W przeróżnych mediach motoryzacyjnych mieliście okazję oglądać Skody z przeróżnymi silnikami i zazwyczaj w topowych specyfikacjach z biksenonowymi reflektorami, 18-calowymi felgami aluminiowymi, skórzaną tapicerką i największym możliwym wyświetlaczem dotykowym połączonym z nawigacją. Takie wersje kosztowały znacznie powyżej 120-130 tysięcy złotych, a rzeczywistość okazuje się zgoła odmienna. Średnia wartość Octavii opuszczającej polskie salony sprzedaży to 70-75 tysięcy. Właśnie tyle, na ile wyceniono widoczny na zdjęciach egzemplarz. Ma podstawowy motor benzynowy pod maską, obręcze ze stopów lekkich o średnicy 16 cali i halogenowe światła wkomponowane w przednie lampy. Do tego czerwony, nie wymagający dopłaty lakier, a także zderzaki i lusterka utrzymane w kolorze nadwozia.
Wnętrze też nie rozpieszcza luksusem, ale zapewnia wszystko to, co niezbędne do wygodnego użytkowania. Nie znajdziemy w odmianie Ambition poszycia z alcantary, elektrycznie sterowanego szyberdachu, czy automatycznej przekładni DSG o siedmiu stopniach. Pokład zaopatrzono za to w dwustrefową klimatyzację automatyczną, tempomat, radio, komputer pokładowy i elektrykę sterującą czterema szybami. Zestaw wystarczający i nie absorbujący uwagi kierowcy. Materiały wykończeniowe zasługuje na słowa pochwały, gdyż większość z nich jest miękka w dotyku i dobrze przedstawia się na tle konkurenci. Nie reprezentuje może poziomu Volkswagena Golfa, ale na pewno jest lepsza niż w Hondzie Civic i Toyocie Auris. Miejsca w dwóch rzędach jest pod dostatkiem dla czterech osób.